Dwie sprawy

Ateizm, antytrynitaryzm, buddyzm, islam, itd.
kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 04 wrz 2016, 12:18

Mam dwie sprawy, z którymi chciałabym się tu podzielić.
1. Poniewaz mam prawie pusty bak, wysłuchałm dziś kazania przez internet. Padło na to:
2016.07.31
Pozorny chrześcijanin?
Rzymian
2;28-29
9;6-8
ks. Leszek Czyż

Ze strony Malinki (archiwum kazań).
Ksiądz rozważa, jak sam tytuł wskazuje, ludzi krótko mówiąc – oszukujących samych siebie.
Podkreśla wiele razy, że prawdziwy chrześcijanin to ten, który ma obrzezane serce, zmienione serce, przemienione, bo tylko takie się dla Boga liczy. Pełna zgoda. Mówi też oczywiście o niedzielnych wierzących, o tych którzy niewłaściwie oddają Bogu chwałę, ustami itd. Zgoda.
Podaje też 3 „gatunki” niewłaściwych chrześcijan i ja zaliczam się do jednego z nich. Mianowicie, mówi o ludziach, którzy nie lubią kontaktów z innymi. Ja nie lubię i nigdy nie lubiłam. Nigdy. Zawsze o wiele lepiej czułam się sama lub w małym gronie, chociaż był czas, że z racji wykonywanych obowiązków musiałam udzielać się w gronie szerokom i szło mi dobrze. Nieważne.
Jak rozumiem księdza, jestem z tego gatunku, który Bóg nie toleruje. Mój problem jest taki, że nie potrafię pogodzić tego kazania z innymi fragmentami Pśw, gdzie mówi się o tym, że to Bóg sprawia zmianę/przemianę naszego serca; daje nam i chęć i wykonanie.
Wiele razy modliłam się o to, aby być inną osobą, aby z radością biegac na wszelkie spotkania z wierzącymi....ale, nic się nie zmieniło. Czy wierząc oszukuję siebie? Czy to tylko moje chciejstwo? Czy jestem/nie jestem chrześcijanką? Może wierzę nadaremnie i powinnam odpuścić sobie?
Jak to widzicie?
2. Sprawa przebaczenia.
Zawsze, nawet kiedy jeszcze nie byłam osobą tzw. nawróconą, miałam niezwykłą łatwość przebaczania wyrządzonych mi krzywd i zapominania o nich. Widzę, że w świetle Pśw. Jest to postawa, jaką Bóg wymaga od nas, chociaż robiłam to nie znając tego nauczania.
Może niektórzy z was pamiętają, kiedy przed kilkoma miesiącami na forum miałam konflikt z pewną kobietą, która mi potem „robiła koło pióra” na wielu forach (o czym dowiedziałam się przez osoby trzecie). Z mojej strony sprawa dawno wybaczona, zapomniana, odcięta. Ale nie dla wszystkich. Powróciła na forum po przerwie wielka rzeczniczka tej pani, która na wiele sposobów mnie skrzywdziła i ….sprawa wraca. Nie wprost i nie po imieniu, ale są przytyki, aluzje itp.
Powiedzcie mi, proszę, czy domaganie się publicznych przeprosin dla osoby, która mnie skrzywdziłą jest powszechnie przyjętą formą wśród chrześcijan? Czy ja, osoba skrzywdzona, oczerniana, okłamana muszę przeprosić osobę, która jest moim wrogiem? Czy to, że jej przebaczyłam, ale powiedziałam, że moją „siostrą” nie jest i nie będzie jest naganne i godne potępienia? Czy dlatego (a sugeruje to rzeczniczka złej osoby) modlitwy moje są niewysłuchane, bo Ojciec słucha ….itd.itd.itp.
Kochani, nie chcę powrotu do sytuacji sprzed miesięcy. Ale czy muszę przepraszać (pomimo, że wybaczyła) publicznie za coś, czego nie zrobiłam? Czy muszę prosić o wybaczenie win, któych nie popełniłam, a są one urojeniem jakiejś osoby?
Jest mi przykro, że wciąga się mnie w takie gnidowate spory.


karolina159
Posty: 16
Rejestracja: 05 wrz 2016, 12:54
wyznanie: nie chce podawać
O mnie: Tylko Jezus!
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: karolina159 » 05 wrz 2016, 13:42

Witaj, chyba nie bardzo rozumiem Twoje "nawrócenie się", uważasz się za osobę nawróconą, ale słuchasz kazań, itp.?Wybacz, ale wydaje mi się, że nadal błądzisz. Ja osobiście też uchodziłam za osobę "odizolowaną", wolałam być sama. Teraz, kiedy się nawróciłam Jezus prostuje mi tę drogę, poczułam potrzebę spotykania się z wierzącymi, z rozmową z nimi. To nie wyszło ze mnie, z mojego myślenia, a raczej z woli Bożej. Właśnie nawrócenie, według mnie, polega na PEŁNI ZAUFANIA JEZUSOWI CHRYSTUSOWI,na słuchania Ducha Świętego (jeżeli go już otrzymałaś), nie na kierowaniu się opiniami mówców i lektorów. Wiem o czym mówię, bo sama należałam do kościoła katolickiego, a słowo księdza było dla mnie ważne, a jednak nie było do końca tak jak tego potrzebowałam.
"A Duch jest Tym, co świadczy, ponieważ Duch jest Prawdą" PIERWSZY LIST SPISANY PRZEZ JANA, 5; 6


kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 05 wrz 2016, 14:03

karolina159 pisze:Witaj, chyba nie bardzo rozumiem Twoje "nawrócenie się", uważasz się za osobę nawróconą, ale słuchasz kazań, itp.?Wybacz, ale wydaje mi się, że nadal błądzisz. Ja osobiście też uchodziłam za osobę "odizolowaną", wolałam być sama. Teraz, kiedy się nawróciłam Jezus prostuje mi tę drogę, poczułam potrzebę spotykania się z wierzącymi, z rozmową z nimi. To nie wyszło ze mnie, z mojego myślenia, a raczej z woli Bożej. Właśnie nawrócenie, według mnie, polega na PEŁNI ZAUFANIA JEZUSOWI CHRYSTUSOWI,na słuchania Ducha Świętego (jeżeli go już otrzymałaś), nie na kierowaniu się opiniami mówców i lektorów. Wiem o czym mówię, bo sama należałam do kościoła katolickiego, a słowo księdza było dla mnie ważne, a jednak nie było do końca tak jak tego potrzebowałam.
"A Duch jest Tym, co świadczy, ponieważ Duch jest Prawdą" PIERWSZY LIST SPISANY PRZEZ JANA, 5; 6

Teraz to ja nie rozumiem. Chodzi o pierwsze zdanie z tego postu od słowa "uważasz się - kazań". Napisałam, że nie mogłam jechać do Kościoła - KEA, bo mam mało paliwa /a w obie strony to jakieś 60 km? Dlatego słuchałam tylko kazania. Poza tym od wielu lat słucham przeróżnych nauczań i kazań i to nie tylko w niedziele, ale prawie każdego dnia. Nie umiem tego powiązać z twoim wpisem, ale zakładam, że czegoś nie rozumiem. :-D
Ja słów księdza nigdy nie uważałam za powazne, bo kazania sprzed kilkudziesięciu lat to była parodia, a nie nauczanie. Może teraz jest inaczej, nie wiem, od lat nie słucham księży.
Co masz na myśli, cytuję cię: "Ducha Świętego (jeżeli go już otrzymałaś), ".
Każdy wierzący ma Ducha św.


karolina159
Posty: 16
Rejestracja: 05 wrz 2016, 12:54
wyznanie: nie chce podawać
O mnie: Tylko Jezus!
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: karolina159 » 05 wrz 2016, 14:10

Ale po co słuchasz kazań? Nie lepiej wziąć Biblię, czytać, nawiązać jasną relację z Jezusem, żywą przede wszystkim? :) Co do Ducha Świętego, to musisz prosić o Jego otrzymanie, lub ktoś kto go otrzymał mógłby się nad Tobą pomodlić. Po czym rozpoznajesz, że otrzymałaś Ducha Świętego? :) Bo mam nadzieję, że nie z tego powodu, że "tak słyszałaś", chodzi mi raczej o Twoje doświadczenie :P
Chciałam Ci wskazać, ze Twoje wątpliwości pojawiają się raczej z tego, że jesteś osobą jeszcze błądzącą (Oczywiście nie uważam się za jakąś superbohaterkę, raczej słucham tego co mówi mi Duch Święty i po prostu piszę, nie zastanawiam się po ludzkiemu, ale raczej staram się myśleć duchowo, choć to nie jest prosta sprawa) :)


kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 05 wrz 2016, 14:12

Rozumiem, dzięki za wyjaśnienie.


Awatar użytkownika
kruszynka
Posty: 2844
Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Śląsk
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kruszynka » 05 wrz 2016, 18:51

kontousunięte1 pisze:Podaje też 3 „gatunki” niewłaściwych chrześcijan i ja zaliczam się do jednego z nich. Mianowicie, mówi o ludziach, którzy nie lubią kontaktów z innymi.

kontousunięte1 pisze:Czy jestem/nie jestem chrześcijanką?


(9) Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, (10) ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy, ani samotnicy..... Królestwa Bożego nie odziedziczą.

:]


"I choćbym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał byłbym niczym"
kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 05 wrz 2016, 18:54

Litości, Kruszynka! W jakiej Biblii masz o tych samotnikach :eek: :lmao:
Na dobicie dodaj, że okularnice też :O :lol: ;)


Awatar użytkownika
kruszynka
Posty: 2844
Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Śląsk
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kruszynka » 05 wrz 2016, 19:03

A w okularach, to juz w ogóle bez szans.
(mam nadzieję że pomogłam :lmao: )


"I choćbym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał byłbym niczym"
kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 05 wrz 2016, 19:05

kruszynka pisze:A w okularach, to juz w ogóle bez szans.
(mam nadzieję że pomogłam :lmao: )

Jak zawsze, kochana. Szkoda, że nie ma już punkcików, bo zaraz bym wnioskowała o jakąś okrągłą co najmniej dziesiątkę, może setkę :rotfl: :kiss:


Awatar użytkownika
Czekoladowy
Posty: 955
Rejestracja: 05 lis 2014, 21:18
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: Czekoladowy » 06 wrz 2016, 00:26

Ksiądz rozważa, jak sam tytuł wskazuje, ludzi krótko mówiąc – oszukujących samych siebie.
Podkreśla wiele razy, że prawdziwy chrześcijanin to ten, który ma obrzezane serce, zmienione serce, przemienione, bo tylko takie się dla Boga liczy. Pełna zgoda. Mówi też oczywiście o niedzielnych wierzących, o tych którzy niewłaściwie oddają Bogu chwałę, ustami itd. Zgoda.
Podaje też 3 „gatunki” niewłaściwych chrześcijan i ja zaliczam się do jednego z nich. Mianowicie, mówi o ludziach, którzy nie lubią kontaktów z innymi. Ja nie lubię i nigdy nie lubiłam. Nigdy. Zawsze o wiele lepiej czułam się sama lub w małym gronie, chociaż był czas, że z racji wykonywanych obowiązków musiałam udzielać się w gronie szerokom i szło mi dobrze. Nieważne.


Jak dla mnie treść tego kazania powiązana jest z podanymi wersetami w sposób bardzo (może nawet za bardzo) luźny. Wygląda to po prostu na zwykłe przemyślenia tego kaznodziei, trzeba więc patrzeć na to z pewnym dystansem. Na pewno Pismo Święte nigdzie nie stwierdza, że Bóg zbawia człowieka przez wzgląd na to czy dobrze się czuje wśród wielu ludzi. To może w przypadku każdego człowieka być zmienne w zależności od charakteru, umiejętności społecznych, dobrych bądź złych doświadczeń z przeszłości itd. Ja też wolę małe grono dobrze znanych osób, w innych przypadkach nie czuję się zbyt dobrze i myślę że nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
To, czego wymaga od nas nasz Pan, jest miłość: "A takie przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też swego brata." Miłość, którą nie mierzy się w emocjach i odczuciach, ani w wielu słowach, ale która wyraża się poprzez uczynek i prawdę (1J 3:18). Kto bardziej miłuje - czy śmieszkujące ze sobą w zborze towarzystwo, czy cicha osoba która poczeka aż wszyscy wyjdą z kaplicy, by posprzątać po nich toaletę? Czy nasz Pan, gdy w miłości do swoich oprawców modlił się o nich do Ojca, czuł się dobrze wisząc na krzyżu? Czy gdy nas ktoś znieważy, łatwo i przyjemnie jest milczeć w pokorze? Dobrze jest, gdy miłości towarzyszą pozytywne odczucia, przede wszystkim jest wtedy łatwiej ale to nie jest zawsze to samo. Oczywiście nie należy oczekiwać że ona pojawi się samo z siebie, bo zaprosiło się Jezusa do serca czy coś podobnego. Wiąże się z tym mnóstwo rzeczy - życie w jedności z Bogiem, naśladowanie Go, refleksja na temat człowieka, sposób postrzegania innych itd. Bóg przez Pismo i życie świętych uczy dlaczego i jak kochać innych ludzi. To trudne zadanie którego trzeba codziennie uczyć się na nowo przez odnowę myślenia o Bogu, sobie samym i innych ludziach.

