Ech, te uczucia zamiast racjonalizmu... Ja w taki sposób trafiłem do świadków Jehowy.
A wydawało mi się że ŚJ bardziej stawiają na lekturę pism (oczywiście przerobionych na ich modłę) niż na uczucia?
Pewnie wydaje się to Tobie mało straszne, bo z tego, co zauważyłem lubisz ich i nie uważasz za sektę, ale mój pobyt w tej organizacji, co o mało nie zakończył się samobójstwem.
Nie uważam za sektę dlatego bo sprzeciwiam się pochopnym tym szafowaniem tym określeniem. Co do lubienia lub nie lubienia. Raczej są mi obojętni.
Co do Twojej historii. Naprawdę to smutne. Może jak kiedyś się zbiorę (choc nie wiem czy właśnie tutaj) to opowiedziałbym do czego mnie doprowadziło coś w stylu katolicko nie praktykującego agnostycyzmu.