Faryzeusze tez wierzyli ze sa predestynowni do bycia "pszenica" a skonczyli jak sam wiesz jako kakol. Pytasz: "Dlaczego miałbym być pyszny? Bo otrzymałem dar na który nie zasłużyłem?" Ale wszyscy w to wierza. Nie trzeba byc kalwinista zeby wiedziec ze zaden czlowiek nie zasluzyl na dar zbawienia, a jednak nie znaczy to ze Bog przeznaczyl ciebie do Nieba a innych na potepienie. To jest taki typowy argument kalwinistow: "Nie jestem wart tego zbawienia .... ale na tyle miliardow ludzi akurat wyjotkowo przypadlo mi Taka przyczajona skromnosc, ukryta pycha.
A dlaczego miałoby nie przypaść mi? Z jakiego powodu?
Oboje - jak myślę - wierzymy, że nikt z ludzi nie zasłużył na zbawienie - zgodzisz się ze mną?
Oboje - jak myślę - wierzymy w to, że człowiek sam z siebie - siłą swej woli i decyzji jest niezdolny do tego, aby zwrócić się do Boga czy pomóc samemu sobie w zbawieniu - zgodzisz się ze mną?
Oboje - jak myślę - wierzymy, że do zbawienia potrzebna jest Boża Łaska - zgodzisz się ze mną? (tutaj pojawiają się, jak mniemam różnice pomiędzy nami - podejrzewam, że wierzysz, że lasce Bożej można się oprzeć - można ją odrzucić, ja, że jest to niemożliwe - laska zawsze osiąga swój cel)
Oboje - jak myślę - wierzymy, że do zbawienia potrzebne jest upamiętanie i wiara - zgodzisz się ze mną?
Oboje - jak myślę - doświadczyliśmy w swoim życiu nawrócenia i oboje jak myślę - doświadczyliśmy tego, że nasze nawrócenie nie było przypadkowe, a zaplanowane.
Mylę się?
Oczywiście - punktem spornym jest kryterium, według którego Bóg zaplanował nasze nawrócenie - odrodził nas, zrodził z góry.
Ty posługujesz się terminem "przedwiedza". Jeśli dobrze zrozumiałem, według Ciebie przedwiedza polega na tym, że Bóg "zagląda" w przyszłość i tam "widzi", że jakaś osoba zwróci się ku Niemu (swoją własną wolną decyzją) z jakichś powodów - albo wzbudzi w sobie wiarę, albo odpowie na usłyszaną ewangelią itd.
W takim przypadku nie ma jednak mowy o wybraniu z Łaski, nie ma w ogóle mowy o wybraniu przez Boga. Jego zachowanie jest jedynie skutkiem ludzkich działań. Tym samym zbawienie nie jest z laski, a z wyboru ludzkiego.
(inna sprawą jest Boska natura, Bóg nie musi podglądać przyszłości, On już nie tylko poznał wszystkie nasze decyzje ale i wydał wyroki - nie musi czekać - więc w tym sensie i tak jesteśmy predestynowani)
Ja wierzę, że moje nawrócenie, wiara itd, jest jedynie skutkiem Łaski, która przygotowała mnie do przyjęcia wiary.
Wiem, że z takimi a nie innymi decyzjami Boga - Jego arbitralnym wyborem - jest się strasznie trudno pogodzić.
Godzi to w nasze ludzkie poczucie sprawiedliwości - która jakoby miałaby polegać na tym, że Bóg daje każdemu równe szanse i każdy powinien zdecydować czy chce do nieba czy piekła.
Ale Bóg już samym pojawieniem się w historii ma takie poczucie sprawiedliwości za nic. Objawił się jednemu narodowi, jeden naród wybrał, potem zbawiciel objawił się także w miejscu i czasie. Czy to nie godzi w ludzkie poczucie sprawiedliwości, bo co z resztą świata... z resztą ludzi...
