problemy ze sobą i ze swoim życiem
: 24 gru 2014, 22:16
Witam wszystkich, jestem nowy na forum. Być może kiedyś napiszę o sobie i o moim życiu w innych tematach, jednak tu jest dział modlitwa , więc nie będe się rozpisywał dogłębnie i napisze tak ogólnie.
Z całego serca proszę was o modlitwę w mojej intencji. Proszę o to , żeby Bóg pomógł mi chociaż w jakimś stopniu wyjść z tego w czym tkwię ( tkwi we mnie) depresji, fobii społecznej, nerwicy, i innych problemów ze sobą które trwają już bardzo długo. Miałem trudne dzieciństwo i burzliwą młodość, pogubiłem się. Większość z nich "narodziło się" inne urosły w czasie gdy żyłem bez Boga w grzechu. Mogę powiedzieć , że zniszczyły one nie tylko mnie , ale moje relacje z ludzmi i moje życie. Chodz może gdybym tego nie przeszedł to dzisaj bym tu nie pisał tylko dalej żył "fajnie" bez Boga. Po około 10 latach życia tak, nawróciłem się ( jestem teoretycznie katolikiem jednak raczej nie powrócę już do kościoła katolickiego )Dziś zbieram żniwo przeszłości więc proszę tez o modlitwę w takiej intencji , aby Bóg dał mi jakieś wskazówki jak w mojej beznadziejnej sytuacji dalej żyć. Jak i gdzie znaleść prace bez studiów, bez żadnego fachu w rękach z problemami ze sobą przy których kontakt z innymi ludzmi jest strasznie trudny. Wiem, że w tym wszystkim potrzebne jest moje działanie aby zaszły zmiany , nie liczę na to że jutro wstanę i będę zdrowy i miał pracę, proszę mnie zle nie zrozumieć. Mam 29 lat ,a czuję się , jakbym przegrał już całe swoje życie i że na wszystko jest już za pózno. Przeszłość mnie boli , zniszczyłem swoje życie i skrzywdziłem innych, chodz tak naprawdę nie chciałem, patrząc w przyszłość czuję strach, że nigdy nie znajdę pracy takiej do której bym się nadawał, ze spadnę nie tylko psychicznie ale i fizycznie na samo dno, zostanę sam i że już nigdy nie będzie fajnych chwil w moim życiu. To wszystko już tak urosło, we mnie że już od dawna mam w głowie myśli aby popełnić samobójstwo przed 30 rokiem życia. Wiem że inni mają jeszcze gorzej i żyją, i mój post może zabrzmieć tylko jak użalanie się. Przepraszam ,że się tak rozpisałem, przepraszam i proszę Was o modlitwę.
Z całego serca proszę was o modlitwę w mojej intencji. Proszę o to , żeby Bóg pomógł mi chociaż w jakimś stopniu wyjść z tego w czym tkwię ( tkwi we mnie) depresji, fobii społecznej, nerwicy, i innych problemów ze sobą które trwają już bardzo długo. Miałem trudne dzieciństwo i burzliwą młodość, pogubiłem się. Większość z nich "narodziło się" inne urosły w czasie gdy żyłem bez Boga w grzechu. Mogę powiedzieć , że zniszczyły one nie tylko mnie , ale moje relacje z ludzmi i moje życie. Chodz może gdybym tego nie przeszedł to dzisaj bym tu nie pisał tylko dalej żył "fajnie" bez Boga. Po około 10 latach życia tak, nawróciłem się ( jestem teoretycznie katolikiem jednak raczej nie powrócę już do kościoła katolickiego )Dziś zbieram żniwo przeszłości więc proszę tez o modlitwę w takiej intencji , aby Bóg dał mi jakieś wskazówki jak w mojej beznadziejnej sytuacji dalej żyć. Jak i gdzie znaleść prace bez studiów, bez żadnego fachu w rękach z problemami ze sobą przy których kontakt z innymi ludzmi jest strasznie trudny. Wiem, że w tym wszystkim potrzebne jest moje działanie aby zaszły zmiany , nie liczę na to że jutro wstanę i będę zdrowy i miał pracę, proszę mnie zle nie zrozumieć. Mam 29 lat ,a czuję się , jakbym przegrał już całe swoje życie i że na wszystko jest już za pózno. Przeszłość mnie boli , zniszczyłem swoje życie i skrzywdziłem innych, chodz tak naprawdę nie chciałem, patrząc w przyszłość czuję strach, że nigdy nie znajdę pracy takiej do której bym się nadawał, ze spadnę nie tylko psychicznie ale i fizycznie na samo dno, zostanę sam i że już nigdy nie będzie fajnych chwil w moim życiu. To wszystko już tak urosło, we mnie że już od dawna mam w głowie myśli aby popełnić samobójstwo przed 30 rokiem życia. Wiem że inni mają jeszcze gorzej i żyją, i mój post może zabrzmieć tylko jak użalanie się. Przepraszam ,że się tak rozpisałem, przepraszam i proszę Was o modlitwę.