Mam 20 lat. Urodziłem się w rodzinie katolickiej, jak to często bywa. U mnie w domu się praktykowało raczej, więc co niedziele do kościoła, wszystkie sakramenty. Dziadek i Babcia dobrze obeznani z Pismem Świętym. Wszystko bardzo ładnie. Jednak zaczęło się w pewnym momencie lenistwo. Nie chodzenie do kościoła, nawet brak modlitwy - uchodziłem za wierzącego, ale hmm, "Boga w sercu mam - i dosyć" (ze zacytuję Kaczmarskiego). No i tak było przez rok. No i przyjechał do mnie dziadek w sobotę i nocował na niedzielę, więc poszliśmy razem do kościoła. Postanowiłem się wtedy wyspowiadać. Trochę się naczekałem - a właściwie to całą msze, no ale wreszcie moja kolej - już jest po mszy, ale stoje to nie pójdę... więc jest ta moja kolej - podchodzę walę formułkę i wymieniam wszystkie grzechy - razem z tymi dwoma najgorszymi, a potem zaczął mówić ksiądz, a łzy same zaczęły lecieć mi z oczu. Nie powiedział mi nic czego bym nie wiedział, ale, to było... było po prostu przepełnione PRAWDĄ (wtedy jeszcze sobie tego nie uświadamiałem), ale wiedziałem z całą pewnością i jestem pewien po dziś dzień, że wtedy przez tego księdza przemówił do mnie Jezus Chrystus.
Padłem potem na kolana i powiedziałem we łzach: Panie - prowadź mnie!
I poprowadził, prowadzi mnie do dzisiaj. Jestem teraz bez żadnej denominacji, jestem w zborze i idziemy razem za Chrystusem.
W tym zborze poprawiło się moje poczucie wartości, a to był problem przez który sam z własnej nie przymuszonej woli poszedłem do psychologa - bo sobie z tym nie radziłem.
Bóg i bracia umocnili mnie w sobie samym - i myślę, że to lepsze w moim przypadku niż uwolnienie od lęku. Bóg nie zawsze działa od razu, czasami działa przez ludzi, czasami działa nadnaturalnie od razu i takiej interwencji również doświadczyłem, ale o tym może innym razem.
Jakub w swoim liście pisał "Przystąpcie bliżej Boga, to i On zbliży się do was" (Jk 4:8), ta spowiedź właśnie była moim krokiem do Boga, mogłem również do niego zawołać w pokoju i jestem pewny, że by odpowiedział.
Bóg Was kocha i chce Waszego zbawienia - Jeżeli zechciał mnie. Człowieka, który na ulicy przez strach nie potrafił normalnie chodzić i nie mógł sobie nawet pizzy zamówić! To dlaczego nie innych?!
Ja i jak Chrystus mnie zmienił :)
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 09 sie 2015, 15:38
- wyznanie: Brak_denominacji
- Gender:
- Kontaktowanie:
Ja i jak Chrystus mnie zmienił :)
(8) Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni. [Jk 4]
Re: Ja i jak Chrystus mnie zmienił :)
Witam serdecznie Robinsona Crusoe czyli Rozbitka. Mam nadzieję, że nie w wierze. Dzięki Bogu, ze trafiłeś na dojrzałych i pełnych miłości braci i siostry i że wasze relacje zadziałały lepiej niż niejedna, nawet najlepsza psychoterapia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości