Biblia

Jak postrzegamy Boga....
Awatar użytkownika
CoaldPlay
Posty: 52
Rejestracja: 14 lip 2015, 16:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Biblia

Postautor: CoaldPlay » 24 sie 2015, 09:41

Witam. To jest mój pierwszy post na tym forum, więc się przedstawię :)

Mam na imię Adam, lat rocznikowo mam 17. Nazywajcie mnie jak chcecie. Narodziłem się na nowo 4 miesiące temu, więc nie jestem specjalnie doświadczony, jednak myślę, że bardziej niż doświadczenie liczy się Duch Święty, który przez człowieka mówi. Przychodzę tutaj z głębokim przekonaniem (ale nie czymś podobnym do dogmatu), iż bez miłości żadnego działania w Bogu nie ma. Z mojej strony macie więc zapewnienie, że będę się starał być wobec was uprzejmy, dobrotliwy itd.itp., wiecie o czym mowa.

Jakby co, to nie wiedziałem w jakim dziale założyć ten temat, więc proszę o wybaczenie, gdyby coś było nie tak.

O czym chcę zacząć rozmowę? W duchu przez ostatni czas jestem głęboko przekonywany o pewnym wniosku, który się mi nasuwa czytając Biblię.

Wiadomo, że cała Biblia jest prawdą. O tym powinien wiedzieć każdy. Z tego też wychodzi następujący wniosek: Biblia się nigdy ze sobą nie kłóci, nie przeczy samej sobie, gdyż mówi o jednym - o prawdzie. Innymi słowy mówi prawdziwie o prawdzie. Mam nadzieję, że rozumiecie, o czym mówię.


Załóżmy, że w naszym patrzeniu pewien werset wychodzi przed szereg i zaczyna nabierać większego rozmiaru, niż to jest w rzeczywistości. Zwykle rozpoczyna się to wtedy, kiedy wyrwiemy ten fragment z kontekstu. Innymi słowy - kierujemy się tym, co jest wyrwane, a to co robimy zaczyna być niezgodne z resztą Pisma, często też z kontekstem danego fragmentu.

Przykład? Cały dogmat polegający na chrzczeniu niemowlaków przez KK. Nie wiem, skąd oni to niestety mają, ale spodziewam się, że myślenie każdego, kto się z tym zgadza, bardziej przypomina interpretację wiersza i 2+2=5 niż cokolwiek innego. Jaki fragment Biblii jest z tym niezgodny? Otwórzcie ósmy rozdział DA na wersetach od 26-40. Co tam czytacie?

Tu potrzebna jest mądrość, o którą można i trzeba prosić Boga.

Załóżmy, że przyjmujemy to, co jest w Biblii jak dzieci, czyli bardziej niż zastanawianiem się, co autor miał na myśli, zaczynamy pytaniem: "Jak wprowadzić w to w życie?"

Biblia mówi zaskakująco jasno o wielu rzeczach, dlatego myślę, że takie podejście zrobiłoby więcej niż setki godzin rozważań.


Podam kolejny przykład. Zastosuję do tego Rzymian 14:23 i wyrwę z kontekstu werset. Dla przykładu, więc jasnym jest, że tym się nikt nie powinien kierować. "Lecz ten, kto ma wątpliwości, gdy je, jest potępiony, bo nie postępuje zgodnie z przekonaniem; wszystko zaś, co nie wypływa z przekonania, jest grzechem."

Jeśli ktoś stwierdził tylko na podstawie tego fragmentu, że wszystko, czego nie robimy będąc pewnym, jest na pewno grzechem, to nie ma racji, z tego względu, iż poprzednie 22 wersety mówią o czymś zupełnie innym.

Mówią o tym, że ktoś, kto nie jest pewny, by np. jeść mięso, to niech tego nie robi, byleby służył Bogu przez to, co osobiście uważa za słuszne. Mówią też o tym, że nie powinien nawoływać wszystkich do swojego wegetarianizmu. To jest cały rozdział i myślę, że to tym lepiej się kierować, gdyż to pierwsze po prostu nas potępia, kiedy Jezus tego nie robi - czyli nie jest to nauka Chrystusowa, gdyż nie jest prawdą.


Więc co jest prawdą, a co kłamstwem?

Jak dla mnie tylko to, co zgadza się w pełni z rozumieniem Biblii i nie wychodzi przed szereg, jest prawdą. Myślę, że o wszystkich sprawach Bóg ma zwyczaj mówić wystarczająco jasno dla tych, którym dane jest zrozumieć i mieć do tego mądrość daną z góry. Osobiście uważam, że Bóg dał nam wszystko, co mamy w sobie dobrego.

Ludzie często kłócą się o różne tematy, a by obronić swój punkt widzenia dają rozmaite wersety, które miałyby służyć temu celowi. Obaj myślą, że interpretacja Biblii tego drugiego jest kłamstwem. Mają rację tylko wtedy, gdy ich interpretacja nie tyle jest interpretacją, co bardziej wziętym żywcem z Pisma rozdziałem, który zawiera w sobie kontekst zaprzeczający tej drugiej osobie, a sens tego wszystkiego nie jest zmieniany przez podającego te wersety.

Skoro tylko twoja interpretacja jest prawdą, to wszystkie inne są kłamstwem. Problem leży w tym, że wszelkie interpretacje są kłamstwem, bo w Biblii jest prawda.

O to znikają wszelkie kłótnie i powstaje ultimatum: albo ty kłamiesz i Biblia mówi prawdę, albo ty mówisz prawdę i Biblia kłamie. Kłopot leży też w tym, że mówiąc to osoba X nie może mówić o swojej interpretacji, bo wtedy mówi o swojej interpretacji, a nie o Biblii.

Wychodzi jej to samo, co katolikom ze chrzczeniem dzieci: 2+2=5 lub 2+2=3


Zdaję sobie sprawę, że dla wielu (nie mówię, że koniecznie u was:P) prawda i kłamstwo to pojęcia względne. Na to, co jest prawdą, a co nie, trzeba patrzeć przez pryzmat Biblii, podchodząc do jej słów jak dziecko. Mam nadzieję, iż nie odkryłem Ameryki, nie wiem tego, bo was nie znam.


Ostatnio rozmawiałem z jedną dziewczyną na temat charyzmatów. Spytała mnie, co o tym myślę. Odpowiedziałem jej pytaniem: czy jestem dla niej autorytetem. Powiedziała, że nie i miała rację, hehe. To nie ja mam być autorytetem, ale Biblia, po to została napisana.

Nie zacząłem jej udowadniać, co jest źle, a co jest dobrze w jej myśleniu, tylko napisałem jej to, co wam teraz. Okazało się, że szukała Boga, ale od jakiegoś czasu krążyła między wszystkimi nauczaniami na różne tematy. Na dobrej podstawie domyślam się, ze zadawała sobie pytanie: co jest prawdą, a co kłamstwem.


Kto miłuje bliźniego ten wypełnił Prawo.
Awatar użytkownika
CoaldPlay
Posty: 52
Rejestracja: 14 lip 2015, 16:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: CoaldPlay » 24 sie 2015, 20:43

Szczerze dziękuję, ale nie skorzystam, gdyż jeśli wierzę, to mogę. Jeśli nie wierzę, to nie mogę. Z tym nie ma żadnej dyskusji.

Biblia nigdy sobie nie zaprzecza, więc... postawmy sprawę jasno. Co jest prawdą, a co kłamstwem?


Kto miłuje bliźniego ten wypełnił Prawo.
Awatar użytkownika
Czekoladowy
Posty: 955
Rejestracja: 05 lis 2014, 21:18
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Czekoladowy » 25 sie 2015, 00:17

Protestancki pastor -Paweł Bartosik - postawił sprawę jasno, w świetle Słowa Bożego... :clap:

Poprzerzucamy się linkami? ;-)
http://www.kosciol.pl/article.php/20050 ... uery=%B6ro

(to tak dla przeciwwagi)


Już raczej nie odwiedzam forum, w razie czego proszę o kontakt mailowy.
Jaaqob
Posty: 591
Rejestracja: 02 lis 2014, 00:02
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Biblia

Postautor: Jaaqob » 25 sie 2015, 01:46

Witaj Adam :)


Awatar użytkownika
CoaldPlay
Posty: 52
Rejestracja: 14 lip 2015, 16:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: CoaldPlay » 25 sie 2015, 09:25

Wskaż mi, gdzie to, co powiedziałem w pierwszym poście było niezgodne z Biblią. Myślę, że dopiero potem powinieneś mówić o pysze, a jeszcze potem o pastorze :) W przeciwnym razie będziemy wyglądać jak przedszkolaki, które się kłócą mówiąc na przemian tak i nie. Tego nie chcę, gdyż parę złych cech z Galacjan 5 charakteryzuje takie osoby.

