Co dalej Epifanio?

Ateizm, antytrynitaryzm, buddyzm, islam, itd.
Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 25 wrz 2015, 07:26

Od jakiegoś czasu w okolicznych epifanicznych zborach pojawiło się kilka listów przekazywanych po cichu z rąk do rąk. Do moich rąk trafiły dwa takie listy. Ciekawe czy wszędzie one trafiły i kto jest ich autorem?

Co dalej Epifanio? List otwarty skierowany do wszystkich epifanicznych zborów w Polsce


Jak wszyscy wiecie polska część ruchu Laymen’s Home Missionary Movement nazwana w Polsce w 1931 roku przez Czesława Kasprzykowskiego Świeckim Ruchem Misyjnym „Epifania” stale naturalnie wymiera. W roku 1970 liczba członków ruchu sięgała około 2300 osób - dziś jest to już zaledwie 1380 a każdego roku liczba ta naturalnie zmniejsza się o dalsze kilkadziesiąt osób.

Dzieje się tak dlatego, że starsi członkowie ruchu wymierają, młodzi naturalnie odchodzą do świata, a do ruchu nie ma napływu nowych członków. Najważniejszą przyczyną tego stanu rzeczy jest jednak brak poparcia Stwórcy a jak mówi Biblia: "Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą" (Ps 127:1 BT). Jak sami wiecie jeszcze niedawno ruch liczył 81 zborów i blisko 2000 członków. Dziś jest to już tylko 66 zborów a niektóre są na tyle małe, że ciężko nazwać je zborami - to malutkie kilkuosobowe rozproszone grupki. Przyczyną tego stanu rzeczy jest odstępstwo przesiewacza PSL Johnsona od nauk biblijnych - wprowadzenie niebiblijnych terminów do swojej doktryny przez ruch (jak Poświęceni obozownicy Epifanii) i ogólne odstępstwo od Biblii. Johnson nazywający siebie kapłanem świata z wyłącznie osobistych ambicji i pobudek doprowadził do rozłamu w zjednoczonym do 1916 roku ruchu badaczy Pisma świętego. Poróżnił członków zarządu WTB&TS i przeciągnął czterech na swoją stronę. Powołał mały odłam i wciąż kłócił się ze wszystkimi o odmiennych poglądach. Jako jedyny wprowadził mowę nienawiści do swoich kazań wobec innych badaczy Pisma świętego. Jakie są owoce jego działalności dziś widać wyraźnie... LHMM jest ruchem w zaniku na całym świecie - ma też swoje odłamy jak na przykład "Laodicean Home Missionary Movement" czy "Epiphany Bible Students Association".

W Polsce doszły do tego również inne czynniki, o których pisze historyk ruchu epifanicznego Julian Grzesik w swojej książce "Świecki Ruch Misyjny Epifania przekształcony na osobę prawną". Wskazuje on wprost że działania przedstawicieli ruchu Wiktora Stachowiaka i Pawła Woźnickiego były uwarunkowane od władz politycznych a do porozumienia z władzami doszło w marcu 1960 roku gdy przyjęto statut ruchu oraz zarejestrowano ŚRME jako pierwszy związek religijny w PRL. Ustępstwa i dalsza współpraca Stachowiaka z SB przyniosły ruchowi wymierne korzyści. W czasach trwania represji umożliwiono ŚRME wydawanie czasopisma Teraźniejsza Prawda (czym wcześniej przez blisko siedem lat zajmował się zbór lubelski wydając w tym czasie 45 numerów a nie naznaczony przedstawiciel LHMM z Poznania), ruch otoczono opieką operacyjną co poświadczają dokumenty IPN, a także zaczęto udostępniać sale i nawet przekazywać niektórym zborom. Pozwolono na organizację konwencji co było ewenementem jeszcze przez wiele lat, zezwolono na udział w nich gości przybyłych z krajów zachodnich. A sam przedstawiciel ruchu mógł w latach 60. gdzie nikt nie posiadał paszportu w domu bez skrępowania wyjechać nie tylko do NRD ale również do kapitalistycznej Francji.

Jak o tym pisze Julian Grzesik Epifania w przeciwieństwie do Zrzeszenia Wolnych Badaczy Pisma Świętego nigdy się z takiej działalności nie rozliczyła ani nawet od tego się nie odcięła. A przecież należało by wyjaśnić rolę i udział w tych porozumieniach z komunistycznymi władzami dwóch przedstawicieli Stachowiaka oraz Woźnickiego, a także wyjaśnić na ile wiedzę o tamtych wydarzeniach posiada Henryk Olekszy - jeśli się okaże, że nie miał z tymi działaniami nic wspólnego ani nie posiadał wiedzy by np. ukryć te działania przez zborami to się oczyści wobec zborów od wszelkich ewentualnych podejrzeń o urywanie faktów. W obecnym stanie rzeczy ŚRME jest jawnie obciążony tymi działaniami, z których się nigdy nie rozliczył i jak pisze Julian Grzesik nigdy nawet nie powiadomił żadnego Dyrektora Wykonawczego Laymen’s Home Missionary Movement. Do tego dochodzi też sprawa ciągłego pomawiania różnych braci np. Oleszyńskiego, Stahna i Kasprzykowskiego z czego ruch epifaniczny słynie - ciągłego wzbudzania nienawiści do tych, którzy mieli odmienne zdanie od Johnsona. Trzeba jednak pamiętać, że tym właśnie braciom wiele zawdzięczają wszystkie odłamy badaczy Pisma świętego w Polsce. Niestety ruch w swoich pismach przejął styl nienawiści od swojego założyciela.

Niektóre zbory epifaniczne już wcześniej widząc ten stan rzeczy wydały się kolejną jeszcze gorszą praktykę. Chcąc przetrwać i znaleźć uznanie świata w różnym stopniu włączyły się w ruch ekumeniczny. Zaczęły aktywnie uczestniczyć w spotkaniach ekumenicznych z przedstawicielami wyznań włączonych do Polskiej Rady Ekumenicznej, a także Kościoła katolickiego. Zapewne spodziewały się jakiegoś uznania z ich strony, braku szufladkowania jako sekty, czy też zaliczenia ŚRME do chrześcijaństwa przez Kościół katolicki czego dziś się ŚRME odmawia. Jednak skalanie się współudziałem w obrzędach religijnych z tymi wyznaniami jest najgorszą droga do przetrwania. Wyobrażacie sobie Jezusa, który by spotykał się z Faryzeuszami w takim celu?

Więc cóż dalej Epifanio? Jest tylko jedna droga. Wróćcie do nauk pastora Russella, połączcie się z Wolnymi Badaczami Pisma świętego - tylko w ten sposób nauka pastora Russella może przetrwać w nieskażonej formie. Innej drogi nie ma.


Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 25 wrz 2015, 14:54

list drugi:

W odpowiedzi na liczne zapytania postaram się na nie opowiedzieć w kilku częściach. Po pierwsze nie zamierzam nigdzie podawać adresów, imion, inicjałów ani nazw wskazujących na osoby czy zbory, które już wyraziły swoje obawy i głębokie zaniepokojenie tymi sprawami. Zdaję sobie sprawę z presji jaką na Was można by wtedy wywierać i z własnego doświadczenia wiem jak to może być nieprzyjemne. Wielu z Was, szczególnie starszych w prawdzie, nie tylko nie zaskoczyła ta sytuacja lecz jak sami mówicie, od dawna podejrzewaliście, że takie rzeczy miały miejsce w czasach PRL. Ktoś pyta: "A czy to jest istotne w jaki sposób doszło do rejestracji statutu i jakie po 55 latach to ma jeszcze znaczenie?" A czy wyobrażacie sobie apostołów Jezusa kolaborujących z wojskami rzymskimi w roku 70 n.e. by uniknąć zniszczenia Jeruzalem i zburzenia Świątyni? Czy któryś z nich był by w stanie się czymś takim parać i ukrywać to dziesiątki lat przed braćmi? Tylko niedowiarek nie wierzący w moc Bożą zdolną ochronić swój lud mógł złożyć los ludu Bożego na ręce swoich negocjacji politycznych z władzami. Można to przyrównać do propozycji diabła by Jezus przed nim upadł i złożył mu pokłon za władzę nad królestwami ziemskimi. Osobom dłużej obeznanym z teraźniejszą prawdą mogą się teraz przypomnieć padające tu i ówdzie w trakcie zebrania pytań na konwencjach generalnych sprzed lat pogardliwe stwierdzenia i wyszydzanie pytających o okoliczności i szczegóły związane ze statutem tak nazwanych "poprawiaczy statutu". Co więc chciano wtedy tą pogardą ukryć przed braćmi?

Na ile jest to istotna sprawa świadczy fakt, że przez 55 lat była w ruchu zamieciona pod dywan. Ten i ów coś wiedział, ten i ów zastanawiał się skąd brały się te udogodnienia w czasach represji komunistycznych wobec innych wyznań. A jednak nikt nie poruszał tej sprawy głośno, nie dotarła też do Dyrektora Wykonawczego i do Domu Biblijnego. Wstydem jest, że dziś o tym piszą historycy IPNu i ujawniają kolejne dokumenty, a w ŚRME panuje zmowa milczenia. Milczeniem jednak faktów i przeszłości się nie odmieni ani też już dziś ich się dłużej nie ukryje przed opinią publiczną. Dyskusje na te tematy pojawią się na internetowych forach dyskusyjnych. Wraz z już poznaną dokumentacją historyczną trafią też do mediów.

Ktoś pyta: "A co wtedy jeśli przedstawiciel nie wiedział, że jest wykorzystywany przez Służbę Bezpieczeństwa?" By tą sprawę wyjaśnić potrzebne jest dokładne jej zbadanie – bez tego mówienie o czystym sumieniu kogokolwiek nie jest możliwe. Jednak wiele wskazuje na to, że przedstawiciel dokładnie zdawał sobie sprawę z tego co robi i robił to celowo, gdyż jak podaje Julian Grzesik w książce opisującej tamte lata "Świecki Ruch Misyjny Epifania przekształcony na osobę prawną" w różnych rozmowach wspominał on, że są rzeczy których nie może wyjawić braciom i takie, o których Dyrektor Generalny dowiedzieć się nie może. O czym więc bracia wiedzieć nie mogli i o czym nie można było powiadomić brata Jollyego? Dziś już można poszukać odpowiedzi na tak postawione pytania przez Grzesika. Pora rozliczyć ten okres i zamknąć ten niechlubny okres. Pora wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące kolaboracji z władzami. Ktoś inny twierdzi, że powodem współpracy miało być zastraszenie przedstawiciela przez UB. Wszak Henryk Grudzień z Zrzeszenia dwa lata był więziony w latach 1950 i 51 przez UB w jej siedzibie i brutalnie przesłuchiwany w charakterze rzekomego szpiegostwa. Tak pewnie było też w innych wypadkach więzionych pastorów czy przedstawicieli innych wyznań. Pamiętajmy jednak, że Grudzień nie poszedł na współpracę z UB choć groziła mu za to kara śmierci. Wolał pozostać w więzieniu.

