Całkowita deprawacja
-
- Posty: 14953
- Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
- wyznanie: Inne Charyzmatyczne
- Gender:
- Kontaktowanie:
Zdaję sobie z tego sprawę, ale dyskutujemy nie o całościowy nauczaniu, tylko o pewnych jego aspektach.
Ostatnio zmieniony 09 lis 2014, 15:40 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
Odniosłem to do pierwszego punktu kalwinizmu bo o tym mowa w tym temacie
http://www.gotquestions.org/Polski/piec ... nizmu.html
http://www.gotquestions.org/Polski/piec ... nizmu.html
- Pan Piernik
- Posty: 2502
- Rejestracja: 09 lut 2010, 12:25
- wyznanie: Protestant
- Gender:
- Kontaktowanie:
-
- Posty: 14953
- Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
- wyznanie: Inne Charyzmatyczne
- Gender:
- Kontaktowanie:
Chodzi o to, aby sprecyzować, co to znaczy "całkowita deprawacja". Jak dotąd uzyskałam odpowiedź, ze termin ten jest umowny i ze człowiek niewierzący jest owszem zdolny do dobrych uczynków, ale one nie mają znaczenia u Boga.
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
- Grażyna
- Posty: 1248
- Rejestracja: 21 gru 2013, 12:17
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Stargard Szczeciński
- Gender:
- Kontaktowanie:
Całkowita deprawacja to może być w piekle. Jak już człowiek znajdzie się po Sądzie w owym miejscu z diabłem i jego pachołkami.
Dopóki zyje, jest szansa, że się nawróci. Bóg przebacza ludziom w różnym wieku; niektórzy nawracali się na łożu śmierci lub na krótko przed zgonem.
Nie jest ze mnie casus didacticus et demonstrativus, ale wiem, że kiedy byłam w szponach zła, owładnięta złem, w pewnych momentach zaczęłam tęstnić za dobrem - to były chwile. Pamiętam, gdy spadłam ze skutera, krzyknęłam "O Jezu" -ja, wówczas satanistka, przesiąknięta złem. I to nie było takie gadanie. Nie używałam takiego zwrotu. Wówczas bardzo się przestraszyłam, a złego wołać do głowy mi nie przyszło.
Parę miesięcy przed nawróceniem, był dzień, gdy zazdrościłam chrześcijanom - miałam kontakt z paroma osobami i zadrościłam im spokoju i normalności. Tak to odbierałam. Ale jak tylko zaczęła pojawiać się myśl, aby zerwać ze złem, ten stary tetryk z piekła kładł mi do łba, że u Boga mam przechlapane i On już mnie nie przyjmie.
Gdy się łamie wiele zasad, czyni się zło, jest coś w człowieku, co każe mu z tym zerwać. Ja to tłumaczę tak: Bóg nas stworzył i do Niego dążymy, tęsknimy. Mamy sumienie. A jak jeszcze Bóg okaże łaskę i pochyli się nad grzesznikiem, to tęsknota za dobrem rośnie. Dlatego nigdy nie przekreślam człowieka. Dopóki żyje, może się nawrócić.
Dopóki zyje, jest szansa, że się nawróci. Bóg przebacza ludziom w różnym wieku; niektórzy nawracali się na łożu śmierci lub na krótko przed zgonem.
Nie jest ze mnie casus didacticus et demonstrativus, ale wiem, że kiedy byłam w szponach zła, owładnięta złem, w pewnych momentach zaczęłam tęstnić za dobrem - to były chwile. Pamiętam, gdy spadłam ze skutera, krzyknęłam "O Jezu" -ja, wówczas satanistka, przesiąknięta złem. I to nie było takie gadanie. Nie używałam takiego zwrotu. Wówczas bardzo się przestraszyłam, a złego wołać do głowy mi nie przyszło.
Parę miesięcy przed nawróceniem, był dzień, gdy zazdrościłam chrześcijanom - miałam kontakt z paroma osobami i zadrościłam im spokoju i normalności. Tak to odbierałam. Ale jak tylko zaczęła pojawiać się myśl, aby zerwać ze złem, ten stary tetryk z piekła kładł mi do łba, że u Boga mam przechlapane i On już mnie nie przyjmie.
Gdy się łamie wiele zasad, czyni się zło, jest coś w człowieku, co każe mu z tym zerwać. Ja to tłumaczę tak: Bóg nas stworzył i do Niego dążymy, tęsknimy. Mamy sumienie. A jak jeszcze Bóg okaże łaskę i pochyli się nad grzesznikiem, to tęsknota za dobrem rośnie. Dlatego nigdy nie przekreślam człowieka. Dopóki żyje, może się nawrócić.
Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, laska Twoja i kij Twój mnie pocieszają... Ps. 23:4
Grażyna
Grażyna
- Pan Piernik
- Posty: 2502
- Rejestracja: 09 lut 2010, 12:25
- wyznanie: Protestant
- Gender:
- Kontaktowanie:
Myślę, że nie ma tu nikogo, kto wątpiłby w to, że skutki grzechu pierwszych ludzi dosięgnęły każdej ludzkiej istoty i każdego aspektu natury, dlatego o tym pisać nie będę, bo to jest po prostu oczywiste.
A jak my doświadczamy skutków grzechu pierwszych ludzi? Jakie są skutki tego grzechu w relacjach człowiek - Bóg?
Kiedy mówimy o skutkach grzechu mówimy o faktach, a nie domniemaniach, czy przypuszczeniach, dlatego nie ma w tym nic umownego, jest rzeczywistość w której:
- człowiek nie może przebywać w Bożej obecności,
- nie może pełnić woli Bożej w żadnej - choćby najmniejszej - części,
- jesteśmy zawsze niesprawiedliwi (co jest skutkiem rozbieżności pomiędzy wolą Boga a naszym życiem),
- staliśmy się całkowicie ślepi i głusi na Boże słowo i Bożą obecność (np. w naturze i stworzeniu).
To wszystko sprawia, że nie widzimy, nie słyszymy i nie pragniemy Boga, jesteśmy niezdolni do tego, by rozpoznać Jego obecność i zwrócić się ku Niemu.
Skutki grzechu pierwszych ludzi dotknęły także nasze relacje z drugim człowiekiem - jedność pierwszych ludzi została zamieniona w konflikt, bo Człowiek odwrócony od Boga jest także odwrócony od bliźniego (Adam zrzuca winę na Ewę, Kain zabija Abla).
Dalej - jesteśmy skonfliktowani sami z sobą, utraciwszy jedność z naszym Stwórcą utraciliśmy poczucie przynależności do Niego, a staliśmy się areną dla pragnień, pożądliwości, strachu itd.
Śmierć, przemijanie - to kolejne skutki grzechu. Jak można żyć - wiedząc, że umrzemy? Jesteśmy ograniczeni czasem i przemijaniem - nikt nie ujdzie śmierci.
Jak widać zakres skutków grzechu pierwszych ludzi jest ogromny, nie ma żadnej sfery, która nie byłaby dotknięta skutkami grzechu, począwszy od relacji z Bogiem, drugim człowiekiem, sobą samym i naturą. Po grzechu pierwszych ludzi - nie ma już nic dobrego. Nie ma sfery, która nie uległaby zepsuciu.
Dlatego każda wymaga naprawy, odnowienia w Chrystusie.
A jak my doświadczamy skutków grzechu pierwszych ludzi? Jakie są skutki tego grzechu w relacjach człowiek - Bóg?
Kiedy mówimy o skutkach grzechu mówimy o faktach, a nie domniemaniach, czy przypuszczeniach, dlatego nie ma w tym nic umownego, jest rzeczywistość w której:
- człowiek nie może przebywać w Bożej obecności,
- nie może pełnić woli Bożej w żadnej - choćby najmniejszej - części,
- jesteśmy zawsze niesprawiedliwi (co jest skutkiem rozbieżności pomiędzy wolą Boga a naszym życiem),
- staliśmy się całkowicie ślepi i głusi na Boże słowo i Bożą obecność (np. w naturze i stworzeniu).
To wszystko sprawia, że nie widzimy, nie słyszymy i nie pragniemy Boga, jesteśmy niezdolni do tego, by rozpoznać Jego obecność i zwrócić się ku Niemu.
Skutki grzechu pierwszych ludzi dotknęły także nasze relacje z drugim człowiekiem - jedność pierwszych ludzi została zamieniona w konflikt, bo Człowiek odwrócony od Boga jest także odwrócony od bliźniego (Adam zrzuca winę na Ewę, Kain zabija Abla).
Dalej - jesteśmy skonfliktowani sami z sobą, utraciwszy jedność z naszym Stwórcą utraciliśmy poczucie przynależności do Niego, a staliśmy się areną dla pragnień, pożądliwości, strachu itd.
Śmierć, przemijanie - to kolejne skutki grzechu. Jak można żyć - wiedząc, że umrzemy? Jesteśmy ograniczeni czasem i przemijaniem - nikt nie ujdzie śmierci.
Jak widać zakres skutków grzechu pierwszych ludzi jest ogromny, nie ma żadnej sfery, która nie byłaby dotknięta skutkami grzechu, począwszy od relacji z Bogiem, drugim człowiekiem, sobą samym i naturą. Po grzechu pierwszych ludzi - nie ma już nic dobrego. Nie ma sfery, która nie uległaby zepsuciu.
Dlatego każda wymaga naprawy, odnowienia w Chrystusie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości