fryderyk pisze:Jako twórca wszechrzeczy, stworzył piekło i zsyła do niego ludzi na wieczne męki.
Po co i dlaczego?
Zacząłbym od tego:
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=183Janek pisze:Jak byles maly i cos przeszkrobales to dostawales od mamy/taty kare no nie ?
Tak, ale:
1) Moi rodzice byli tylko niedoskonałymi ludźmi. I robili to z powodu:
a) Swojej niedoskonałości.
b) Chcąc osiągnąć efekt w postaci zmiany mojego zachowania.
2) Te kary nigdy nie były aż tak drakońskie.
Zbyszekg4 pisze:fryderyk, ja akurat wierzę inaczej i mnie taki problem, jak w Twym pytaniu, "nie podnosi ciśnienia"...
No tak. Adwentyści wierzą w "karę" w postaci anihilacji. Podobnie jak Świadkowie Jehowy zresztą. Moim zdaniem super pomysł, nie miałbym nic przeciwko - niestety - jakoś mnie nie przekonuje, bo trudno mi sobie wyobrazić, abym miał tak po prostu zniknąć. Po prostu (niestety) wydaje mi się to jakoś miało wiarygodne.
Oberyn. pisze:Piekło jest sprawiedliwą karą dla ludzi za popełnione grzechy, za bunt przeciwko Bogu i za nieposłuszeństwo Jemu.
Bunt, nieposłuszeństwo i grzeszenie trwały tylko przez krótką chwilę, jaką jest życie doczesne. Czy rzeczywiście niekończąca się kara jest sprawiedliwa? Moim zdaniem nie. Poza tym po co Bóg miałby nas karać? Z małostkowości i narcyzmu? Oskarżasz Boga o małostkowość i narcyzm? Trudno mi uwierzyć, żeby Bóg miał takie zaburzenia emocjonalne.
Albertus pisze:Jaki jest ratunek?
Miłosierdzie bo miłosierni miłosierdzia dostąpią
Uff...jeśli to prawda, no to nie jest tak znowu najgorzej
Szerzmy miłość, alleluja i do przodu!
Kamil M. pisze:Choćby Bóg nam wszystko odpuścił, choćby wyszedł nam naprzeciw ze wszelkimi dobrami, ze wszelką miłością i miłosierdziem, ze wszelką chwałą, choćby odpuścił nam wszelką karę, jeśli zatniemy się w sobie, jeśli będziemy obrażeni, skoncentrowani na sobie i zdehumanizowani przez nasz sposób bycia, to nie trzeba żadnej innej męki prócz naszego własnego charakteru, naszej własnej osoby, która będzie dla nas nie do zniesienia. Kto ma dostateczne doświadczenie w życiu z innymi ludźmi, ten zrozumie o czym mowa.
O to to to! To brzmi całkiem sensownie.
Właśnie w tym rzecz...widzę w sobie takie wewnętrzne zacietrzewienie...taką pychę...poczucie wyższości...samozadowolenie...bunt...agresję...takiego wewnętrznego Leloucha vi Britannia (Janek będzie wiedział o czym mówię) i zastanawiam się, co ja tak właściwie mogę z tym zrobić. Próbuję jakoś to oddać Bogu...Boże, proszę, ratuj mnie przede mną samym!