fantomik pisze:Iv pisze:taaa... już słyszałam od Ciebie jakie to niebezpieczeństwo jest, a od Ann, że świadczy to blednym rozumieniu charakteru Boga. A nie rozumienie to chyba nie poznanie, co ?
a to juz bardzo powazne spawy. poważając za ann
Nie, to tylko poważna sprawa niezrozumienia, ale jak najbardziej nie wyklucza poznania. To podobnie jak w małżeństwie z poznaniem drugiego małżonka, można często nierozumieć siebie w jakimś aspekcie ("jak może mu sprawiać przyjemność żucie tytoniu?!"
) ale nadal się dobrze znać. Ale nie o tym chciałem. Rozważałaś kiedyś Siostro myśl, jak byś zareagowała jakby jednak to co głosimy było Bożą Prawdą? Tak czysto hipotetycznie. Jak wpłynęłoby to na Twoje spojrzenie na Boga i Jego Dobroć i jak wpłynęłoby na Twoje postrzeganie chrześcijaństwa w ogólności (nie w rozumienu Religii, tylko w rozumieniu Drogi)?
Pozdrawiam w Chrystusie,
f. (moje dwa grosze)
Oczywiście, że tak, nawet o tym kiedyś już pisałam.
Wcale by mi to nie przeszkadzało. Już mam taką listę faktów o Stwórcy, których nie rozumiem i nie kłopoczę mojego rozumku by je rozumieć i oceniać.
Ja po prostu wierzę że Bóg jest ode mnie mądrzejszy i wie lepiej jak powinno być
Z resztą, moje rozumienie piekła różni się jedynie aspektem wieczności bądź skończoności.
Więc w moim przeświadczeniu piekło jest czymś strasznym tak czy inaczej, zmiana poglądu jedynie by tę straszność podniosła. Ale już jest tak strasznie, że straszniej nie wiele zmieni dla mnie, już obecne zrozumienie przewyższa moje możliwości.
Był taki czas, że ktoś terroryzował moją wiarę, opisując mi bez skrupułów i zagłębiając się w szczegóły,jak to mój Bóg męczy mich bliskich w piekle (nawet w takim w które wierzę), uwierz że to nie był dla mnie łatwy czas
, ale chcąc nie chcąc musiałam się wtedy uporać z kwestią "straszności" piekła.