betme pisze:Czyli niekoniecznie dzieje się to gwałtownie o czym mają świadczyć niektóre świadectwa nawróconych. Mogę osiągnąć zbawienie będąc prowadzony przez Ducha Swietego i zdając się na Jego wolę, rozumiejąc ból grzechów jaki na siebie przyjął mój Zbawiciel. Tak to czuję, dobrze to czuję, dobrze mi z Nim ale w skromności swojej nie umiem się nazwać zbawiony, to wydaje mi się jeszcze zbyt pyszne względem innych ludzi. A może właśnie trzeba być pełnym "pychy" w tym względzie, w tych czasach i mówić do nich: jestem zbawiony za życia, całym sobą przyjąłem smierc Chrystusa!
Możliwe że o to powinienem tu był pytac...
Myślę, że masz bardzo dobrą intuicję. To pięknie brzmi z początku: "Jestem zbawiony". Można mieć piękne intencje na początku wyznawania takiej prawdy, można mieć wielką pokorę, ale z czasem, niepostrzeżenie to się zmienia. Z czasem ludzie mówią ustami "Jestem zbawiony tylko z Bożej łaski", a sercem pogardzają bliźnimi, osądzają ich na każdym kroku, czynią siebie miarą cudzej wiary, kipią pychą sądząc, że są pokorni. Nie idź tą drogą. W Chrystusie naprawdę jest zbawienie, i radość, i pokój i wszystko, czego dusza może pragnąć, ale powtarzanie sobie, że jest się zbawionym i kropka prowadzi większość ludzi do grzechu. Raczej powinno się mówić: tak, Pan mnie zbawił, ale i Pan mnie zbawia wciąż i ufam, że do mojego ostatniego dnia, ostatniego tchu zbawi mnie przez swoją łaskę. Nigdy nie będę mniemał, że osiągnąłem, że dobiegłem, że mogę spocząć w wierze, w modlitwie o wybawienie z licznych moich grzechów, o oczyszczenie mojej duszy, o przygwożdżenie mojej duszy bojaźnią Bożą, dopóki Bóg nie powoła mnie do siebie. Bóg nie zbawi nas przez pewność naszego prywatnego zbawienia, ale przez zachowaną do ostatniego tchu wiarę w Jego miłość do człowieka, przez bojaźń i błaganie. Diabeł przyjdzie do nas i nam powie: Jesteś już zbawiony, tak jak powiedział Chrystusowi: Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża. Powie: Nie musisz się, martwić, nie musisz się wysilać, nawet niedobrze by było, żebyś się wysilał lub martwił, bo to przecież niezgodne z prawdą o tobie. Ale my powinniśmy zostać z Chrystusem na krzyżu do końca, do końca zabiegać, do końca ufać, do końca szukać odpuszczenia grzechów, do końca mieć siebie zaledwie za marne sługi niegodne okruchów ze stołu Pana, niegodne zbawienia. Nie schodź z krzyża niepewności, nie w tym jest zbawienie. Droga w dół to droga w górę.