Wybacz, ale pastor, którego nie znam, ni jego owoców, ni w ogóle jego samego jako człowieka, nie będzie dla mnie przekonywujący, rozumiesz. Przecież nie chciałbyś bym słuchał każdego w internecie. Co by było, gdybym poszedł na katolickie forum? Tak samo z nimi, przecież nie będę się ich słuchał, jeśli mam wiedzę, że nie mówią załóżmy poprawnie, co robią często. Czym się różni to forum od tamtego? Tylko wierzeniami i nazwą, a ludzie to ludzie.

Tymczasem Biblia mówi jasno na ten temat, o którym pisał pastor. Dyskusję kończymy w momencie, kiedy on mówi, że powinniśmy chrzcić noworodki - czyli na samym początku.

Autorytet kościoła? Okej, ale tylko tego, który ma owoce Ducha Świętego i w pełni zgadza się z tym, co mówi Biblia (nie moja interpretacja, ale Biblia). W końcu o takim mówił Jezus. Pozostałe osoby, choćby to był i papież, to będę uznawał jako zwyczajnych ludzi wierzących lub nie. Nie będę się kłócił z tobą, gdyż chcę mieć z każdym, o ile to możliwe - pokój. Z mojej strony możesz się tego spodziewać. ;-)


Kto miłuje bliźniego ten wypełnił Prawo.
Awatar użytkownika
CoaldPlay
Posty: 52
Rejestracja: 14 lip 2015, 16:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: CoaldPlay » 02 wrz 2015, 16:59

Słowem wstępu odnośnie pierwszego postu w tym temacie, może nie tyle interpretacja, co nadinterpretacja. Przyznaję się do błędu, który polegał na zbyt częstym stosowaniu pierwszego słowa. Źle to oddawało sprawę i zmieniało nierzadko jej sen na zły, za co przepraszam.



To, co mam, wzięło się z patrzenia na mądrość, wiedzę oraz poznanie w kontekście wiedzy, jako dar od Ducha Świętego. Czytałem o tym w 1 Kor 12.

Generalnie, Boże rozumienie tj. prawidłowa interpretacja, jedyne dobre poznanie Biblii, czyli takie, o które nam chodzi, jest dane przez Ducha Świętego jako dar od niego. Takowe pozostaje moje podejście do tego tematu.

Kwestię, którą chciałbym rozważyć, to brak występowania owoców Ducha Świętego z Galacjan 5 w wielu rozmowach na tematy biblijne, również tu na tym forum, ale mówię ogólnie (nie będę nikogo oskarżał, hehe, nie mówię, że ktoś zachował się nieładnie, kiedy rozmawiał ze mną, absolutnie nie o to chodzi :D, wszyscy zachowywali się spoko wobec mnie, ale ogólnie to zauważyłem też tutaj, patrząc na rozmaite rozmowy, chociażby pewien stopień braku uprzejmości wobec różnych denominacji, czy publicznych osób z nimi związanych, na dziale z polemiką).

By dobrze korzystać z darów Ducha Świętego trzeba mieć wiarę, nadzieję i miłość. Z czego najważniejsza jest miłość. 1 Koryntian 13

Rodzi się we mnie pytanie: dlaczego niektórzy podchodzą do tematu Biblii, nie patrząc na wiedzę jak na dar od Ducha Świętego? Myślę, że spora część ludzi poznanie tak już widzi, a wiedzę traktują ludzko, cieleśnie, uważając np. iż mają ją na własność lub coś w ten deseń, używają jej jako zaspokojenie własnej dumy, są skorzy do kłótni, złości, sporów o słowa i braku pokory w rozmawianiu na tematy związane z Biblią. A już na pewno nie cieszą się z prawdy, tylko chcą udowodnić za wszelką cenę, że mają rację, za wszelką, nawet jeśli mieliby się kłócić. W skrócie, tym sposobem, mniej lub bardziej świadomie, uważają swoją dumę za dobro nadrzędne. Tak w ogóle, gdzie jest w takim postępowaniu miłość? Nie ma jej, a bez niej ani rusz ku dobremu.

Bardzo ważnym w tym temacie pozostaje list Jakuba 3:13-18; 4 1-12. Istnieje podział na fałszywą i dobrą mądrość, jak i Jakub potępia waśnie.

Czy niewierzący mają umysł? Tak. Czy wierzący go mają? Tak. Trzeba więc podążać za Duchem Świętym, by mięć mądrość z góry, przez miłość, wiarę i nadzieję nacechowaną owocami Ducha Świętego i tym, o czym pisał Jakub.

Ku zbudowaniu w tym wniosku, dobry jest spory fragment Listu do Efezjan, od początku 4 rozdziału, do 5:21 włącznie.


Kto miłuje bliźniego ten wypełnił Prawo.

Wróć do „Teologia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości