Nie jest tak, że nie toleruję muzułmanów, bo szanuję człowieka, niekoniecznie aprobując to, w co wierzy. Problem z islamem jest taki, że muzułmanie (zwłaszcza zachodni i konwertyci) praktykują islam w wersji "pop" - z hadisami nie wiadomo skąd, okraszonymi słodkimi obrazkami, i ignorowaniem oczywistych wersetów. Koronnym argumentem (gdy już wszystkie inne zawodzą) jest, że Koran jest napisany po arabsku, a każde jego tłumaczenie to interpretacja. Ciekawe, że dotyczy to tylko niewygodnych dla obrazu islamu fragmentów tej księgi i jak w takim razie radzą sobie z rozumieniem Koranu ludzie arabskojęzyczni? Inni muzułmanie z kolei być może nawet nie znają dobrze Koranu, podobnie jak ze znajomością Biblii u katolików.
Nie jest też tak (a wiem to z wielu wypowiedzi konwertytów), że islam wybierają ateiści, jak ktoś tu wspomniał. Tę religię często wybierają katolicy, których Kościół w jakiś sposób rozczarował. Często spotykałam się z opiniami, że w katolicyzmie odrzucał ich kult świętych i obrazów. To jest w pewnym sensie ignorancja, bo nie musieli od razu przechodzić na islam - wystarczyłoby najpierw zainteresować się protestantyzmem. Skrajne przypadki to osoby, których zawiedli księża, ogólnie cała otoczka - czyli w sumie nic nowego.
Inni konwertyci poszukiwali "prawdziwej wiary". Dla nich problemem była wiara w Trójcę Świętą i w boskość Jezusa. Kłopot polega na tym, że islam neguje śmierć Jezusa na krzyżu i uważa Jezusa za proroka, nie za Boga. I naprawdę dziwi mnie, że po zapoznaniu się z Biblią ludzie są w stanie uwierzyć, że została ona sfałszowana (po 6 wiekach takie odkrycie?) - kiedy, w przeciwieństwie do Koranu, jest spójna i przyjście Jezusa zapowiada już Stary Testament. Bo tu znowu ktoś nie miał racji - konwertyci twierdzą, że czytali Biblię z uwagą, część z nich była naprawdę bardzo zaangażowana w chrześcijaństwo. Ale na pewnym etapie przestali coś rozumieć i nikt im nie wyjaśnił, więc zaczęli szukać gdzie indziej. Zatem to nie jest tak, że wybór islamu dotyczy tylko ateistów, ludzi zafascynowanych arabską kulturą i jej przedstawicielami o pięknych oczach.
- Czy możemy mówić o stopniowym dojrzewaniu islamu, czy może jest to religia z gruntu niereformowalna?
Z punktu widzenia islamu - nie. Islam zakazuje wprowadzania zmian (innowacji) - np. niektóre grupy wyznawców obchodzą urodziny Muhammada, cmentarze nie spełniają wymogów sunny itd. i to wszystko jest niezgodne z islamem. Nie wiem, czy jest hadis o zakazie innowacji, ale coś kiedyś o tym czytałam i pamiętam, że była to ważna kwestia.
Wiecie, że istnieje coś takiego jak muzułmański feminizm (tu w pewnych kwestiach popieram, ale nie o samą wiarę chodzi i, o zgrozo, nie o "prawa kobiety w islamie"), że Duch Święty według islamu to Muhammad, a podobno Biblia nawet podaje imię ich proroka (Ahmad)? Kwestii Ducha Świętego nie biorę poważnie, ale cieszyłabym się, gdyby ktoś sprostował obecność imienia Ahmad w Biblii, bo przecież musi o coś innego chodzić.
- Czym jest dla Was islam?
Na to pytanie odpowiem na końcu. Kiedy czytałam ten wątek i widziałam posty
koleżanki, to miałam wrażenie, jakbym widziała własne myśli sprzed kilku miesięcy. Swego czasu dość dużo czytałam o tej religii, ale była to właśnie wersja "pop". Tylko że byłam dociekliwa i z czasem przestały mi pasować różne rzeczy - przede wszystkim rzekome sfałszowanie Biblii (przyszło mi do głowy, że biorąc to na rozsądek, wydaje się to naprawdę dziwne i naciągane), rzekoma niejednoznaczność Koranu (tylko po arabsku można naprawdę zrozumieć) i kontrowersyjne życie Muhammada. Nie twierdzę, że większość muzułmanów kłamie - oni albo nie interesują się islamem, albo naprawdę wierzą w wersję "pop".
Dlatego dla mnie islam jest jedną z wielu nieprawdziwych religii, którą można ubrać w ładną otoczkę (w końcu słowo "islam" ma człon "slm", jak "salam" - "pokój"), ale trzeba być naprawdę zaślepionym, jeśli po zapoznaniu się z nią bardziej szczegółowo, nadal się w nią wierzy.