Jak rozumiem księdza, jestem z tego gatunku, który Bóg nie toleruje. Mój problem jest taki, że nie potrafię pogodzić tego kazania z innymi fragmentami Pśw, gdzie mówi się o tym, że to Bóg sprawia zmianę/przemianę naszego serca; daje nam i chęć i wykonanie.
Wiele razy modliłam się o to, aby być inną osobą, aby z radością biegac na wszelkie spotkania z wierzącymi....ale, nic się nie zmieniło. Czy wierząc oszukuję siebie? Czy to tylko moje chciejstwo? Czy jestem/nie jestem chrześcijanką? Może wierzę nadaremnie i powinnam odpuścić sobie?
Jak to widzicie?

Myślę, że to jest efekt specyficznego pojmowania chrześcijaństwa, jakie jest bardzo rozpowszechnione w protestantyzmie. Takie rzeczy jak bycie chrześcijaninem, zbawienie, przemiana umysłu i serca, pokuta itd. - pojęcia szalenie szerokie i wieloaspektowe, sprowadzono do prostej kwestii otrzymania "przepustki do nieba" i tego jakie warunki trzeba spełnić, by ją dostać. Ewentualnie tak: "masz glejt do nieba więc spokojna głowa ale życie pokaże czy to przypadkiem nie fałszywka". Powoduje to ciągłą niepewność, powracające wątpliwości, właśnie wspomnianą chęć "odpuszczenia sobie" w razie gdyby nie. A co jeśli do nieba człowiek nie dostaje się dzięki uzyskaniu przepustki, a w Synu Bożym, tj. dzięki więzi z Nim? Co jeśli to nie jest warunek zbawienia, a zbawienie samo w sobie? Czy ta relacja to jakieś sentymentalne myśli względem Jezusa, czy może coś więcej? Co jeśli więź z Bogiem, pokuta, przemiana umysłu, uświęcenie, miłość itd. to nie skład pakietu, który człowiek dostaje po pstryknięciu palcami (czytaj: "przeżyciu nowego narodzenia")?
Wtedy zamiast zadawać pytanie "czy jak nie mam tak i tak, to nie jestem zbawiony?", zadaje się raczej pytanie - co mam zrobić by tak postępować? By lepiej naśladować Chrystusa, by przybliżyć się do Niego, by również w stosunku do innych postępować tak jak Pan i względem mnie postępuje i by moja chora dusza doświadczała uleczenia, Bo w Nim jest życie, w Nim jest uzdrowienie. Nie przez umysłowe uznanie, że to życie jakoś niewidzialnie jest mi dane i przez uczynki będę teraz testował, czy rzeczywiście. Raczej, że żyje się z Chrystusem i w Chrystusie, Życiu i Dawcy Życia - w więzi z Nim naśladując Go każdego dnia jako uczeń i jako grzesznik pokładając ufność w Jego miłosierdziu.


Już raczej nie odwiedzam forum, w razie czego proszę o kontakt mailowy.
kontousunięte1
Posty: 8825
Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dwie sprawy

Postautor: kontousunięte1 » 06 wrz 2016, 10:00

Czekoladowy
Bardzo, bardzo dziękuję za twój wpis. Już nie pierwszy raz młody człowiek z naszego forum wie, jak dotrzeć do sedna, jak ująć sprawy w właściwym kontekście i wymiarze. :flower: To czysta radość dla mnie.
Jak zwykle, wpis sobie skopiuję i będę wracać.
Mam już małą biblioteczkę wpisów forumowych i co zauważam....głównie młodzież nasza kochana ma umie gadać ze mną i dotrzeć do mnie :lol:
(Bez urazy dla starszego pokolenia ;-) - też jesteście w biblioteczce....kruszynka, KAAN,jj i wielu innych Braci i Sióstr) :buzki: :flower2:



Wróć do „Polemiki z innymi religiami i filozofiami”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości