josta
Opisałaś powszechną (jak mi się zdaje) praktykę "charyzmatycznych" zborów. I to oczywiście nie są "proroctwa" takie, jak możemy rozumieć i poznać z praktyki biblijnej. Niestety.
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdy założymy (mam na myśli charyzmatyczny punkt widzenia), że nowonarodzenie skutkuje ponadnaturalnym działaniem Ducha Świętego, to każdy chrześcijanin dysponuje wszystkimi "charyzmatami". Jedynym co ogranicza chrześcijanina, by w pełni z tych ponadnaturalnych darów korzystał jest on sam.
Aby chrześcijanin "nauczył" się wykorzystywać dary (a założyliśmy że je ma) musi ćwicz się, szkolić, itd. Dlatego te "proroctwa" są jakie są.
Bo (przykładowo) czy chrześcijanin musi otrzymać bezpośrednie objawienie od samego Boga o tym, że jest przez Niego kochany? Czyż nie wiemy o tym z Pisma? W ogóle - czy poza tym co jest w Piśmie możemy dowiedzieć się czegoś więcej?
Dostrzegam jakiś konflikt pomiędzy tym co charyzmatycy nazywają "proroctwami", a Biblią. Chodzi mi przede wszystkim o stosunek do autorytetu objawienia.
Dla mnie nie ma i nie może być autorytetu poza Pismem Świętym. Dla charyzmatyków (pomimo dobrej woli i z powodu nieświadomości) autorytet "proroków" i "proroctw" może zagrozić autorytetowi Pisma Świętego.
To co napisałaś, jest o tyle ciekawe (a jak podejrzewam, większość z nas spotkało się tylko z tego rodzajem "proroctw") bo w sposób nieprawdopodobny
obniża rangę objawienia,
obniża w ogóle wartość słów samego Boga.
(dygresja:
Sam byłem świadkiem tego, że owe "proroctwa" są po prostu zapominane, albo ignorowane. A cóż się powinno dziać w zborze do którego kierowane są "słowa Pana" np. o tym, że tylko z pastorem X łódź (zbór) nie zatonie? Jeśli to słowa Pana, to taki zbór zamiast wyrzucać pastora X powinien mu błogosławić i zatrzymać za wszelką cenę - innym razem kiedy było "prorocze" wezwanie do pokuty co powinien zrobić zbór? Jeśli to objawione słowa Pana - cóż zrobić gdy Pan nakazuje pokutę?)
Bo "proroctwa" przychodzą i odchodzą, są tak powszechne i tak miałkie i głupie, , że przestaje się na nie zwracać uwagę. A z definicji są to słowa samego Boga. Bo "proroctwa" mogą przez nadanie im natchnionej wartości przeinterpretowywać całą naukę w każdym jej aspekcie. W konsekwencji prawda zawarta w Piśmie może być reinterpretowana, zmieniana, opisywana w nowy sposób, bo z jednej strony nie ma już nic stałego, bezbłędnego i prawdziwego - z drugiej obcuje się przecież bezpośrednio z "bożą rzeczywistością" z której można czerpać "proroctwa" garściami każdego dnia i reagować nimi na bieżącą sytuację. I to ta "rzeczywistość" z czasem staje się niezmienna i prawdziwa. To na to co z "niej się wyjmie" się oczekuje, w niej szuka rozwiązania problemów, ba, tworzy się nową teologię - bo przecież stara teologia w nowej "duchowej rzeczywistości", "rzeczywistości proroczej" się już nie sprawdza.
Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo - oczywiście całkowicie nieuświadomione - tym niebezpieczeństwem jest chrześcijański rodzaj panteizmu. Polega on na tym, że gdy istnieje "prorocza rzeczywistość" i "rzeczywistość znaków" w której to rzeczywistości Bóg objawia się w taki sposób, że wszystko może być (i jest) objawieniem to jest nim - dlatego "prorocy" muszą uczyć się tej rzeczywistości, bo posiadają zdolność, którą trzeba tylko wyćwiczyć, dostosować się do niej "poczuć ją", aby "odczytać/odkryć "poczuć" proroctwo" nie na Biblijnej zasadzie (gdy Słowo dochodzi Od Pana) komunikacji za pomocą objawionego Słowa od Boga do człowieka, ale właśnie poprzez doprowadzenie się do stanu w którym tę rzeczywistość odczuwa się/poznaje w sposób coraz lepszy. To jak swoistego rodzaju dostrajanie się przez uczenie się, doskonalenie - do tej "proroczej rzeczywistości, która ma przecież "proroczą naturę"
josta:
Z drugiej strony te wizje, jesli już nawiązują do rzeczywistości, to tylko opisują daną rzeczywistość jakims obrazem i tyle z wizji. Nic nie rozwiązują, nie podają żadnej bożej wskazówki.
A nie bywa czasem tak, że potrzebne są do niej następne wskazówki? Albo "burza mózgów proroków"?
Co do "proroctw" z tłumaczenia "języków" (to raczej uważam za przykład raczej mowy wiedzy a nie proroctwa) to inna sprawa - ale takie tłumaczenie i tak powinno być bezbłędne i dotykające osobistych, nieznanych prorokowi , ukrytych rzeczy. Powinno (tłumaczenie) być jasne i bezpośrednie - w końcu jest to tłumaczenie słów samego Boga kierowane w sposób bezpośredni do konkretnego człowieka.