Nick pisze:"Chlebem" nie musi być brak choroby.
Otóż to!
Przywykliśmy myśleć, że choroba [cięższa niż katarek] to szczyt nieszczęścia naszego lub innych...
Przywykliśmy myśleć, że zdrowie, to szczyt szczęścia naszego lub innych...
Przy tej okazji ta wypowiedź Pana Jezusa mi się przypomina:
J 5:14 bw "Później spotkał go Jezus w świątyni i rzekł do niego:
Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało."
Coś GORSZEGO niż 38 lat paraliżu z wszelkimi jego dolegliwościami fizyczno-psychiczno-społecznymi?!?
Czyli bardzo ciężka choroba, wielkie cierpienie to nie jest szczyt nieszczęścia ludzkiego!
Brak choroby/wyzdrowienie to nie jest jeszcze wszystko, czym powinniśmy się cieszyć!
Co to jest to "gorsze" niż dziesięciolecia przykucia do łóżka? Uważam, że to brak zbawienia - dlatego Jezus łączy to z niewinnością/nie grzeszeniem [z właściwym reagowaniem na grzech, jeśli mimo naszej niezgody na niego on się pojawi, jak krosta na czole].
Zatem szczytem szczęścia naszego nie jest wolność od chorób, ale zbawienie! A na przykładzie tego człowieka z 38 letnią historią choroby widać, że szczytem nieszczęścia nie jest ciężka choroba, ale życie [nawet w pełni zdrowia] w grzechu i brak zbawienia, jaki z tego wynika!
Ps 73:28 bw "Lecz
moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich."
-----
Słowo do Małgorzaty [i podobnie do niej myślących]: jeśli tylko i wyłącznie szatan stoi za ludzkimi chorobami, to znaczy, że to on zwycięża człowieka prędzej czy później bo [poza przypadkami nagłych wypadków śmiertelnych, w tym zabójstw] to właśnie
choroby są przyczyną śmierci pozostałych ludzi [tych, którzy nie umarli w wypadkach i morderstwach]!
Chrześcijanin jest pokonany przez szatana bo umiera na raka, na zawał [bo chorował na miażdżycę], na udar [bo chorował na nadciśnienie], nawet tzw. śmierć ze starości jest efektem nałożenia się wielu niedomagań układowych [chory/niewydolny jest np. układ oddechowy, układ krążenia, układ trawienia, układ...]?!?
Jeśli wierzy się na styl Małgorzaty, to szatan pokonuje i bezbożnych i wierzących bo zsyłane przez niego choroby [wszystkie! bez wyjątku] pokonują zdecydowaną większość jednej i drugiej grupy - pokonują ludzi, którzy przecież chcieli by jeszcze żyć [wierzący: na chwałę Bożą; bezbożni: dla bliskich], ale szatańskie choroby są silniejsze...
Tak, Małgosiu?!?