Widzę, że bardzo fajny temat i wazny, bo dotyka jakoś mnie tam bezpośrednio i mojego życia.
madelinka pisze:
Pisze, że psychologia to rodzaj religii, przeciwnej Chrystusowi. I faktycznie czasami niektórzy psycholodzy traktują swą dyscyplinę naukową jak religię. Tylko, że nie należy mylić psychologii, jako dyscypliny opartej o materiał empiryczny, a wynurzeń filozoficznych psychologów.... Równie dobrze można argumentowac, że matematyka jest pochodzenia pogańskiego, wywodzi się z filozofii pogańskiej, wobec czego jest przeciwna Chrystusowi i powinniśmy się jej wystrzegać, jako filozofii światowej (ap. Paweł).
Madelinka myli psychologię z psychoterapią. Psychoterapia jest odrębną dyscypliną. Psycholog nie jest psychoterapeutą, nawet jeśłi ukończy pięcioletnie studia magisterskie. Nie wszyscy psychoterapeuci są psychologami. Niektórzy są bowiem lekarzami psychiatrami, a niektórzy kończyli np. pedagogikę i resocjalizację lub socjologię..... Niektórzy udzielają pomocy psychologicznej czy psychoterapeutycznej mając wykształcenie średnie np. jako tzw. pomoc terapeutyczna...
Odnośnie psychologiznych technik mających korzenie okultystyczne. Zapewne chodzi o hipnozę. Hipnoza to zmieniony stan świadomości, trans i istotnie stosowany jest przez czarowników w religiach prymitywnych czy new age. Tu się zgadzamy.
madelinka pisze:Czy Jezus powiedział ?: macie różne problemy, trudne sprawy powinniście pójść z nimi do psychologa, a on pomoże wam je rozwiązać. NIE! On kazał przyjść z całym trudem naszego życia do NIEGO!!
Ja nie odbieram tych słów, jako przykazanie co radę, poza tym Bóg wtedy i dziś przychodzi do ludzi poprzez innych ludzi i działa za pośednictwem ludzi wierzących. Wsród apostołów również byli lekarze, a przecież ap. Piotr miał dar uzdrawiania chorych, nawet wystarczyło, że cień jego płaszcza padł na chorego a ten mógł być uzdrowiony. Tak więc, tak jak mający problemy duchowe idzie do pastora czy księdza, tak mający problemy psychiczne idzie do psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty.
madelinka pisze:
wizualizacja jako technika duchowa, okultystyczna. No cóż, Madelinka coś ostro nabroiła, że skończyło się to demonicznym zniewoleniem i rozstrojem zdrowia. Na czym polega wizualizacja? Odpowiadam. Każdy człowiek, który snuje jakieś fantazje, wizje, marzenia wchodzi w wizualizacje. Wizualizacja to po prostu wyobrażenie sobie czegoś w głowie. Wizualizacja jako technika psychoterapeutyczna jest bardzo efektywna, tam gdzie rozważania intelektualne czy tzw. Socratic questioning nie działa.
Tak się akurat składa, że będąc sponosorem DDA stosuję również te techniki wizualizacji z moimi podopiecznymi. I pokazę teraz na tyle ile mogę ujawnić, nie łamiąc tajemnicy relacji terapeutycznej i anonimowości, jak to działa i co robi, na czym się opiera.
Przykład 1.
mężczyzna po trzydizestce. liczbne problemy zdrowotne i psychiczne w tym kompulsywna masturbacja i agresja względem dzieci siostry.
robimy wizualizację. kładzie się na biurku, dostaje instrukcję, aby przeniósł się w czasie do momentu gdy do pokoju wchodzi ojciec i go gwałci. On czuł się w tamtym momencie jak lalka, przerażony, bez nadzei, ale jednocześnie znał już swoją przyszłość jako człowiek dorosły. Poinstruowałem go więc, aby wyobraził sobie tą scenę gwałtu i w tej wyobraźni przyprowadził do siebie małego, siebie dorosłego jako opiekuna i wsparcie przed napastliwym ojcem. Kilka zdań miał wypowiedzieć w głowie jako dorosły do siebie małego - "jestem z tobą, zaopiekuję się tobą i obronię cię. wszystko będzie w przysżłości dobrze", Ja mu to szeplnałem do ucha w trakcie wizualizacji.
skutek: momentalne ogromne poczucie ulgi, jakby kto sto ton zrzucił z klatki piersiowej. skutek długoterminowy: ustąpiła całkowicie agresja względem dzieci, a masturbacja stała się dużo rzadsza, sporadyczna
tylko to jedno zdarzenie dokonało takich zmian....
Przykład 2.
kobieta (wierząca w Boga), maltretowana fizycznie, psychicznie, emocjonalnie przez matkę alkoholiczkę, zmuszana do prostytucji z kolegami-alkoholikami matki, by ci w zamian za to przyniesli butelkę wódki. molestowana przez brata.
skutki: deprecha, dysocjacja, okaleczanie się i próby samobójcze, kilkadziesiąt pobytów w szpitalu
interwencja moja:
dzwoni do mnie późnym wieczorem i mówi, że nie może wytrzymać i chce się pociąć. Więc próba wizualizacji
instrukcja dana - niech sobie wyobrazi w głowie to cierpienie swoje jakiejś formie, np. kulki. wyobraziła sobie jako czarnosmolistą wchłotaką z kolcami. Próbujemy potem manipulować tą kultką, obciąć kolce, wyrzucić przez okno. nie daje rady. ale daje radę schować to kulkę do szuflady.
skutek: stan emocjonalny radykalnie się uspokoja. przesypia noc bez próby samobójczej czy okaleczenia się.
potem inne interwencje w sprawach, których nie zauwazyli terapeuci i lekarze. przygotowałem ją do psychoterapii, zrobiłem podstawy odbudowy zaufania oraz odczuwania emocji, których nie odczuwała ani nie potrafiła nazwać.
dziś po paru miesiącach na oddziale leczenia zaburzeń osobowości jest osobą kompletnie inną. nie unika mężczyzn, nie ma już problemów by chwycić się w kółku za rękę z męczyzną do modlitwy czy nawet przytulić się na pożegnanie, nawet planuje sobie życie prywatne, trwa bez okaleczania się....
pisze, że według psychologii umysł jako organ. nie wiem, co czytała madelinka, ale w świetle mojej wiedzy psychogicznej i psychiatrycznej to bzdura. Umysł to umysł, a mózg to organ. Część psychiatrów uważa istotnie, że umysł jest tylko produktem, wytworem pracy mózgu, ale nie wszyscy tak uważają i nie jest to część wiedzy medycznej podawanej do "wierzenia". To są takie poboczne rozważania natury filozoficznej, niejako na uboczu.
madelinka pisze:co ciekawe nazywane są środkami psychotropowymi, co sugeruje, że wpływają na sferę ducha).
Komu sugeruje? jak ktoś buduje argumentację na bazie rozbioru greckich słów no to potem pisze argumenty do chochoła. Psychologia i psychiatria nie zajmuje się sferą ducha czy duszy w znaczeniu religijnym. Zajmuje się psychiką, jako procesami przeżyć i myśli człowieka mających swe oparcie materialne w mózgu. Kodeks etyczny psyhoterapeutów zabrania terapeucie modyfikowania przekonań religijnych pacjenta. Wyjątkiem jest praca nad ofiarami sekt czy kultów stworzonych przez jakichś guru. Terapeuta ma obowiązek pomóc osiągnąć cele wyznaczone przez pacjenta, np. jeśli chce przerwać masturbację, używanie porno czy skończyć z kompulsywnym zdradzaniem itd.
środki psychotropowe nazywają sie psychotropowe, ponieważ pod ich wpływem następuje zmiana charakteru i osobowości pacjenta, np. w schizofrenii ustępują objawy takie jak izolowanie się od innych, agresywność, podejrzliwość, wrogość, zaburzenia myślenia czy przeżywania. podobnie dzieje się w chorobie afektywnej dwubiegunowej.
madelinka pisze:Psychologia pogłębia grzech przez rozbudowywanie własnego ja, w imię zrównoważonego szeroko pojętego rozwoju jednostki, Chrystus mówi o krzyżowaniu siebie. To są dwie sprzeczne nauki, niemożliwe do pogodzenia.
Nie lubię takich wielkich ogólnych kwantyfikatorów i twierdzeń. Istotnie gdy ktoś zajmie się parapsychologią, to tak się może zdarzyć. własny rozwój nie musi iść w sprzeczności z krzyżowaniu siebie. Wręcz przeciwnie, widac to po przerobieniu programu 12 kroków, że po rozwoju osobistym wzrasta zdolność do niesienia swego krzyża i zapracia się samego siebie, ,gdy trzeba. Mówię to także z własnego osobistego doświadczenia.
Psychologia czy psychoterapia raczej kładzie nacisk na to, by człowiek był zdolny zintegrować harmonijnie swoje myśli, uczucia i intencje z wyznawanymi przez siebie wartościami, także religijnymi. Pomaga więc w jakimś tam stopniu np. zerwać z grzechami. Każdą wiedzę i naukę można wyzyskać albo ku budowie wiary i człowieka, albo przeciwko wierze i człowiekowi. Dotyczy to również egzegezy biblijnej, która może być używana jako miecz do niszczenia innych ludzi..... a powinna być używana do budowy i wzmacniania wiary i wierzących
magda pisze:Trzeba sobie powiedzieć Bóg jest ze mną co mi sie złego moze stać- nic i ufacć zawsze.
Oj obawiam się, ze niestety może się złego stać, nawet jak ktoś bardzo, ale to bardzo jest związany z Bogiem i mu ufa.
Mówię to także z własnego doświadczenia.
Ale podam inny przykład. Mam wśród swoich podopiecznych dość liczne grono osób, które przez dziesięciolecia niemal codziennie (a niektórzy kilka razy dziennie) zmawiało modlitwę błagalną do Boga, aby uwolnił ich od sadystycznego rodzica czy alkoholika. Tracili wiarę, a więc i zbawienie. Dosadnym wymownym przykładem jest cytat na tysiące niewysłuchanych modlitw - "Bóg pokazał mi środkowy palec"
Nie każdy jest Hiobem, aby wytrzymał taką ruinę w życiu bez szkody dla swej wiary. Hiob jest raczej niedoścignionym dla większości wzorem.
madelinka pisze: psychologia ukłuła termin choroby psyche, jako choroby o podłożu organicznym
to nie psychologia zrobiłą, ale XiX wieczna psychiatria. tak dla ścisłości. poza tym dziś psychiatria współczesna widzi to zagadnienie wieloczynnikowo a organika jest tylko jednym z kilku dużych grup patogenów. Polecam podręcznik Bilikiewicza. Psychologia koncentruje się na źródłach problemów psychicznych poza organicznych, np. w sposobie myślenia, wadliwych przekonaniach, myślach automatycznych (np. traida depresyjna) czy otoczeniu społecznym człowieka (właśnie ta dysfunkcyjna rodzina)
Ale zaburzenia i choroby psychiczne mogą mieć podłoże organiczne uszkodzenia mózgu ale nie tylko . bo i inne narządy potrafią nabałaganić w psychice. Oto wklejka z podręcznika psychiatrii dla lekarzy, które zaburzenia narządowe mogą dać objawy psychopatologiczne, które po wyleczeniu choroby podstawowej ustępują
Niektóre choroby zakaźne i pasożytnicze (np.kiła) .
Nowotwory (np.złośliwy i niezłośliwy nowotwór mózgu) .
Zaburzenia wydzielania wewnętrznego, stanu odżywiania i przemiany metaboli CTCT.
Choroby układu nerwowego (np.zapalenie mózgu, padaczka, cheruba Parkinsona, Huntingtona, Alzheimera, wodogłowie) .
Choroby oka (np.jaskra, jaskra wtórna polekowa) .
Choroby ucha i wyrostka sutkowego.
Choroby układu krążenia (np.samoistne, pierwotne) nadciśnienie, krwotok podpajęczynówkowy i mózgowy, zawał mózgu itd) .
Choroby układu oddechowego (np.dychawica oskrzelowa) .
Choroby układu trawiennego (np.wrzód żołądka i dwunastnicy, zespół drażliwego jelita, inne czynnościowe zaburzenia jelit, alkoholowa choroba wątroby) Choroby skćry i tkanki podskórnej (np.atopowe zapalenie skóry, przeczosypsychogenne) .
Choroba układu kostna-stawowego, mięśniowego i tkanki łącznej (np.toczeń rumieniowaty układowy) .
Choroby układu moczowo-płciowego (np.bolesny wzwód prącia, zespół napięcia przedmiesiączkowego, stany związane z menopauzą) .
Ciąża, poród i połóg (np.zaburzenia psychiczne i choroby układu nerwowego wikłającego ciążę) .
Wady rozwojowe wrodzone, zniekształcenia i aberracje chromosomowe (np.zespół łowna-uisomia 31, zespćl Tumem, zespół Klinefeltera-kariotyp 47, XXY) .
Objawy, cechy chorobowe oraz nieprawidłowe wyniki badań klinicznych i laboratoryjnych, gdzie indziej nie sklasyfikowane.
Urazy, zatrucia uraz inne określone następstwa czynników zewnętrznych.
Przepraszam cię medalinka, ale twoje wyobrażenia na temat psychiatrii i tego co się dzieje chorym człowiekiem są oparte na jakichś fragmentarycznych danych. zawężasz wszystko do kwestii duchowej i grzechu jako źródła tych problemów.
Velure pisze:Też nie rozumiem skąd problemy psychiczne u wierzących ... Nie rozumiemy dlaczego w tym i wielu przypadkach Pan Bóg nie uzdrawia od razu? Dlaczego to trwa latami? Pomimo zmiany życia, pokuty, postów i modlitw
Swietny przykład podany. A nie rozumieją ludzie, ponieważ są zamknięci na cierpienie innych i poruszają sie w sztywnych ciasnych schamtach myślenia. U niektórych Bóg uzdrawia jak czarodziej, ale u większości tak się nie dzieje. Bóg przede wszystkim najwyrazniej działa w swerze duchowej, a kwestie medyczne pozostawia najczęściej ludziom.
wśród apostołów byli lekarze, choć apostołowie mieli Ducha Świętego i dar uzdrawiania....
Noemi pisze:niebieska zdaża sie że Bóg uzdrawia złamaną nogę ,ale nie zawsze tak jest, chodzimy do dentysty ,okulisty i wielu innych specjalistów ,bo po to Pan Bóg udzielił im mądrości , aby słuzyli swoja wiedzą i pomocą ludziom
Taka mała dygresja ze dwa lata temu zachorowała młoda kobieta na raka wszyscy w jej zborze modlili się o uzdrowienie , wmawiali że jest uzdrowina ranami Jezusa ,tylko musi przyjąć to uzdrowienie przyjąć ,żadnych leków efekt końcowy kobieta zmarła ,został mąż z dwójka malutkich
piekny tzn. straszny ale wymowny przykład wadliwie uformowanej wiary tej wspólnoty. oni traktują Boga jak świętego mikołaja lub swego podwładnego, który jest do dyspozycji na każdą ich zachciankę wyrażoną w rozkazie modlitewnym. Tymczasem Bóg ma swoje plany i swoją wolę. Modlitwa to nie zaklęcie z obietnicą, że Bóg spełni co tam żywnie się komu podoba. Tu brak jest po prostu pokory. Bóg działa często poprzez innych ludzi. a niektórzy nodlą się i następnie siadają w fotelu i wyciągają nogi do góry nie kiwając palcem w tej materii -' Spraw Boże abym przestał pić" "spraw boże, aby brat Marcin przestał się masturbować", a katolicy modlą się "Spraw Boże, aby nie wyczerpywały się powołania kapłańskie". To jest koncert życzeń a nie modlitwa pełna pokory. Gdzie tu jest praca własna? praca wspólnoty? Modlitwa raczej winna brzmieć "Boże wspomóż nas w wysiłkach zaprowadzenia pokoju na świecie" "Podpowiedz nam, o mamy zrobić, jak pomóc Marianowi, by przestał pić". Zamiast tego jest koncert życzeń i leżenie do góry brzuchem i czekanie na cud.
madelinka pisze:Myślę, że zgodzisz się ze mną, że to co psychologia nazywa depresją (szeroką pojętą, z całą gamą objawów), u człowieka, który nie nawrócił się do Chrystusa, jest konsekwencją życia w grzechu.
w moim przekonaiu to zbytnie uproszczenie. To prawda, że depresja może być skutkiem życia w grzechu. Ale dotyczy to bardziej wierzącego a nie niewierzącego, bo tenże ostatni ma w nosie moralność i się świetnie czuje z grzechami. Chyba że niewierzący jest opętany przez demony. A to już inna broszka. Depresja u wierzącego może właśnie wynikać z powodu utkwienia w grzechach, które bezskutecznie próbuje się wyzbyć. Tyle, że taki chrześcijanin m.in. zapomniał o łasce bożej i spowiedzi. Mysli, że skoro tyle nabroiłem, to Bóg mnie nie chce, albo skoro mam trudności z pewnymi grzechami i dalej je robię wbrew swej woli to znaczy że się tak na prawdę nie nawróciłem. to niestey jest fałsz. bo nawet apostołowie święci, piszą
Jk 3:2
Wszyscy bowiem często upadamy.
I to przecież pisze ktoś, kto zna Chrystusa i się nawrócił.
Różnica Madelinko między grzesnzikiem niewierzącym, a grzesznikiem wierzącym jest w odmianie umysłu czyli serca (bo serce w kulturze hebrajskiej jest siedliskiem myśli). Grzenik niewierzący grzeszy bo nie uznaje swych grzesznych czynów za grzech, a często jako chlubę. a wierzący grzeszy wbrew swej woli by nie grzeszyć. wierzący rozumie, że grzeszy...
madelinka pisze:Oczywiście leczenie psychoterapią i lekami działa, w każdym wypadku, krótkoterminowo. Nigdy bowiem terapia nie dotyka przyczyny, a jedynie same objawy.
kompletna bzdura i nie chce mi się nawet tego prostować. Powiem tylko, że psychoterapia zaburzeń osobowości sięga do korzeni problemów i rozwiązuje w sposób trwały je. podobnie jest z nerwicami. Usuwa się przyczynę nerwicy.
z lekami jest różnie. niektóre leki działają tylko objawowo jak np. leki przeciw lękowe. niektóre w psychozach endogennych leczą tez objawowo ale korygują uszkodzone mechanizmy neurologiczne. głównie chodzi o przekaźnictwo przy współudziale neurotransmiterów, które ma swoje przyczyny w wadliwych genach. genów nie potrafi medycyna jeszcze naprawiać. ale niektóre leki leczą przyczyny np. w hiperostozie (mojej chorobie dopiero w zeszłym miesiący poprawnie u mnie zdiagnozowanej) podaje się bifosfoniany, które usuwają w sposób trwały różne zaburzenia i problemy
magda pisze:Człowiek nowonarodzony owszem ma ciało i jego potrzeby i potrzebe seksu ale jednak brzydzi sie ogladaniem kurewek na ekranie i branien udziału w tym co jest w pornosie bo bierze w tym niestety udział , jest rożnica że masz potrzebe seksua potrzebę wzięcia udziału w pornograficznym filmie , taki człowiek jest nie narodzony na nowo niestety.
to bardziej skompliowane, nawet jak tylko pozostajemy na gruncie bibilijnym. piszesz z perspektywy seksualności kobiety. facet tak został wyposażony przez Boga, że jemu się po prostu ciało kobiety podoba bez względu czy to jego żona czy obca kobieta. także takie na ekranie czy narysowana. Problemem nie jest to, że się podoba i go to kręci czy kusi, Problemem jest to, gdy poddaje się złym pragnieniom tzn. realizuje swe potrzeby seksualne przy pomocy czy użyciu niewłaściwych osób i środków. człowiek może być kuszony, np. przez emocje właśnie do złych zachowań. Nie zgadzam się wiec z stwierdzeniem, że człowiek nowonarodzony nie odczuwa takich pragnień.
Garść danych. Ankiety na temat uzależnienia od porno zrobione przez kościoły lub gazety chrześcijańskie wsród chrześcijan ewangelicznych, nowonarodzonych, zaangażowanych ujawniły, że do 80% chrześcijan -mężczyzn "świeckich" używa porno i nie może z tym zerwać, ok. 54% pastorów jest uzalezniona od porno i do 34% kobiet jest uzależniona od porno. Ja się akurat specjalizuję w tej tematyce stąd znam te dane.
uff ,długa odpowiedź ale konieczna. niektórzy jak Madelinka chcą uchodzić za znawców, choć nimi nie są. Madelinka studiowała psychologię, ale jej wiedza jest tak koszmarnie fragmentaryczna, że wprowadza ludzi to czytających w błąd. Ja również posiadam taką wiedzę, choć zastrzegam, że nie jestem lekarzem czy psychologiem. Ale moja wiedza chyba jest większa od Madelinki. Dlatego pozwoliłem sobie na taką dłuższą wypowiedź.
"Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać" (Dzieje 15,10)