Badacz tematu wyznań mniejszościowych w Polsce w czasach komunistycznych Ryszard Michalak w książce "Polityka wyznaniowa państwa polskiego wobec mniejszości religijnych w latach 1945–1989", przytacza wprost zachowane dokumenty Wydziału III Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmującego się chrześcijańskimi wyznaniami niekatolickimi, który na lata 1972–1973 planował: „organizować destrukcyjną i represyjną działalność wymierzoną przeciwko nielegalnemu związkowi świadków Jehowy poprzez (…) dywersyjną działalność wydawniczą oraz inspiracje Epifanii”. Z dokumentów możemy się tez dowiedzieć o instrukcjach wydawanych przez komitety wojewódzkie nakazujących władzom lokalnym ścisłą współpracę z miejscowymi epifanicznymi zborami. A co powiedzieć o korzyściach z tej współpracy? Korzystanie z sal, organizowanie konwencji itd? Wyobrażacie sobie apostołów współpracujących przeciw komukolwiek z władzami rzymskimi w zamian za możliwość organizowania zebrań w Rzymie? Apostoł Paweł wolał być więźniem i w konsekwencji ponieść śmierć niż tak "współdziałać" z władzami.

Ktoś inny pyta: "Czy w takim razie ŚRME okazał się 'nierządnicą pijaną krwią świętych'?" Ja nie mogę odpowiedzieć na tak postawione pytanie – odpowiedź można uzyskać tylko po dokładnym zbadaniu całej sprawy. Dopiero gdy dowiemy się co przekazywano władzom i na czym polegała ta współpraca, gdy dowiemy się ilu tajnych współpracowników pomagało SB rozpracowywać inne związki wyznaniowe i jakie z tego czerpali korzyści (paszport i możliwość wyjazdu na zachód, pieniądze i inne). Wtedy każdy sam na podstawie faktów musi zdecydować czy chce dalej trwać na tonącym okręcie odpowiedzialnym za daleką posuniętą współpracę z władzami komunistycznymi, czy raczej poszuka bezpiecznej przystani w zborach Zrzeszenia. Nie ja pierwszy ani jedyny opuściłem ruch widząc od podszewki co w nim się dzieje. Pomocne mogą być pytania: "A co by w takiej sytuacji zrobił Jezus?", "Co zrobili by apostołowie?" Zdumiewający jest już sam fakt, że, 16 marca 1960 roku Świecki Ruch Misyjny „Epifania” został zarejestrowany jako pierwszy związek wyznaniowy w Polsce i to nawet przed zorganizowanym w ówczesnej formie przez państwo komunistyczne Zjednoczonym Kościołem Ewangelicznym.

Mogę Wam tylko doradzić jedno: Rozliczyć przeszłość i twardo się od niej odciąć. Zrobić to prędko nim ŚRME rozliczą historycy i przeciwnicy religijni wyciągną na jaw wszystkie niechlubne fakty.


Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 25 wrz 2015, 14:55

list trzeci:

Co dalej Epifanio? Ekumenizm drogą na przetrwanie LHMM?

Pytacie mnie w listach, o których zborach pisałem mówiąc o współdziałaniu ekumenicznym. Już od dłuższego czasu widać, że niektóre zbory ŚRME wplątały się w lokalny ruch ekumeniczny poprzez uczestniczenie w uroczystościach o charakterze ekumenicznym wraz z innymi lokalnymi zborami, parafiami i związkami wyznaniowymi. Zapewne przyczyną tego stanu rzeczy jest chęć ich przetrwania w środowisku na ogół katolickim, akceptacji przez władze, uznania przez media i społeczność lokalną oraz chęć uznania ze strony świata za pełnoprawny związek wyznaniowy (a nie jak ŚRME jest powszechnie postrzegane - za parachrześcijańską sektę). Niestety, działalność ekumeniczna świadczy wyłącznie o opadnięciu od prawdy biblijnej jednostek, które się tym zajęły lub co było by jeszcze gorsze uwikłania w to całych zborów stawiających sobie nowego złotego cielca wespół z okolicznymi narodami w gruncie rzeczy nieznającymi Boga.

ŚRME nie przetrwa w środowisku katolickim bo jak już to wyjaśnialiśmy jest ruchem naturalnie wymierającym. Młodzież coraz częściej odchodzi do świata, a ruch, mimo swojej nazwy, nie prowadzi i nigdy nie prowadził żadnej działalności misyjnej. Organizowanie przez kilka zborów jak bydgoski czy poznański zebrań publicznych nie przynosi trwałych efektów - nie przybywa członków ruchu, nie powstają nowe placówki. Jak w zborach wygląda praca strzelecka wszyscy sami wiecie. Liczenie, że ktoś niewierzący z rodziny przyłączy się do zboru to fikcja. Stąd wygląda to tak jak wygląda - 1380 członków ruchu w roku 2014 przy 2033 członkach w roku 2005. To jest równia pochyła do upadku.

Można tu oczywiście przytoczyć słowa z Psalmu 127: "Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą" ale dużo lepiej pasują tu słowa z Dziejów rozdział 5: "Mężowie izraelscy - przemówił do nich - zastanówcie się dobrze, co macie uczynić (...) Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się". Kto jeszcze pamięta jak Teraźniejsza Prawda ukazywała się w języku duńsko-norweskim, po szwedzku, docierała do Grecji? A dziś kolejne kraje stają się dla ruchu epifanicznego pustynią. Dziś jeszcze działalność jest prowadzona w USA, Anglii, Francji, Brazylii, Niemczech, Indiach, Czechach, na Litwie, na Ukrainie i w Polsce i może gdzieś w Nigerii - jednak jak widać po tym krótkim przeglądzie zanik ruchu LHMM ma miejsce na całym świecie. Pewnie ten stan rzeczy stał się bezpośrednią przyczyną zainteresowania się niektórych zborów ekumenizmem, zbory popadły w marazm a jedyna aktywna działalność ruchu ogranicza się do organizowania kilku konwencji w kilku miastach w Polsce.

Nie będę tu wskazywał palcami konkretnych zborów, których przedstawiciele wkroczyli na drogę ekumenizmu - sami zainteresowani wiedzą o kim piszę, a kto nie wie i chce wiedzieć łatwo sobie sprawdzi. Jednak pomocny tu okaże się przykład Jezusa: "Czy wyobrażacie sobie jego współudział w uroczystościach organizowanych wspólnie z Faryzeuszami?", "Czy Jezus szukał takiego uznania?", "Czy jego apostołowie mogli by zabiegać o uznanie przedstawicieli innych społeczności religijnych?" Co więc powiedzieć o ŚRME jako o całości na tym polu? Ruch kolejny raz zawiódł, a swoich członków poprowadził drogą prowadzącą do upadku i odstępstwa od prostych prawd biblijnych.

Katolicyzm nigdy nie uzna ŚRME za ruch chrześcijański. Dla nich ŚRME to tylko niebezpieczna sekta. Wystarczy zajrzeć na strony katolickie co piszą o ŚRME różni księża katoliccy. Dla nich Charles Russell czy Paul Johnson to sekciarze lub w najlepszym wypadku fałszywi prorocy. Jak można więc uczestniczyć w uroczystościach z duchownymi o takich poglądach. A co powiedzieć o flircie ŚRME z protestanckimi wyznaniami w trakcie ekumenicznych uroczystości? To jawne sprzeniewierzenie się naukom biblijnym oraz Bogu i Jezusowi. To nie jest droga na przetrwanie ale droga do wchłonięcia ŚRME przez baptystyczne czy zielonoświątkowe ugrupowania religijne - wierzące w Trójcę, nie znające nauki o okupie, wierzące w męki piekielne i uznające nieśmiertelność duszy. Czy chcecie podążać taką drogą do zguby?

Jedyną nadzieją dla braci Epifanii jest szukanie schronienia w zborach Wolnych Badaczy Pisma Świętego - trzymanie się tego czego nauczał pastor Russell. Dalsze zgłębianie jego tomów i wspólne zgromadzanie się w jedności. Innej drogi nie ma. Pamiętajcie jednak, że decyzję musicie podjąć sami - nikt za Was tego nie zrobi. Im szybciej połączycie się z zborami wiernymi naukom pastora Russella tym lepiej dla nas wszystkich.


Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 25 wrz 2015, 16:39

Ależ przecież wszystkie trzy grupy polskie kurczą się.
Jeszcze 20-30 lat i znikną.
Oni się rozwijają tylko przez prokreację, a i wielu młodych odchodzi.
Oto dane statystyczne tych grup:
Rocznik statystyczny podaje, że w Polsce jest:

Epifania:
2000 r. - 1674 członków.
2009 r. - 1531 członków.
2011 r. - 1457 członków.
2015 r. - ? ? ?

Rocznik statystyczny z 2013 podaje, ze w 2011 r. było:

badaczy ze Stowarzyszenia - 215 osób
badaczy Wolnych - 1976
epifaniści - 1457


Cóż wymierają.
Tych pierwszych było 850 osób w latach 80. XX w.
A tych drugich i trzecich 2500-3000.


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 26 wrz 2015, 09:20

Za pastorem Russellem czy za prof. Johnsonem

Zastanawiając się nad kwestią: "Za pastorem Russellem czy za prof. Johnsonem" pierwsze pytanie jakie należy sobie postawić dotyczy powodu dla jakiego Johnson dokonał rozłamu w zjednoczonym do roku 1916 roku ruchu badaczy Pisma świętego. Wszystko wskazuje na to, że jednym takim powodem były jego osobiste ambicje. Prof. Johnson zdolny mówca był człowiekiem o wielkich ambicjach osobistych na co wskazuje fakt, że jeszcze za życia pastora Russella Johnson przedstawiał siebie jako jego jedynego następcę i szukał w trakcie wizyt pielgrzymskich swoich zwolenników i stronników. Używał porównania z którego miało rzekomo wynikać, że jak płaszcz Eliasz spadł na Elizeusza tak Johnson miał uzyskać błogosławieństwo pastora Russella. Te niczym niepoparte wymysły doprowadziły prof. Johnsona do utrzymywania twierdzenia jakoby był ostatnim arcykapłanem świata. Nic więc dziwnego, że został usunięty zarówno z WTB&TS a później również z Pastoralnego Instytutu Biblijnego. Co ciekawe mimo tego, że Johnson ostro krytykował WTB&TS oraz PBI nie przeszkodziło mu to do apelowania o wydawanie przygotowanych przez niego swoich treści na co (co dla każdego zrozumiałe) otrzymał dwie odpowiedzi odmowne. Z konieczności musiał powołać nowy ruch pod nazwą LHMM. Był tak uprzedzony do korporacji prawnych, że postanowił posługiwać się ruchem w którym będzie jedynym i niekwestionowanym liderem, który nigdy nie będzie zarejestrowany - właśnie po to by nikt mu tej włazy nie zabrał. Jednak już sama próba przejęcia korporacji prawnej jaką była IBSA w Londynie na początku 1917 roku wyraźnie wskazuje, że jedynym powodem posługiwania się niezarejestrowaną korporacją były jego niepowodzenia w trzech kolejnych korporacjach nad którymi usiłował objąć nadzór.

Zastanówmy się nad kilkoma tylko rzeczami dotyczącymi działalności Johnsona i jego sekciarskiej postawy przesiewacza w ruchu badaczy Pisma świętego. Pastor Russell był autorem sześciu tomów Wykładów Pisma Świętego. Prof. Johnson chciał być bardziej płodnym autorem i dlatego napisał tomy epifaniczne. Jednak nikt z braci nie wie nawet ile jest tomów epifanicznych, ani kto i kiedy wyda kolejne. Tomów epifanicznych powstało co najmniej 20, a tymczasem wydano ledwie 17 - gdzie są kolejne?, jakie noszą choćby tytuły? - tego nikt nie wie. Przez 75 lat nikt nie raczył powiadomić o tak podstawowych pytaniach. Wszak Teraźniejsza Prawda już w roku 1939 donosiła o kolejnych tomach:
„siedemnaście z nich już wydrukowano i oprawiono, osiemnasta będzie zupełnie skończona z oprawą do 1 grudnia, a dziewiętnasta jest drukowana obecnie i będzie skończona przed 31 grudnia. W ten sposób brat i siostra Jolly i my sami zakończyliśmy naszą pracę nad nimi. Raymond Grant Jolly będzie przepisywał na maszynie nasze rękopisy dwudziestej książki, skoro jej różne części będą gotowe do przepisywania”. Zachodzą więc słuszne pytania jakie stawia Julian Grzesik w swojej książce "Świecki Ruch Misyjny Epifania przekształcony na osobę prawną": Ile rzeczywiście jest tomów epifanicznych? Kto i kiedy wyda kolejne? A może prof. Johnson kłamał gdy mówił o tomach osiemnastym, dziewiętnastym i dwudziestym? Wszak, żył jeszcze ponad 10 lat po tej zapowiedzi wydania tomów 18, 19 i 20. Tomy te ponoć już w 1939 były w druku ale przecież nigdy nie zostały przedstawione epifanicznym braciom choćby z tytułu. A może są inne powody wycofania się z tych tomów i sam prof. Johnson zrezygnował z ich wydania i przekazania braciom? Takim powodem mogła być na pewno jawna niezgodność z tomami pastora Russella na co mógł Johnsonowi zwrócić uwagę przepisujący te tomy prof. Jolly. Jednak wtedy zapewne Johnson musiał by jakoś upokorzyć Jollyego za podważanie jego autorytetu. I co ciekawe, przecież tak też się stało, o czym za chwilę. Kto więc oszukał braci prof. Johnson gdy pisał o tomach 18, 19 i 20 - czy LHMM zatajając te sprzeczne z nauką pastora Russella tomy przed braćmi?

Zastanówmy się teraz nad nienawiścią jaką prof. Johnson przedstawiał do braci o innych poglądach, pamiętając, że nienawiść ta zaszczepił członkom swojego ruch. najjaskrawiej jest to widoczne w stosunku do drugiego prezesa WTB&TS - Josepha Rutherforda. Można wiele napisać o tym co wprowadził J.F. Rutherford w latach dwudziestych. Jednak jedyną przyczyną różnic na początku roku 1917 było zajmowane przez Ruthrforda stanowisko prezesa. Pamiętać jednak należy, że Rutherford został prezesem z woli akcjonariuszy WTB&TS. Postawę prof. można więc trafnie określić jedynie słowami: "powstanie wielu, którzy pociągną uczniów, RHO oskarżony o odejście od WTB&TS ze względu na osobiste aspiracje, gdyż ponoć chciał przewodzić a Rutherford dodawał mu pomocników, Stahn oskarżony przez Zaborowskiego z Chicago o zagarnięcie pieniędzy z WTB&TS oraz o Kasprzykowski oskarżony o zagarnięcie środków ruchu i odstępstwo - jeśli tak było to Kasprzykowski miał dobrego nauczyciela bo gdy na początku roku 1917 Johnson chciał dokonać rozłamu w w londyńskim biurze IBSA zablokował dostęp do funduszów ograniczając dostęp jedynie do własnej osoby - skończyło się to założeniem procesu sądowego, w obawie przed którym Johnson wycofał się ze swoich pomysłów. Jeśli więc Kasprzykowski okradł Johnsona jak go porównywał Johnson do Judasza, który podbierał pieniądze ze wspólnej kasy to miał dobrego nauczyciela. Podobnie też Kasprzykowski gdy odchodził z Epifanii jak Johnson posługiwał się listami do zborów które chciał podzielić. Z tego przeglądu już wyraźnie widać, że Johnson robił to co sam zarzucał swoim przeciwnikom. Być może niektórzy wiedzą co Johnson zrobił z prekursorem ruchu badaczy w Krakowie Janem Kusiną, który doznał w ruchu epifanicznym ostracyzmu i zmarł opuszczony, w zapomnieniu i pogardzie. Czy też jak upokorzył brata Jollego doprowadzając do jego osobistego dramatu gdy pozbawił go uczestnictwa w tej samej co on klasie poświęconych. W ten sposób nie tylko upokorzył Jollyego ale również wykazał sekciarski charakter swojego ruchu, w którym nikt nie może się z nim równać.

By uprawomocnić swoją postawę PSL Johnson wprowadził nie znany nigdy pastorowi Russellowi urząd "specjalnego pomocnika". Ale przecież pastor Russell nigdy nikogo nie nazywał specjalnym pomocnikiem. Prof. Johnson miał zostać "specjalnym pomocnikiem" latem 1916 roku przed wyjazdem do Anglii. Dlaczego jednak pastor Russell nikogo o takiej roli Johnsona nie powiadomił? Dlaczego taka rewolucyjna funkcja nie została opisana w Wieży Strażniczej? Zachodzi też jeszcze jedno pytanie kto wcześniej był takim "specjalnym pomocnikiem" i gdzie możemy znaleźć te informacje? Niestety funkcja "specjalnego pomocnika" to tylko czysty wymysł prof. Johnsona, który próbował jakoś udowodnić swoją rolę następcy pastora Russella. Tymczasem, będąc świadomym, że wybory nowego prezesa odbędą się na początku stycznia 1917 roku prof. Johnson przebywał w Londynie. Dlaczego nie ubiegał się o funkcję prezesa i następcy pastora Russella? Odpowiedź jest prosta: chciał doprowadzić do przejęcia IBSA w Londynie i oderwać IBSA od WTB&TS. Nieobecność prof. Johnsona w trakcie zebrania statutowego z 5 stycznia 1917 to kolejny bezpośredni dowód poświadczający jego przemyślaną działalność przesiewawczą.

Johnson wprowadził też do swojej doktryny niezrozumiałe dla osób spoza ruchu swoiste unikalne nazewnictwo co jest typowe dla wszelkiego rodzaju sekt religijnych. Nazewnictwo to było dalej rozwijane przez jego następców. Za przykład niech tu posłużą terminy niewystępujące w Biblii: "Poświęceni obozownicy Epifanii", "praca strzelecka", "specjalny pomocnik Brata Russella", "ruch/posłannik paruzyjny", "ruch/posłannik epifaniczny" - te ostatnie pojęcia miały na celu wykazać podstawę do objęcia przywództwa przez Johnsona, a wykazały jedynie sekciarskie zapędy tego przesiewacza. Żaden z tych terminów nie tylko nie występuje w Biblii ale też nie występuje w pismach pastora Russella. Do tego dochodzi fakt, że Russell nie założył ruchu epifanicznego, ani też nigdy nie był jego członkiem. A żeby tego było mało pastor Russell nic nie wiedział o ruchu epifanicznym - było mu to pojęcie obce i nieznane. Tak więc pastor Russell nie miał nic wspólnego z Laymen’s Home Missionary Movement i powoływanie się na Brata Russella jest wielkim nadużyciem LHMM.

Za kim więc pójdziecie? Tak jak ja za pastorem Russellem? Czy tak jak odstępcy od nauki pastora Russella za przesiewaczem oskarżającym wszystkich braci o to czego sam dokonywał - prof. Johnsonem, zdolnym mówcą i równocześnie założycielem sekciarskiego ruchu? Dla wszystkich zwolenników pastora Russella zbory Zrzeszenia Wolnych Badaczy Pisma świętego są otwarte. Pora więc wybrać: za pastorem Russellem czy za prof. Johnsonem, bo jedno jest sprzeczne z drugim.


Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 26 wrz 2015, 15:00

Przyjacielu drogi Ty nam nie dawaj historii Epifanii bo ją znam, choćby z książek Grzesika i z innych źródeł.

Ty nam podaj statystyki światowe Epifanii z rozbiciem na poszczególne kraje.
Bo coś tajne te statystyki u nich i zdaje się, że w kilku krajach są tylko i wymierają wszędzie.

Epifania ma najbardziej niestrawne nauki z wszystkich grup badackich. Sama symbolika, cienie, obrazy, typy, antytypy i jeszcze Wielka Piramida do tego.


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 26 wrz 2015, 18:25

Kto jak kto ale Ty powinieneś wiedzieć, że Teraźniejsza Prawda jest wydawana w językach: angielskim, francuskim, kannada, litewskim, malajalam, niemieckim, polskim, portugalskim, tamilskim i ukraińskim. Sztandar Biblijny wychodzi w języku rosyjskim. Stronę internetową poza kilkoma językami wymienionymi wyżej mają w języku czeskim. Istnieją w USA, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Polsce, na Litwie, na Ukrainie i w Indiach. Małe grupy istniały dawniej w Grecji, Szwecji, Danii, Norwegii i w Nigerii. Ponieważ jest to ruch ochotniczy więc jako taki nie ma członków czy wiernych jednak na potrzeby polskiego prawa dla GUSu podawana jest liczba członków i usługujących.

Problemy Epifanii opisałem dość dokładnie z uwzględnieniem tego czego się od Juliana Grzesika nie dowiesz. Na przykład współpraca ze Służbami Bezpieczeństwa co Grzesik pomija czy osobiste ambicje Johnsona, które doprowadziły do jego pozycji uzurpatora i w konsekwencji głównego rozłamowca w ruchu badaczy Pisma Świętego. Nie dowiesz się też od Grzesika, że Johnson sam zrobił skok na kasę WTB&TS oraz posługiwał się listami by szerzyć podziały w zborach - co ciekawe właśnie te rzeczy zarzucał później Czesławowi Kasprzykowskiemu (może więc powiedzieć, że sam wychował sobie ucznia).

Ilość członków LHMM przekracza obecnie jeszcze 10 000 ale z roku na rok maleje. Natomiast wszystkich badaczy Pisma Świętego szacowano 10 lat temu na 60 do 80 tysięcy. Obecnie to jest już pewnie znacznie mniej. Przykładowo w Australii istnieją dwa odłamy: wyznanie założone w 1909 roku przez Heningsa liczące około 200 osób i Beriański Instytut Biblijny (współpracujący z PBI) liczący 200 osób. Praktycznie można mówić więc o zaniku takich wielu odłamów w wielu krajach. Podobnie w Rumunii, głośny niedawno odłam znacznie zmniejszył szeregi w ostatnich latach. Epifania ma ten problem, że powstała w wyniku odstępstwa człowieka więc zanika sama z siebie. Zawiść, którą Johnson wpoił swoim naśladowcom dotycząca wszystkich innych wyznań badackich spowodowała, że trzeba w końcu pisać głośno prawdę jak powstał LHMM i jak działał w Polsce w okresie PRL - związek wyznaniowy pozostający na usługach państwa za marne profity.


Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 26 wrz 2015, 19:03

Spóźniasz się z tym pisaniem o SB bo już wymarli prawie ci co współpracowali. Minęło 26 lat od rozwiązania SB.

No to niewiele języków i państw.
O sprawach Johnsona pisał dawniej Świt więc odgrzewane kotlety.
On był taki sam od początku i nic się nie zmienił z czasem od momentu odłamania się.
Nie wiem co chcesz osiągnąć przez swoje opisy?
Reformę Epifanii?


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 26 wrz 2015, 19:06

Jan.Epif pisze:Kto jak kto ale Ty powinieneś wiedzieć,

A dlaczego ja powinienem wiedzieć?
Ja zajmuję się problematyką ŚJ, a nie Epifanii.
Epifania potrzebna mi była tylko w początkach interesowania się ŚJ.

Statystyk oficjalnych dawno szukam.
Np. nie widziałem by je publikowali w Teraźniejszej Prawdzie.
Na stronie w necie też nie podają.


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 27 wrz 2015, 08:23

To słabo się interesujesz jeśli o jednym z ważniejszych odłamów tak mało wiesz.
Ale to temat na inną dyskusję.

A co do SB - no cóż, badacze tematów niestety dopiero teraz na poważnie zajęli się działaniami służb wobec mniejszości religijnych. Zawsze badacze koncentrowali się na Kościele katolickim i związkach wyznaniowych wykorzystywanych do walki z Kościołem (PKN i KADS). temat mnijszości traktowano po macoszemu. A szkoda bo ŚRME ma wiele na swoim sumieniu. Najciekawsze jest to, że przedstawiciel LHMM na Polskę wiele razy podkreślał w różnych sytuacjach, że są rzeczy o których nie może powiedzieć braciom ani przekazać ich dyrektorowi wykonawczemu, skarżył się, że niektórzy piszą listy do kolejnych dyrektorów wykonawczych, a nie znają tych faktów co on. Teraz wiadomo czego nie mógł powiedzieć przedstawiciel. PSL Johnson w latach trzydziestych dwa razy omijał Polskę choć był w Europie bo ktoś go straszył w listach, że jeśli przyjdzie to w Polsce (wtedy katolicyzm był niemal wyznaniem państwowym) zostanie oskarżony o komunizm, aresztowany i podstawiony przed sądem - mimo tej groźby przyjechał dopiero w roku 1936 gdy Czesław Kasprzykowski zrobił podział w epifanicznych zborach odrywając kilka z nich od Epifanii oraz pociągając kilku pielgrzymów i ewangelistów za sobą. Tymczasem R.G. Jolly zupełnie swobodnie przyjeżdżał do Polski na każde zaproszenie - był siedmiokrotnie i kilka razy zrezygnował z przyjazdu ze względu na swoje obowiązku w Epifanicznym Domu Biblijnym. W tym samym czasie np. zielonoświątkowcom urywano wszelkie kontakty ze Szwecją, KADS zrywano kontakty z Londynem, a ŚRME pielęgnowano... np. wynajmowano lub oddawano obiekty publiczne na sale zebrań. ŚRME nawet się nigdy nie zająknął na ten temat jak weszli w posiadanie niektórych obiektów, nigdy nic nie wyjaśnił skąd brały się kierowane instrukcje do powiatowych oddziałów partii dotyczące jakiegoś przypadku gdy nieświadomy urzędnik stwarzał problemy ŚRME. Teraz już wiadomo - w Wydziale IV na działania lokalnych urzędników skarżył się przedstawiciel ruchu, a Wydział IV MSW zajmujący się mniejszościami religijnymi stosował odpowiednie pismo do władz wojewódzkich z pouczeniem jak należy odnosić się do sojusznika jakim jest ŚRME...

Dlatego trzeba tą sprawę głośno poruszyć choćby po to by członkowie ruchu poznali swoją przeszłość dokładnie - od działań Johnsona do działań w epoce PRL i zdecydowali czy świadomie chcą tkwić w takim zainfekowanym ruchu.


Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 27 wrz 2015, 09:21

Jan.Epif pisze:To słabo się interesujesz jeśli o jednym z ważniejszych odłamów tak mało wiesz.
Ale to temat na inną dyskusję.

Ale po co kopać umierającego?
PO co mam wciągać się w grupę która wymiera i za 50 lat nie będzie po niej śladu?
Chcesz ją reaktywować?
Reformę przeprowadzać? Ocalić ją?


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Jan.Epif
Posty: 9
Rejestracja: 25 wrz 2015, 07:19
wyznanie: Restoracjonizm
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Jan.Epif » 27 wrz 2015, 17:27

Ciekawa sprawa, że Julian Grzesik milczeniem zbywa również sprawę przedstawiciela na Niemcy Janusza Puzdrowskiego, jakby tematu nie było. Ot takie kolejne niewygodne fakty.


Mirosław
Posty: 1
Rejestracja: 27 wrz 2015, 20:02
wyznanie: Ateista
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Mirosław » 27 wrz 2015, 20:14

Ciekawe rzeczy piszesz, ale podajesz to w zawiły sposób. Napisz coś więcej i podeprzyj to czymś, jakimiś dokumentami bo równie dobrze mogę fakt albo super expres poczytać gdzie różne rzeczy wyssane z palca drukują.


Obserwatorek
Posty: 4675
Rejestracja: 11 maja 2012, 11:46
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Obserwatorek » 27 wrz 2015, 20:43

Właśnie nasz Gedeon, exŚJ to grzebie w IPN na temat ŚJ, a nie z powietrza bierze dane czy z poczty szeptanej.


Udzielam się na forum byłych Świadków Jehowy jako Roszada:
http://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php
Moje poglądy tu:
http://www.piotrandryszczak.pl/artykuly ... matow.html
Awatar użytkownika
Gonik
Posty: 5
Rejestracja: 27 wrz 2015, 23:30
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Co dalej Epifanio?

Postautor: Gonik » 29 wrz 2015, 22:51

Nie będę wypowiadał się w sprawie SB i tym podobnych spraw w Epifanii, ale powiem tylko krótko, że Jan Epif czy jak on się rzeczywiście nazywa, nie zna rzeczywistych faktów historycznych dotyczących tak Pastora Russella, który jako pierwszy używał nazwy LHMM w swojej pracy, nie zna faktów z życia prof. Johnsona, który użył tej nazwy do swojej pracy, następnie używa terminologii epifanicznej do podważania działalności prof. Johnsona, a w następnych swoich wpisach podważa te terminy, że one wcale nie występują w Biblii.
Ogólnie uważam, że coś niecoś wie na temat Epifanii jako związku wyznaniowego, sekty (jaka nazwa mu psuje), ale ma całkowity brak faktów na temat życia i działalności profesorów Johnsona, Jolly'ego jak i prawdziwej historii powstawania Epifanii na przestrzeni lat życia prof. Johnsona, prof. Joly'ego, a co tak fakty historii, jak i ich literatura pozostawione w tej sprawie świadczy o braku wiedzy Jana Epif na ten temat.
Radzę mu, aby poczytał trochę historii w tej sprawie, literaturę pozostawioną przez nich, a jeśli będzie rzetelnie to czynić, to sam zobaczy swoje luki jak i przekręcenie faktów historycznych.
Życzę milej lektury, a jak ma sumienie czyste w tej sprawie i rzeczywiście chce bronić prawdę taką, jaką ona rzeczywiście jest, to będzie wiedział, co trzeba będzie wówczas uczynić, aby zachować się godnie przed Bogiem, którego chce bronić przekręconą historią pojętą tylko przez niego wbrew prawdziwym faktom.
Życzę dużo odwagi.



Wróć do „Polemiki z innymi religiami i filozofiami”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości