Nie wstawiałem tu jeszcze mojej opatentowanej (i wysoce skutecznej) metody? No to wstawię:
Onanizm- terapia:
1. Masz problem z czystością i grzeszysz onanizmem, wiemy to.
2. To uzależnienie, bo inaczej byś tego nie robił, proste.
Teraz należy się zastanowić, w jaki sposób masz z niej wyjść. Oto moja metoda- właśnie ją testuję i jest bardzo skuteczna:
1. Wyobraź sobie, że onanizm to narkotyki.
2. Skoro onanizm to narkotyki, to jesteś uzależniony od narkotyków.
3. Skoro jesteś uzależniony od narkotyków, to jesteś narkomanem.
Skoro jesteś narkomanem, to potrzebujesz pomocy typowej dla narkomana, czyli detoksu.
1. Wizualizacja- wyobraź sobie, że jesteś narkomanem. Takim najprawdziwszym, uzależnionym od heroiny. Nie przetrwałbyś bez niej kilku dni. Musisz ją odstawić i odtruć się. Ważne jest to, ze wizualizacja musi być prawdziwa. Nie możesz tylko wyobrazić sobie, ze jesteś narkomanem, musisz "stać się" narkomanem, tj. myśleć jak narkoman, traktować onanizm jak narkotyki, masturbację jako ich zażywanie, a orgazm jako trip/stan naćpania się/nietrzeźwość. W psychologii behawioralnej nazywa się to Role-play (odgrywanie roli).
2. Detoks- kiedy już uda ci się przyjąć rolę narkomana uzależnionego od heroiny, ale tak porządnie przyjąć, ale tak, że zaczniesz sam siebie postrzegać jako narkomana, musisz wysłać się na detoks.
3. Wycieczka na detoks- idź na nabożeństwo, to dobre miejsce na rozpoczęcie wizualizacji. Pastorzy będą odgrywali rolę ludzi zachęcających do rzucenia narkotyków. Nie muszą o tym wiedzieć, nie musisz im nic mówić- po prostu wyobraź sobie, że tak jest. Z nabożeństwa wróć do domu- będzie on odgrywał rolę ośrodka dla uzależnionych. Wyobrażaj sobie- po przekroczeniu progu mieszkania nie jesteś już u siebie, jesteś na detoksie. W domu nie ma rodziców i innych domowników, są lekarze i pielęgniarki, sanitariusze, wolontariusze, cała załoga. I znów- nie muszą wiedzieć, że odgrywają taką rolę, po prostu wyobrażaj sobie, że tak jest.
4. Terapia- skoro masturbacja to narkotyki, to na detoksie nie będziesz miał do niej dostępu. I znowu- nie możesz tylko sobie wyobrazić, że masturbacja to heroina, musisz przyjąć, że tak jest naprawdę. Teraz poszczególni domownicy i przedmioty w domu będą odgrywać poszczególne role- ludzie w domu to lekarze, jeżeli uważasz, że jest ich za mało, to wyobraź sobie, ze otacza Cię więcej osób. Ja mogę być Twoim współlokatorem z pokoju na odwyku, wypijane napoje to anaboliki pomagające utrzymać prawidłowe stężenie hormonów, a chcica to nic innego jak głód narkotykowy, który musisz zwalczyć. Tutaj nie przewidujemy klęski- nie zwalisz sobie, bo nie masz dostępu do heroiny, jesteś w szpitalu. Rozumiesz?
5. Etapy terapii- ja wdrożyłem sobie dwa, na podstawie tego, czego dowiedziałem się o terapiach w Teen Challenge. Pierwszy to agresywny detoks (14 dni)- przez dwa tygodnie po prostu się nie onanizuj, nie ma takiej opcji, nie wolno ci. nie jesteś u siebie w domu, jesteś na detoksie, nie jesteś u rodziny, jesteś w szpitalu, otaczający Cię ludzie to inni narkomani, albo lekarze, albo terapeuci, albo inni ludzie związani z odwykami. Nie będziesz trzepał, bo onanizm=heroina. A na detoksach heroiny nie ma. Nie ma i już. Drugi to przystosowanie do życia w społeczeństwie (6 tygodni), podczas których całkowicie odzwyczaisz się od masturbacji i znajdziesz sobie jakieś pożyteczniejsze hobby. To wytrzymasz, w końcu pierwsze dwa tygodnie też jakoś wytrzymałeś, nie?
Tips&Tricks:
Żeby pierwsza faza detoksu była bardziej realistyczna, ogranicz do minimum kontakty z ludźmi i wyjścia z domu, a nawet pokoju, w którym spisz. Jesteś na detoksie, nie?
