fauxpas pisze:
Przysięga małżeńska,
Mogłaby dawać pewność gdyby jej nikt nie złamał …....
owoce Ducha w życiu żony,
Mogłyby dawać pewność gdyby był taki na nowo narodzony człowiek któryby nigdy nie zgrzeszył …...
zaufanie wobec małżonka
Mogłoby dawać pewność gdyby nie istniała taka żona która to zaufanie nadużyła …..
to są te przesłanki, które mogą powodować pewność.
To są przesłanki które pozwalają mieć uzasadnioną
nadzieje!
Poza tym, pewność nie wymaga "zdroworozsądkowych przesłanek", gdyż pewność to w epistemologii przekonanie o prawdziwości jakiegoś twierdzenia, ewentualnie słuszności jakiegoś działania (za: Wiki).
Nie wiem co to epistemologia, ale wiem co mówi nauka o trójcy, a mówi że trzy osoby to jeden i ten sam Bóg ….. czy wyrażam się wystarczająco jasno?
Przekonanie można mieć nawet sprzeczne z wszelkimi przesłankami. Jak w tym amerykańskich filmach, gdy główny bohater jest przekonany w jakiejś kwestii wbrew wszystkiemu, co przeżywa.
Jak się wierzy w bajki to się jest przekonanym że bociany przynoszą dzieci, czy to przekonanie sprawiło, że tak się pojawiłeś na tym świecie?
Naprawdę nie wiem, skąd bierzesz swoje definicje słów:
Zapewniam cię, NIE z Wikipedia!
Wiara religijna – pogląd, który - przy obecnym stanie wiedzy naukowej - nie znajduje jednoznacznego potwierdzenia w rzeczywistości. W religioznawstwie polega przede wszystkim na przyjęciu istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. Świadoma decyzja przyjęcia takiej wiary nazywa się aktem wiary. W epistemologii wiara to "uznawanie za prawdziwe nieuzasadnionego twierdzenia". Zarówno uzasadnienie jak i jego brak nie implikują prawdziwości lub fałszywości treści wiary.
Wiara - nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Owo subiektywne prawdopodobieństwo nigdy nie osiąga wartości 100%, gdyż wtedy wiara staje się wiedzą. Jeśli subiektywne prawdopodobieństwo jest małe, to potocznie taką wiarę nazywamy przypuszczeniem, a przy znikomym prawdopodobieństwie mówimy, że czegoś nie wykluczamy.
Hebrews 11:1:
A wiara jest gruntem tych rzeczy, których się spodziewamy i dowodem rzeczy niewidzialnych.
Nie wykręcam, wcześniej już Cię nie zrozumiałem i poprosiłem o wyjaśnienie, pytając, czy masz to na myśli. …..
Ale teraz już rozumiem.
Obawiam się że dalej nie rozumiesz.
Zauważ wziąłem słowo pewność (to ta twoja pewność) w cudzysłów, a także odwołałem się do wiary zgodnej z rozumem i wiary wydumanej, niezgodnej z rozumem, zatem mówiłem o wierze daje pewność, jest dowodem.
Heb 11:1 mówi, że wiara jest pewnością, a nie że jej dostarcza (to tak na marginesie).
Nie łap mnie za słówka, ja sparafrazowałem biblijną definicje wiary aby wyrazić skutki jej działania, to wszystko.
To jest wiara weryfikowalna i wynika z tego, że owy rzeczoznawca stał się w danej dziedzinie ekspertem i jego słowa mogą potwierdzić jego koledzy po fachu. Przede wszystkim jednak - dowód nie wynika w Twoim przykładzie bezpośrednio z wiary - gdyż dowód jest odrębny i obiektywny. Być może jednak nie każdy jest w stanie go odczytać i stąd pośrednio wierzy się rzeczoznawcom, ale to nie wiara im (w nich?) jest dowodem.
Na przykład, jeśli tylko grupa informatyków potrafi zrekonstruować nagranie wideo z napadu na bank, to dowodem nie jest wiara w to, że oni potrafią to nagranie odzyskać w sposób prawidłowy, ale bezpośrednio dowodem jest owe nagranie. Stąd, według mnie, przykład jest nietrafiony.
Nie rozumiesz roli rzeczoznawcy.
Rzeczoznawca wyraża opinie, opiniuje w danej kwestii, on interpretuje fakty.
W podanym przeze mnie adekwatnym przykładzie, rzeczoznawca wyraża opinie, przedstawia najbardziej prawdopodobną wersje wydarzeń w oparciu o przesłanki jakimi dysponuje sąd i jakie udostępnia rzeczoznawcy w celu zaopiniowania.
Rzeczoznawca mówi (to ciągle jest opinia oparta na ekspertyzie w danej dziedzinie) sądowi, że dany fakt może stanowić dowód w danej sprawie.
Tam gdzie istnieją ogólnie akceptowalne dowody w danej sprawie, tam nie ma potrzeby zasięgania opinii rzeczoznawców.
Jak mamy trupa to nie istnieje potrzeba zaopiniowania czy denat jest faktycznie nieżywy, można ewentualnie odwołać się do ekspertów o ustalenie tego jak doszło do zgonu.
Znam przypadki opiniowania w sprawie domniemanego podłożenia ognia, na podstawie których skazano ludzi na kare śmierci, o których inni rzeczoznawcy wypowiadają się że są błędne.
W tej sytuacji mamy do dyspozycji tylko i wyłącznie skutek pożaru.
Nikt nie widział jak pożar się zaczął, zatem wszystko co można powiedzieć to wydać opinie na podstawie analizy skutków.
Od stopnia ekspertyzy zależy jak zostaną one zaopiniowane, jednak nikt w takiej sytuacji nie ma najmniejszych złudzeń co do tego że przyjmuje za prawde OPINIĘ drugiego człowieka który może się mylić.
Czy ty znasz takiego eksperta który byłby EKSPERTEM EKSPERTÓW – NIEOMYLNYM EKSPERTEM?
Bo jeśli takowy nie istnieje, to dowody otrzymane/przyjęte w wyniku jego opinii mogą się okazać zwyczajną nieprawdą...... i czy wtedy były rzeczywiście weryfikowalnymi dowodami ?
Nie pisałem Ci dowodu (bo go nie znam), ale opinię, stąd takie słownictwo. A poza tym - to raczej założenie, a nie twierdzenie (dlatego napisałem "może być traktowana", a nie "jest"). Napisałeś, że na pytanie "kim jesteś" Bóg nie mógłby odpowiedzieć "jestem, który jestem" w tym sensie, który ja przedstawiam, gdyż "bezczasowość" nie jest cechą osobową. Otóż może być tak traktowana - nie powoduje żadnych sprzeczności. Nie dowodzę w tym zdaniu, że tak faktycznie jest.
Ja tego nie napisałem, ja napisałem że odpowiedź na pytanie KTO posłał musi bezwzględnie i definitywnie określać osobę posyłającą. Inaczej nie jest odpowiedzią na pytanie KTO!
Odpowiedź:
Facet z krzywym nosem, albo
facet bezczasowy, wprawdzie określa jakąś cechę faceta posyłającego, ale nie definiuje jego osoby w sposób bezwzględny, bowiem nie jeden facet ma
krzywego nosa, a i facetów
bezczasowych też jest mnóstwo.
Ogólnie rzecz biorąc, odpowiedź Boga musi również definiować jego osobę jako tego, który jest sprawiedliwy, który nie kłamie, który jest miłosierny, jako stwórce, zbawiciela itp. itd.
Gdyby rzeczywiście oznaczała to co sugerujesz (abstrahuje zupełnie od tego czy ponadczasowość jest czy też nie może być cechą osobową) to nie mówiłaby NIC o tych cechach które definiują Jego osobę, a które wymieniłem wyżej, ergo nie definiowałyby
de facto Jego osoby, a zatem nie byłaby adekwatną odpowiedzią na pytanie KTO.
Czy rozumiesz ten argument?
Można powiedzieć kim się jest na podstawie swoich cech osobowych. Albo zdolności czy innych cech. Na przykład "ten, którego imienia nie wolno wypowiadać" jest również odpowiedzią na pytanie "kim jest", choć "jego imienia nie wolno wypowiadać" nie jest cechą osobową. A jeśli jest, to i "bezczasowość" jest.
Zejdź na ziemie i nie wracaj do metod abstrakcyjno-bezsensownych.
Można to rzeczywiście robić, jeśli dana cecha definiuje daną osób w sposób definitywny (już o tym mówiłem).
Jednak twoja wersja znaczenia odpowiedzi Boga tego warunku nie spełnia, zatem jest bezdyskusyjnie fałszywa.
Bynajmniej; uważam, podobnie jak Ty, że Bóg definiuje tutaj całego siebie - wielopłaszczyznowo. "Bezczasowość" jest tu tylko jedną z tych warstw, które odczytuję w tym zdaniu. Z wierzchu na przykład widzę, że Bóg jest najbardziej realny i jest egzystencja jest rzeczywistością absolutną, jeśli takie wyrażenie mogę skonstruować. "Bezczasowość" to tylko jedna z cech wynikająca z tego zdania w moim subiektywnym odczuciu.
Czyli NIE, ale TAK ???
Definiuje siebie samego ale nie siebie całego.
Przestań filozofować, tylko się zmierz z realiami zagadnienia.
Słoń też przedstawia siebie mówiąc że ma ucho, tylko że się przedstawia w jednej płaszczyźnie, stąd wszystkie zwierzęta wiedzą, że ten który ma ucho to z całąpwnoscią nikt inny jak tylko słoń!
Idę sobie zrobić kawę.
Ok, to jeszcze na zakończenie wskaż proszę które słowa w Jego odpowiedzi [
Jestem który jestem] odnoszą się do Jego osoby, a które do cechy o której mówisz że ją opisują/wyrażają?
Nie powiedział wszak Bóg „bezczasowość” czy też „bezczasowy”, co?
Tutaj muszę przerwać: nie mam, niestety, innego punktu odniesienia, niż pozycję człowieka. Zatem jeśli z naszej perspektywy Bóg jest ponad czasem również według Ciebie, to temat zakończony .
Jak sobie życzysz,
Ja też patrze z perspektywy człowieka, lecz takiego, któremu Bóg objawił istnienie duchowego wymiaru rzeczywistości i pewne jego własności.
Niestety każdy kto istnienie tej perspektywy i konsekwencji jej własności ignoruje jest człowiekiem ograniczonym.
Zupełnie się nie zgadzam, ale nie odpisuję, gdyż nie chcę drugiego offtopu .
Cool.
Niestety, postawienie znaku równości dla tego argumentu między Bogiem a "niezidentyfikowaną naukowo przyczyną" jest według mnie mylne. Nauka nie twierdzi, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania, ale gdy trafia na coś, czego nie potrafi wyjaśnić, to przyznaje, że nie wie i stara się taką dziurę załatać. Czasem jej się udaje znaleźć przyczynę, ale żadnej ponadnaturalności tu nie ma.
Niemniej, zgadzam się, że nauka nie zaprzecza istnieniu Boga.
Zatem jeśli się człowiek unosi w powietrzu bez pomocy jakichkolwiek urządzeń czy znanych nauce sił, wbrew naturalnemu prawu przyciągania grawitacyjnego (zdefiniowanego w naukowy sposób), to nauka mówi:
proszę chwileczkę poczekać , zaraz udzielimy odpowiedzi, „
żadnej ponadnaturalności tu nie ma”!
A facet w piecu? Kiedy możemy spodziewać sie odpowiedzi nauki w tej kwestii?
Teraz moja historia, która za pomocą analogii powinna zilustrować, jak mógłby wyglądać świat bez czasu (a więc bez zjawiska następstwa wydarzeń). Wystarczy otóż pamiętać, że według fizyki czas może być traktowany jak wymiar. Wtedy możemy wyobrazić sobie świat dwuwymiarowy zamieszkany przez Płaszczaki. Ich świat ma kształt koła i cały czas spada - w kierunku, którego Płaszczaki nie rozumieją, gdyż "góra" i "dół" to trzeci wymiar. Niech ten nieuchronny lot dysku w dół będzie analogiem naszego upływu czasu. My, jako obserwatorzy trójwymiarowi, możemy bez problemu poruszać się szybciej lub wolniej niż ten dysk spada, możemy wznosić się wyżej i niżej oraz - przede wszystkim - możemy widzieć na raz cały odcinek, który dysk już przeleciał (analog przeszłości) oraz drogę, którą świat Płaszczaków dopiero pokona (przyszłość).
Podobnie może widzieć nas Bóg.
Tylko kogo dziś interesuje gdybologia?