artlis552 pisze:Dzięki za odpowiedzi. Piszesz, że mam zbyt akademickie podejście do sprawy, jednak interesuje mnie bardziej jej istota. Istnieje coś takiego jak zbawienie i sąd z uczynków, którego werdykt nie odwoła mojego zbawienia(o ile je otrzymam)? Byłem wczoraj na nabożeństwie i tak to mniej więcej określili. Zbawienie = pobyt w niebie, sąd z uczynków = wielkość nagrody.
Właśnie te znaki równości są dla mnie trochę za bardzo matematyczne. O ile relacje są właściwe to już znak równości zawęża zagadnienie i trochę mnie niepokoi. Zbawienie jest czymś o wiele większym niż pobyt w niebie, a nagroda u Pana Boga to coś więcej niż tylko zapłata za uczynki. Zapłata za uczynki w moim duchu rozumiem bardziej jako element sądu potępienia. Owszem, w 1Kor 3:14 jest wymienione słowo zapłata w BW, natomiast przekład dosłowny mówi o nagrodzie. Nagroda jest czymś innym niż zapłata, zapłatę się liczy drobiazgowo, natomiast nagroda może być obfita bez związku z wartością samą w sobie, niewspółmierna do tej wartości. Inaczej wypłaca się pracownikom, a inaczej obdarowuje się swoje dzieci za wykonaną pracę.
Mam jeszcze pytanie czy za grzechy należy się rehabilitować ? Myślę o kłamstwie.
Grzech popełniony robi swoje szkody i, o ile to możliwe i celowe, szkody należy naprawiać, Trzeba przepraszać naszego Pana Boga za zło jakie zrobiliśmy. Nie za bardzo wiem co rozumiesz przez "rehabilitację", mógłbyś to wyjaśnić?
Samo w sobie jest złe, lecz jeśli jest ono społecznie nieszkodliwe to czy wystarczy wyspowiadać się Bogu, czy należy też bliźniemu wyznać, że się go okłamało? Z życia wzięte. Mam znajomego, który non stop prosi ludzi o pożyczkę (również mnie) i nie bardzo ma ochotę ją spłacać. W pewnym momencie przyjąłem taktykę mówienia, że nie mam i tyle. Powiedzenie, że nie pożyczę bo jest niesłowny zaburzyłoby niepotrzebnie nasze relacje, które pomijając tą kwestię są w porządku. Żałuje kłamstwa, jednak czy i jemu muszę je wyjawić ?
Nie znam twoich relacji z tym kimś, ale rozważ tą sytuację pod kątem duchowym, jakie są fakty. Faktem jest, że grzeszysz kłamiąc. Drugi faktem jest że nie mówiąc o złych praktykach znajomego cementujesz w nim jego zły nawyk. Zauważ; same złe rzeczy w imię bliżej nieokreślonych dobrych relacji. Czy nie lepiej naprawić tą sytuację i powiedzieć prawdę? Z pewnością ukrócisz grzech kłamstwa ze swojej strony i możesz spowodować refleksję i zmianę postępowania twojego znajomego - dwie rzeczy dobre. Kosztem może być chwilowe (mam nadzieję) popsucie się relacji ze znajomym. Ale gdyby nawet znajomy się odsunął od ciebie, to czy uporządkowanie twojego stanu ducha nie jest warte poświęcenia relacji ze znajomym?
Albowiem łaską zbawieni jesteście, przez wiarę i to nie z was, Boży to dar, nie z uczynków, aby się ktoś nie chlubił.