Zmień nieco styl życia podczas detoksu- słuchaj innej muzyki, czytaj inne książki, inaczej chodź spać. Generalnie- rób coś inaczej niż zazwyczaj. Jesteś na detoksie, nie?
jabuk (student III roku psychologii klinicznej):
Generalnie analogia trafna, niemniej jednak mechanizm uzależnienia psychicznego różni się nieco od uzależnienia fizjologicznego, o czym warto pamiętać (choć właściwie zarówno przy uzależnieniu od narkotyków występuje komponent psychiczny, jak i przy onanizmie element fizjologiczny). Osobiście skłaniałbym się do traktowania uzależnienia od masturbacji zgodnie ze wspomnianą psychologią behawioralną jako swego rodzaju uwarunkowanego nawyku, czyli nie tyle jestem zmuszony coś zrobić, co po prostu mam w zwyczaju to robić i mam do tego większe skłonności w pewnych określonych okolicznościach (bodźce wyzwalające). Słowem jest to bardziej w mojej psychice niż w organizmie, który mnie do tego zmusza (oczywiście napięcie seksualne z czasem narasta i domaga się redukcji, ale jednak z o wiele mniejszą częstotliwością niż częstotliwość faktycznie dokonywanej redukcji przez onanistę). Tyle takiej mojej dość oczywistej zapewne zresztą uwagi wstępnej, teraz więcej konkretu:
Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że zmiana środowiska i wymuszony detoks (np. wyjazd na kilka obozów czy konferencji chrześcijańskich z rzędu :p) faktycznie działa i problem w automagiczny sposób na kilka tygodni znika, wychodzisz bowiem z normalnych schematów swojego funkcjonowania i nie masz nawet za bardzo okazji do karmienia nałogu - dokładnie jak w ośrodku. Wizualizowany detoks może być dobrą alternatywą dla osób które nie mają takiej okazji i muszą sobie radzić same u siebie w domu, dobrze zastosowany może faktycznie zmienić środowisko funkcjonowania psychicznego bez jego fizycznej zmiany, a może mieć też tę zaletę, że uczysz się innego wzorca funkcjonowania w swoim zwyczajnym środowisku. Nie wychodzenie z domu czy z pokoju - osobiście raczej unikałbym polecania czegoś takiego, wydaje mi się, że lepsza byłaby jak największa aktywność, aczkolwiek w kontekście wizualizowanego detoksu i wyobrażonych współlokatorów może to podziałać. Aczkolwiek obawiałbym się, że może to być słabe ogniwo które w niektórych przypadkach może pęknąć, choć pewnie zależy to od osoby.
Co jest bardzo, bardzo istotne, to a) aktywność zastępcza (jak masz ciągle co robić i się nie nudzisz, to nic głupiego nie przychodzi Ci do głowy), na co fajnie zwróciłeś uwagę, zwłaszcza w ostatnim zdaniu, ale nadałbym temu jeszcze większą wagę, oraz b) unikanie bodźców wyzwalających. Tak jak narkoman musi się pozbyć wszystkich igieł, strzykawek, zapasów narkotyków i unikać swoich dawnych dilerów czy znajomych z którymi ćpał jeśli nie jest dość silny, żeby im się oprzeć, tak i onanista musi się zastanowić i pomyśleć:
- w jakich sytuacjach (miejsce, pora dnia) z reguły się zaspokajał,
- co nasilało jego popęd (nawet niekoniecznie strony +18 czy kanały erotyczne w TV, mogą to być nawet kwejki czy inne 9gagi na których od czasu do czasu pojawiały się zdjęcia dające impuls onaniście, strony z bielizną w gazetkach reklamowych, whatever),
i konsekwentnie unikać tych rzeczy. Czy przenosząc na język rolplejowy usunąć wszystko co wiązało się z narkotykami, igły, strzykawki i inne akcesoria.
Jeszcze wracając na chwilę do kwestii środowiska - naprawdę ważne jest dokonanie zmian w swoim otoczeniu, trybie życia, przyzwyczajeniach, narkomani i alkoholicy który powracają z ośrodka dla uzależnionych do swojego dawnego środowiska mają znacznie mniejsze szanse na wytrwanie w abstynencji, niż ci, którzy zaczynają nowe życie w nowym miejscu zamieszkania i pracy. Jeżeli po "powrocie" z "detoksu" ciągle oglądasz takie same filmy w TV (niekoniecznie erotyczne, ale mniej lub bardziej subtelnymi podtekstami), przeglądasz te same strony w internecie na których pojawiają się seksowne, choć bynajmniej nie (całkiem) rozebrane dziewczyny, czytasz takie same książki, to masz mniejsze szanse wytrwać. Z tego co napisałeś w scenariuszu jest w tym zawarta świadomość tej sprawy, ale trzeba to IMHO jeszcze pogrubić, podkreślić, napisać kursywą, powiększyć i dodać kilka wykrzykników