magda pisze: tylko jak to możliwe ze katolicy z protestantami razem głoszą jedni co innego drudzy co innego?
Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe. Bóg to dopuszcza.
Widzisz, jako trenerzy pracowaliśmy tam głownie w relacji 1:1 z poszukującymi. Prowadziłam kursy ewangelizacyjne.Pracujesz indywidualnie z przydzieloną ci studentką.
Tak więc innych trenerów nie spotykasz, ewentualnie swojego mentora/opiekuna. Wszystko odbywa się w internecie, nie poznajesz nawet swoich studentek w realu. Nie chodzi o to, by kogoś uwiązać do siebie jako swoje duchowe dziecko, ale by w realu znaleźć mu środowisko, w którym będzie wzrastał w wierze.
Większość ludzi, którzy zaglądają na platformę i zapisują się na kursy to katolicy. E-trenerów obowiązują zasady służby, m.in. takie, że nie wdają się w spory doktrynalne, omijają tematy typu Eucharystia, Maryja, chrzest wodny, zostawiając to wspólnotom w realu, gdzie poszukujący miałby ostatecznie trafić. E-trener ma głosić ewangelię o zbawieniu w Jezusie, a nie być terapeutą czy apologetą.
Owa koleżanka głosiła jednak katolicyzm, a nie ewangelię. Nie wiem, co głoszą inni katolicy zaangażowani w ten projekt. Z tą jedną się zcięłam, i... poległam.
Nie wierzę w to, że katolik nie będzie atakował protestanta z powodu jego wiary i wyborów. W praktyce zasady służby e-trenerów wyglądały tak, że protestantowi nie wolno było w kontakcie z katolikiem powiedzieć jednego słowa na temat Eucharystii, kultu figur czy obrazów, odnieść się do kultu Maryi i świętych. Ale z drugiej strony katolik był w świętym obowiązku obrzucić błotem protestanta, jeśli ten nie uznawał dogmatów katolickich. Ot, tak wyglądał ekumenizm, z jakim ja się osobiście spotkałam.