Ktoś kiedyś powiedział, że miłość nigdy nie jest sprawiedliwa
Czy wszyscy to widza? Prosze wszystkich forumowiczow o to aby sie tu zebrali i zobaczyli co sie siedzi w umysle kalwinisty. Czy Piernik teraz nie potwierdzil ze kalwinizm jest nauka od pysznego dla pysznych? Prosze, czemu kalwinista piernik twierdzi ze zostal predestynowany do bycia zbawiona elita? BO W JEGO OCZACH ON JEST PSZENICA. Czy kazdy to uchwycil? W jego wlasnych oczach on jest pszenica. Tak, w twoich wlasnych oczach jestes pszenica ale w oczach Boga moze jestes kakolem. W oczach skromnej i pokornej osoby od razu sie rodzi mysl ze jest kakolem i ogarnia ja przerazenie.
Zgodzę się z Tobą w ostatnim - człowiek powinien drżeć ze strachu i być nieustannie przerażony. Ale nie ten, o którym piszesz. Przerażony powinien być ten, który jest niepewny i który w sobie samym pokłada nadzieję. Chrześcijanin odrodzony powinien czuć się bezpieczny, bo jest w rekach Boga. Został wykupiony i zapieczętowany. Jego dług został spłacony. Mój został a Twój?
Wiem o tym, że On żyje we mnie, przez Ducha Świętego, którego Pan nam dał (1 J 3:24). Jestem zapieczętowany (2 Kor 1:22; Ef 1:13, 4:30). Świadczy o tym z moim duchem Duch Święty: (Rz 8:16; Ga 4:6; 1 J 3:24, 4:13, 5:40) itd itp.
Dlaczegóż miałbym drżeć ze strachu będąc w ręku Boga?
Twierdzisz, że to wyraz pychy - a ja, że to pewność, którą potwierdza z moim duchem Duch Święty.
W tym miejscu pozwolisz, że zapytam: jak rozumiesz te słowa z 8 rozdziału Listu do Rzymian:
Oni - według postanowienia Bożego - są wezwani. Bóg bowiem tych, których przed wiekami poznał, tych też wyznaczył, by byli ukształtowani na obraz Jego Syna - aby On był pierworodnym pośród wielu braci. A których wyznaczył, tych także powołał. Których zaś powołał, tych też obdarzył sprawiedliwością. A których obdarzył sprawiedliwością, tych także opromienił chwalą.
Rzym. 8, 28-30
Co do wolnej woli, nie chce mi sie juz pisac. Mieszasz wolna wola z mozliwosciami czlowieka. To ze nie mam mozliwosci latania nie znaczy ze nie mam wolnej woli. Moge miec wolna wole latania i mimo ze brak mi mozliwosci do latania moge latac za pomoca samolotu. Tak samo mam wolna wole do wybrania przykazan Boga ale spelniac ich nie mam mozliwosci. Jednak z pomoca Ducha Swietego i dzieki Jego mocy jestem w stanie je spelniac.
Otóż to. Bo w sporze o wolną wolę właśnie o to chodzi - czy sami z siebie możemy zwrócić się do Boga po ratunek, bez uprzedniego poruszenia Łaski?
Czy ludzie potrafią zwrócić się ku zbawieniu siłą swej własnej woli? Zanim zostaliśmy zrodzeni z Góry byliśmy niewolnikami grzechu - czy mogliśmy będąc niewolnikami grzechu chcieć zbawienia? Czy też spełnialiśmy wolę tego, kogo byliśmy niewolnikami?
Jesteśmy - jak pisze apostoł Paweł niewolnikami albo grzechu abo sprawiedliwości.
Zanim zostaliśmy zrodzeni z góry podążaliśmy ku śmierci - czyż nie tak? Nie mogliśmy podążać ku życiu i sprawiedliwości, bo nie zostaliśmy zrodzeni z góry - pragnęliśmy tylko tego co wiodło do śmierci. Zgodzisz się ze mną?
Czy też było inaczej - ludzie przed odrodzeniem z góry nie pragną tylko tego co wiedzie ich do śmierci bo są niewolnikami grzechu - pragną dobra już przed zrodzeniem z góry? Jak mogą tego pragnąc skoro spełniają wolę tego czego są niewolnikami - czyli grzechu?
Jak myślisz - czy przed odrodzeniem z góry możemy pragnąć dobra - wybierać dobro, zbawienie, Boga, jeśli pragniemy tylko tego co wiedzie nas ku śmierci?
Jeśli tak, to na jakiej podstawie tak myślisz?
pzdr