Kładę nacisk na aspekt emocjonalny/ psychiczny, gdyż wydaje mi się, że jest on głównym motorem motywacji kobiet... (czy chcą się do tego przyznać, czy nie
)
Temat damsko-męskich relacji jest oczywiście dużo bardziej złożony i trudno zapewne byłoby w tym wątku poruszyć wszystkie elementy składające się na tło historyczne obecnej sytuacji...
Próbując jednak szukać ogólnych prawd, wskazywałabym jednak tutaj na serce.
Samotne rodzicielstwo, to temat stary jak świat (ileż wojen już za nami), tak jak w ogóle sieroctwo itp... Sama pochodzę z domu, w którym wychowywana byłam przez samotną matkę. I przerabiam to wszystko, aż do teraz, ponieważ po moim nawróceniu, Pan pokazuje mi wiele spraw wyraźniej i jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej... Moja mama całe życie starała się udowodnić, że w niczym mężczyznom nie ustępuje, ale nie jest to walka, która odbyła się bez strat, bo chcąc być silna i na równi... straciła coś ze swojej kobiecości i myślę, że ponieważ nauczanie w kościele (rozumiane jako regularne pastorowanie, kierowanie wspólnotą )jest dziedziną wyjątkową i wyjątkowo mocno powiązaną z sercem, i tutaj nie obyło by się bez strat. Reagowanie na sytuacje wyjątkowe, jak te ze zborów w Rosji wydaje mi się inną historią. Inne są prawa wojny, a inne prawa pokoju... Przychodzi mi na myśl cytat, który przeczytałam jako ledwo co umiejąca czytać dziewczynka i wydaje mi się, że zawiera wielka prawdę życiową: "Jest w sercu kobiety iskra ognia Bożego, która ukryta zostaje pośród oślepiającego blasku fortuny, ale rzuca żywe światło w pochmurnych dniach przeciwności."
Z moich obserwacji wynika także, że w dzisiejszych realiach tak zwana gospodyni domowa ( do tej kategorii zaliczam samą siebie) nie ma w świecie większego wroga niż kobieta nowoczesna, która się w świecie realizuje... To są po prostu inne światy. Ale to już chyba off topic....