polk pisze:Jeśli dziecko dorasta w zborze w którym wmawia mu się, że jego wiara jest nic nie warta, to nie dziwmy się, że takie osoby gdy dorosną najczęściej odchodzą. To nie protestantyzm to pelagianizm.
Szerzysz kłamstwa na temat zielonoświątkowców. Nikt nikomu nie wmawia, ze jego wiara jest nic nie warta. To bzdura wyssana z palca. Każde dziecko, które urodziło się z rodziców wierzących musi wiedzieć, że nie czyni go to zbawionym, przeciwnie, potrzebuje zbawienia i narodzenia na nowo. Zdecydowana większość, która odchodzi była wychowywana do pewnego roku życia jako niepraktykujący albo praktykujący katolicy. Niechęć do zmian i chodzenia do zboru powoduje, ze przestają chodzić.
polk pisze:Jesli chodzi o zielonoświątkowców to prosta piłka: chrzest tylko dla dorosłych, dzieci nie są częścią Bożego Ludu - w takim razie do widzenia.
Ten zarzut byłby prawdziwy, gdyby tylko zielonoświątkowcy chrzcili tylko świadomych. Inne denominacje też to robią. Przyczyna leży gdzie indziej.
polk pisze:Ani Izaak ani Jakub nie musieli wyjechać na obóz do Asyrii i nie musieli podjąć decyzji przyjęcia Jahwe. Dlaczego? Bo od urodzenia byli Ludem Bożym, Bóg ich ojca Abrahama był ich Bogiem, bez dyskusji. I jak wiemy w konsekwencji to właśnie w Bogu znajdowali ukojenie i sens ich życia.
Przykład calkowicie nieadekwatny. Nie musisz wyjeżdzać na obóz, żeby bycć zbawionym, kolejne jakieś dywagacje. Izraelici stawali się Ludem Bożym przez obrzezkę napletka. Obrzezka w NT to nie jest chrzest, a nowe życie dane w Chrystusie.
Czy dziecko, które zostało ochrzczone i należy do Ludu Bozego nie potrzebuje już zbawienia? Jeśli nie, to nie ma sensu wiara w usprawiedliwienie, bo nie ono zbawia, a chrzest. Jeśli potrzebuje, to czy nie zbawiony moze być częścią ludu Bożego?