Jagienka Boża pisze:Każdy wierzący kiedyś był niewierzący
Co nie zmienia faktu, że był wybrany i umiłowany już przed założeniem świata.
fauxpas pisze:Dlaczego?
(...)
Jak na razie nie widzę sensu powołania (pytanie z początku tego posta), bo i tak dopiero wybranie coś zmienia, więc po co uzasadniać powołanie?
fauxpas pisze:Co do reszty: im dłużej to czytam, tym co raz mniej ważne mi się to wydaje .
fauxpas pisze:Ale ona leżała po stronie człowieka już wcześniej - gdy zgrzeszył. Po co jeszcze przelewać za wszystkich krew?
fauxpas pisze:Wcześniej się zgodziłem, a tym razem podważę: po co? Chyba jednak niewybranych nie miłuje, skoro są właśnie niewybrani. Oczywiście nie zabraniam Mu tego, ale przelewanie krwi i za nich nijak nie będzie aktem miłości dla potępieńców.
fauxpas pisze:No to wydaje mi się logiczniejszy, niemniej nie przyjmuję go na 100%.
fauxpas pisze:Obecnie jestem na etapie "a mam to wszystko gdzieś, to tylko doktryny - idę się modlić i wielbić Boga z taką wiarą, jakiej mi udzieli" .
fauxpas pisze:Będziesz się teraz próbował określać jako... ekchm... AMYRALDIANITA (czy jakkolwiek...)?
Dragonar pisze:Skoro wymaga się od kogoś realizacji powołania, należy mu zapewnić środki do jego wykonania - w tym wypadku człowiek sam ich nie może zdobyć. Inaczej żąda się niemożliwego. Stąd odpowiedzią jest - Bóg po prostu chce moim zdaniem uzasadnić powołanie. On gra fair, nie żąda niemożliwego. Wiem, Bóg jest Bogiem i wcale nie musi tego robić. Uważam jednak, że chce.
fauxpas pisze:Ale ona leżała po stronie człowieka już wcześniej - gdy zgrzeszył. Po co jeszcze przelewać za wszystkich krew?
Wtedy wina człowieka jest jeszcze większa, gdyż odpowiada on nie tylko za popełnione wcześniejsze grzechy, ale także za odrzucenie krwi Zbawiciela - pomocnej ręki Boga wyciągniętej w jego stronę. To w pewien sposób ostatecznie przypieczętowuje całkowite zepsucie człowieka.
fauxpas pisze:Wcześniej się zgodziłem, a tym razem podważę: po co? Chyba jednak niewybranych nie miłuje, skoro są właśnie niewybrani. Oczywiście nie zabraniam Mu tego, ale przelewanie krwi i za nich nijak nie będzie aktem miłości dla potępieńców.
Po pierwsze - niewybranych Bóg miłuje w ten sposób, iż okazuje im łaskę w życiu doczesnym. Właściwie to Pan nie jest nam nic winny, a wszystko otrzymujemy całkowicie z łaski. Każdy oddech i każdy nowy dzień. W tym objawia się miłość w stosunku do wybranych, jak i niewybranych. Żyjemy przecież pod tym samym niebem.
Po drugie -
"Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł." (Rz 5:8)
"Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich." (J 15:13)
fauxpas pisze:No to wydaje mi się logiczniejszy, niemniej nie przyjmuję go na 100%.
Ale jest niestety mniej zgodny z Pismem...
fauxpas pisze:Obecnie jestem na etapie "a mam to wszystko gdzieś, to tylko doktryny - idę się modlić i wielbić Boga z taką wiarą, jakiej mi udzieli" .
Nie jest to wcale złe podejście. W późniejszym czasie jednak trudno jest się nie określać, gdyż to, czy jesteśmy arminianami lub kalwinistami wpływa niekiedy na to, w jaki sposób tłumaczymy innym Pismo, nawet fragmenty niezwiązane bezpośrednio z problemem. Ponadto wydaje mi się, że kalwinista mi nieco inne podejście do Starego Przymierza, aniżeli arminianin. Mam na myśli to, iż kalwiniście w pewien sposób łatwiej zrozumieć postępowanie Jahwe w Starym Testamencie, ponieważ:
"Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję." (Rz 9:15)
Arminianin wierzy natomiast w niczym nieograniczoną, wolną wolę, co powoduje czasami niezrozumienie działania Bożego w danym momencie.
fauxpas pisze:I tym samym uciekam z rozmowy o OO - za mało o nim wiem, bym mógł z Tobą rozmawiać, ale pewnie jacyś forumowi kalwiniści Ci odpowiedzą ;].
fauxpas pisze:Byłem w takiej sytuacji już raz. Podałem obie interpretacje - kalwińską i arminiańską (armininiastyczną?) - oczywiście na miarę swoich możliwości.
Dawid pisze:Tylko kalwinizm to pięknie ukazana ewangelia i prawda Boża.
Dawid pisze:Arminianizm to bzdura, która udowadnia, że człowiek "coś może", a nie jest w stanie złapać oddechu, a co dopiero oddać swoje życie Bogu.
Dragonar pisze: nie myślę także, że konflikt kalwinizm-arminianizm jest czymś tak ważnym, by mogło to decydować o zbawieniu człowieka.
Dragonar pisze:fauxpas -
Po dyskusji z Tobą rozważam jeszcze raz dokładnie, czy aby mój czteropunktowy kalwinizm ma sens...
fauxpas pisze:I tym samym uciekam z rozmowy o OO - za mało o nim wiem, bym mógł z Tobą rozmawiać, ale pewnie jacyś forumowi kalwiniści Ci odpowiedzą ;].
Nie zapowiada się, najgorliwsi w tym wątku jesteśmy obecnie: ja, Ty oraz Dawid.
fauxpas pisze:Byłem w takiej sytuacji już raz. Podałem obie interpretacje - kalwińską i arminiańską (armininiastyczną?) - oczywiście na miarę swoich możliwości.
Nie chodziło mi o interpretację, ale raczej o emocjonalne podejście do sprawy. Jest większa szansa, na to, że arminianin przerazi się, czytając o Bogu, który osobiście zatwardził serce faraona, a następnie zesłał na Egipt plagi, niż że przerazi się z tego powodu kalwinista.
Dawid 23.10.12 pisze:Ja zawsze byłem zaciekłym arminianinem, zresztą można poczytać co wygadywałem.
Po nawróceniu któregoś dnia obudziłem się i moje "poglądy" doktrynalne odwróciły się o 180 stopni.
Nie musiałem się modlić o to.
Zrozumiałem po prostu ewangelie i tyle.
I wiem teraz, że Bóg działa jak chce i kiedy chce.
Dragonar pisze:fantomik pisze:c. oznacza to, że Bóg nie tylko zbawia ludzi z Izraela ale również ludzi z innych narodowości, plemion, języków etc. (zobacz Dzieje Apostolskie oraz Objawienie Jana)
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości