Moja rodzina i...
: 12 kwie 2010, 14:41
Chociaż nie znamy się osobiście, to pomyślałam, że poproszę też kogoś tu na forum o modlitwę
Nawróciłam się prawie 5 lat temu (w wieku 18 lat), a nadal nie przyjęłam chrztu Chciałam Was prosić o modlitwę w tej sprawie. Jest tak dlatego, że w moim domu mama już od dobrych paru lat bardzo się sprzeciwia mojemu wyborowi kościoła protestanckiego i temu, że nie zachowuję już obyczajów katolickich. Ja jednak wiem, że już tam nie wrócę, bo jest dla mnie oczywista jedna Droga - Jezus. Jednak jej wyrzuty i żal są jak "psychiczny szantaż" i czuję się winna, że ją zasmucam (chociaż wiem, że to ja mam rację ).
Mój młodszy brat niejednokrotnie słyszał Ewangelię, nawet deklarował kiedyś nawrócenie, jednak w jego postępowaniu nie zauważam zmiany, ale wierzę, że Pan cały czas działa w tym kierunku.
Co do mojej mamy, to widzę, że ona szczerze szuka Boga i jest dla niej ważny, nawet czasem czyta Pismo Święte ale wciąż jest zapatrzona w KRK, jako jedyny słuszny. Mój tata ogólnie nie jest przeciwny mojemu wyborowi, ale sam ma wiele wątpliwości i pytań typu "a skąd mogę wiedzieć, że to co Biblia mówi, nie jest zmyślone?"
Modlę się też co dzień o nawrócenie dla pewnej ważnej dla mnie osoby. W zeszłym roku poznałam nienawróconego chłopaka, jego rodzina też jest z KRK, on sam nie chodzi do kościoła, tylko od większego święta. Od początku naszej znajomości starałam się mówić mu, że Jezus jest dla mnie ważny i że chodzę do kościoła protestanckiego. Po jakimś czasie zostaliśmy parą (wiem, że to nie było zgodne ze Słowem Bożym - "nie chodźcie w nierównym jarzmie" ) Dałam mu na imieniny Nowy Testament, później powiedziałam Ewangelię. Jednak pod wpływem napomnień wierzących znajomych i własnego sumienia zerwałam z nim - szczerze podałam powód - dlatego, że jest nienawrócony. To była chyba najtrudniejsza jak do tej pory dla mnie decyzja. Bardzo duże wyrzeczenie, bo takich dobrych ludzi nie spotyka się na co dzień (buntowałam się wewnętrznie i miałam też dużo pretensji..), ale chciałam być posłuszna Bogu nawet na przekór swoim upodobaniom, bo wiem, że i tak bez Niego bez sensu cokolwiek ciągnąć. Do dziś mamy kontakt i to nawet nie ja o niego zabiegam, tylko on częściej się odzywa. A mi wciąż zależy, ale teraz już nie chcę związku, który nie opiera się na Bogu.
Nie wiem, co za plan w tym ma Bóg, czy to miał być tylko sprawdzian mojego posłuszeństwa? W każdym razie "przy okazji" kolejna osoba usłyszała Dobrą Nowinę, mam nadzieję, że to nie koniec tej historii, że w końcu się nawróci, ale też coraz bardziej tracę ufność w tej sprawie Ja bywam taka niecierpliwa i chciałabym "już, teraz", a często Pan każe nam czekać..
To tak pokrótce moja historia Proszę Was, żebyście wspomnieli w swoich modlitwach o mnie. Pewnie wielu z Was ma podobne rozterki i przeżycia i zrozumiecie. Dzięki za cierpliwość w czytaniu, trochę się rozpisałam
Z Bogiem!
Nawróciłam się prawie 5 lat temu (w wieku 18 lat), a nadal nie przyjęłam chrztu Chciałam Was prosić o modlitwę w tej sprawie. Jest tak dlatego, że w moim domu mama już od dobrych paru lat bardzo się sprzeciwia mojemu wyborowi kościoła protestanckiego i temu, że nie zachowuję już obyczajów katolickich. Ja jednak wiem, że już tam nie wrócę, bo jest dla mnie oczywista jedna Droga - Jezus. Jednak jej wyrzuty i żal są jak "psychiczny szantaż" i czuję się winna, że ją zasmucam (chociaż wiem, że to ja mam rację ).
Mój młodszy brat niejednokrotnie słyszał Ewangelię, nawet deklarował kiedyś nawrócenie, jednak w jego postępowaniu nie zauważam zmiany, ale wierzę, że Pan cały czas działa w tym kierunku.
Co do mojej mamy, to widzę, że ona szczerze szuka Boga i jest dla niej ważny, nawet czasem czyta Pismo Święte ale wciąż jest zapatrzona w KRK, jako jedyny słuszny. Mój tata ogólnie nie jest przeciwny mojemu wyborowi, ale sam ma wiele wątpliwości i pytań typu "a skąd mogę wiedzieć, że to co Biblia mówi, nie jest zmyślone?"
Modlę się też co dzień o nawrócenie dla pewnej ważnej dla mnie osoby. W zeszłym roku poznałam nienawróconego chłopaka, jego rodzina też jest z KRK, on sam nie chodzi do kościoła, tylko od większego święta. Od początku naszej znajomości starałam się mówić mu, że Jezus jest dla mnie ważny i że chodzę do kościoła protestanckiego. Po jakimś czasie zostaliśmy parą (wiem, że to nie było zgodne ze Słowem Bożym - "nie chodźcie w nierównym jarzmie" ) Dałam mu na imieniny Nowy Testament, później powiedziałam Ewangelię. Jednak pod wpływem napomnień wierzących znajomych i własnego sumienia zerwałam z nim - szczerze podałam powód - dlatego, że jest nienawrócony. To była chyba najtrudniejsza jak do tej pory dla mnie decyzja. Bardzo duże wyrzeczenie, bo takich dobrych ludzi nie spotyka się na co dzień (buntowałam się wewnętrznie i miałam też dużo pretensji..), ale chciałam być posłuszna Bogu nawet na przekór swoim upodobaniom, bo wiem, że i tak bez Niego bez sensu cokolwiek ciągnąć. Do dziś mamy kontakt i to nawet nie ja o niego zabiegam, tylko on częściej się odzywa. A mi wciąż zależy, ale teraz już nie chcę związku, który nie opiera się na Bogu.
Nie wiem, co za plan w tym ma Bóg, czy to miał być tylko sprawdzian mojego posłuszeństwa? W każdym razie "przy okazji" kolejna osoba usłyszała Dobrą Nowinę, mam nadzieję, że to nie koniec tej historii, że w końcu się nawróci, ale też coraz bardziej tracę ufność w tej sprawie Ja bywam taka niecierpliwa i chciałabym "już, teraz", a często Pan każe nam czekać..
To tak pokrótce moja historia Proszę Was, żebyście wspomnieli w swoich modlitwach o mnie. Pewnie wielu z Was ma podobne rozterki i przeżycia i zrozumiecie. Dzięki za cierpliwość w czytaniu, trochę się rozpisałam
Z Bogiem!