jj pisze:fantomik pisze:Czyli zgodnie z Twoim rozumowaniem osoba, której małżonek/małżonka jest niewierząca powinna tego jarzma się pozbyć? Co więcej -- pozostawanie w tym jarzmie jest grzechem według tego rozumowania.
To jest wlasnie najwieksze niebezpieczenstwo teorii grzesznosci malzenstwa z niewierzacym. Zawarcie takiego malzenstwa, to glupota, ale nie grzech.
I o tym cały czas mówię Bracie. Dokładnie o tym. Odnoszenie bezpośrednie 2 Kor 6:14 do "małżeństwa mieszanego" jest według mnie niebezpieczną eisegezą, bo jej logiczne konsekwencje (w wykładni jak i swego rodzaju "społecznościowym rozumieniu") są po prostu krzywdzące dla osób przebywających w takich związkach (i przyznam, że bez względu na to w jaki sposób się w nich znalazły) i sam mogłem na sobie odczuć swego rodzaju "wzgardzenie" od osób, które do owych logicznych konsekwencji widać w jakiś świadomy czy półświadomy sposób doszły (a bynajmniej nawróciłem się już w związku małżeńskim). A co dopiero mają powiedzieć Ci co taką decyzję podjęli po nawróceniu? Nawet na forum była jedna Siostra (imienia specjalnie nie wspomnę), która taką decyzję podjęła i wielkość nieprzebaczenia ze strony wspólnoty jaką opisywała była według mnie ponad miarę.
Pozdrawiam,
f. (moje dwa grosze)