Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się mi pomóc i się o mnie modlą.
Zauważyłem, że wystąpił tutaj podział na dwie grupy - większość pisze, że moje wątpliwości wobec bycia godnym chrztu należy zlekceważyć jako działania przeciwnika Bożego, natomiast mniejszość sądzi, że powinienem poczekać z chrztem, skoro tak podpowiada mi moje serce. Przyznaję, iż bardziej przekonuje mnie pierwsza grupa osób.
Rzeczywiście, w Dziejach Apostolskich chrzest wodny często pojawiał się natychmiast po przyjęciu Ewangelii:
"I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu. Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy." (Dz 16:32-33 BW). Chrzest był nierozerwalnie związany z narodzeniem na nowo i uzyskaniem zbawiennej wiary - nieochrzczony chrześcijanin był rzadkością. Można przypuszczać, że zdecydowana większość tych ludzi nie stała się nagle doskonała i w pełni uświęcona w momencie zbawienia. Chrzest był w takim razie początkiem drogi z Chrystusem i początkiem walki z grzechem, nie zaś jej końcem. Historia pokazuje, że pomysł przygotowywania do chrztu, tj. tradycyjnie dwuletniego katechumenatu, pojawił się później, w czasach poapostolskich. O ile dowolna osoba z ulicy nie powinna być dopuszczona do chrztu, to jednak idea, że należy osiągnąć jakiś wysoki poziom uświęcenia, by być ochrzczonym, wydaje mi się niebiblijna.
Przytoczyliście fragment:
"Ona jest obrazem chrztu, który teraz i was zbawia, a jest nie pozbyciem się cielesnego brudu, lecz prośbą do Boga o dobre sumienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa," (1P 3:21 BW). Wygląda na to, że skoro mam problem z grzechem, to właściwie chrzest powinien mi być pomocą w duchowej walce z nim, skoro naprawdę jest
"prośbą do Boga o dobre sumienie". Może powinienem przystąpić do chrztu właśnie dlatego, że czuję się go niegodny?
Zachęcający jest też cytat:
"A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia jego." (Dz 22:16 BW). Właśnie, czy istnieje ważny powód, dla którego miałbym zwlekać, skoro wierzę w Chrystusa od długiego czasu? Idąc za radą
Filipa, przemyślałem sprawę mojego spojrzenia na chrzest i z perspektywy czysto racjonalnej, nie istnieje przeszkoda, dla której miałbym nie przyjąć chrztu. Nie wydaje mi się, aby dało się znaleźć jakiś logiczny albo biblijny powód.
Problemem są jedynie (lub aż) emocje...