Yoko pisze:Magdo, jeżeli się nie zgadzasz proszę o odpowiedź, lecz nie subiektywną, lecz na podstawie Bożego słowa
Pozdrawiam serdecznie
Ależ oczywiście. Tylko dlaczego „Magdo”?
Jeśli pozwolisz, rozszerzę nieco obraz przedstawiony przez ciebie. Potem, jeśli zechcesz, ty możesz poszerzyć mój.
Przypomnę, choć było to już poruszone przy okazji ostatniej rozmowy na temat
Mat. 18:15-22.
Słowo kościół (gr.
ekklesia, heb.
kahal) oznacza zgromadzenie, każde zgromadzenie
(Dz. Ap. 19:32; Dz. Ap. 19:39; Dz. Ap. 19:41).
Najważniejsze jest oczywiście zgromadzenie duchowe
(Hebr. 12:22-24), bo tylko duchowy człowiek ma udział w Królestwie. To, które nazywasz »lokalnym«, również niezwykle istotne, ma już inne oblicze, rozciągające się na olbrzymich przestrzeniach pomiędzy światłością, a ciemnością. Rozumienie tej różnicy (między duchową a fizyczną
ekklesią) jest bardzo ważne. Tak samo jak znajomość organizacji kościoła opisanego w NT. Ten model bowiem najlepiej pozwala na skuteczne funkcjonowanie. Zmiany jakie nastąpiły w organizacji w następnych wiekach, sukcesywnie odbierały wierzącym wpływ na wspólnotę. W przypadku ekstremalnym, w czasach inkwizycji, całkowicie ich ubezwłasnowolniał. Do dziś wiele ewangelicznych wspólnot nadal nie korzysta ze wskazówek, jakie podpowiada NT.
Yoko pisze:Jednak Biblia pokazuje nam drugie zastosowanie Kościoła (widzimy to w Mat.18:15-20) odnoszące się do kościoła lokalnego, konkretnego. W tym fragmencie poruszana jest kwestia dyscypliny członka Kościoła - rozwiązanie tej sprawy byłoby niemożliwe w Kościele powszechnym ale jest możliwe w kościele LOKALNYM. Kościół lokalny jest odbiciem kościoła powszechnego.
Trzeba zauważyć, że zasada stopniowania, poszerzania grona opiniującego nie jest stricte religijna. Prawdopodobnie rozmaite wspólnoty korzystały z niej w starożytności, a dziś zgodnie z nią rozstrzyga się spory polubownie, bądź przed ławnikami w wyższej instancji (model anglosaski).
Yoko pisze:To co charakteryzowało kościoły Nowego Testamentu, to to, że uznawały wzajemne zwierzchnictwo (chodząc od kościoła do kościoła pod czyim zwierzchnictwem i autorytetem jesteś? Kto jest twoim pastorem/pasterzem?, kto ma prawo kierować, poprawiać, nauczać cię?)
Słowa „zwierzchnictwo”- zwierzchnik, „kierować”-kierownik, i podobne, wszystkie umieszczone w jednym mianowniku również przypominają rzymski model kościoła, który pojawił się jeszcze w czasach apostołów, a upowszechnił jakieś 100 lat później.
Kiedy czytamy:
A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki. (1 Kor. 12:28 Bw) widzimy, że dary nie podlegały koncentracji, raczej rozproszeniu. Pasterz nie musiał być dobrym menadżerem, wystarczało że miał rozeznanie duchowe, zazwyczaj dar nauczania. W idealnej wspólnocie każdy usługiwał tym co miał. Dziś mapy darów i posług nie zawsze się pokrywają. Nie wszyscy, którzy mają, chcą się dzielić tym, co mają. Najgorzej jest chyba w kwestii rządzenia (nie wszędzie oczywiście). Starszy nie tyle ma upoważnienie do rządzenia, co do czuwania nad wspólnotą, inicjowania, koordynowania. Zdarza się, że osoby w służbie nie zachowują wytyczonych granic, np. mają problem z uczciwością (uczciwość nie jest darem, zależy od nas samych). Jeśli wypadają z gry, trzeba zacząć improwizować, co u legalistów może wywołać oburzenie.
Co do autorytetu, każdy wolny człowiek sam go sobie obiera. Dlatego nawet w kościołach ewangelicznych spotykamy autorytety rzeczywiste i narzucane. Nie oznacza to, że jeśli coś się komuś nie podoba, ma prawo rewoltować innych. Należy kwestię podnosić i szukać rozwiązania. Wymieńmy trzy:
(1). Zainteresowany nie znajduje zrozumienia i odpuszcza, ewentualnie opuszcza wspólnotę.
(2). Zainteresowany znajduje posłuch i problem zostaje usunięty, osoba odpowiedzialna za problem dostosowuje się do nowej sytuacji
(3). Zainteresowany znajduje posłuch, ale opozycja jest zbyt silna i tworzą się dwa stronnictwa. W końcu dochodzi do secesji i powstają dwa zgromadzenia.
Podziały
(1 Król. 11:29-39, 1 Kor. 11:19) i scalenia są Bożym narzędziem kształtowania wspólnot od niepamiętnych czasów. Od niepamiętnych czasów są one też narzędziem stosowanym w biznesie.
Yoko pisze:Zarówno w Ewangeliach jak i w Dziejach apostolskich można zauważyć, że istniało potwierdzenie przynależności do kościoła. Liczba wierzących była znana i spisywana - ja interpretuję to tak, iż miało miejsce widoczne i praktyczne wyrażenie swojego członkostwa w kościele. Nie wystarczyło należeć do kościoła powszechnego (tego niewidzialnego) ale w praktyczny sposób należało potwierdzić swoją przynależność do kościoła lokalnego, konkretnego i widocznego. (Dzień zielonych świąt gdzie dodano 3000 nawróconych do kościoła w Jerozolimie) Jak inaczej zwierzchnictwo mogło troszczyć się o Boże owce bez wiedzy gdzie są lub do jakiego kościoła należą.
Nie do końca się zgadzam. Przytoczone przez ciebie liczby mogły być zwyczajnie oszacowane, dlatego mamy okrągłe sumy – 3000 nawróconych w Jerozolimie, 4000 nakarmionych przez Jezusa itd. Kościół w Jerozolimie był organizacją sieciową, w jego skład wchodziło tysiące kościołów domowych. Tak informują same Dzieje - spotykali się po domach
(Dz. Ap. 2:46). Natomiast co do Zielonych Świąt przyjechało wtedy do Jerozolimy tysiące Żydów i prozelitów z całego świata. Kilkuset z nich, może więcej, przyjęło ewangelię. Potem znów się rozjechali. Czy „kuria jerozolimska” miała ich odtąd w swoich rejestrach? Czy ci wspaniali rybacy (prawda, nie tylko rybacy tam byli) organizowali w ogóle jakąś kancelarię? Nie wiem. Dotąd nie wiadomo na 100%, czy to pielgrzymi z Rzymu założyli pierwszy kościół w stolicy imperium. Najprawdopodobniej tak.
Piszesz Yoko:
„jak inaczej zwierzchnictwo mogło troszczyć się o Boże owce bez wiedzy, gdzie są lub do jakiego kościoła należą”.
Wg mnie o owoce Ducha każdy musi zatroszczyć się sam. Nawet Duch tego za nas nie robi, choć Jego możliwości przekraczają naszą wyobraźnię.
Duch jest z nami, Duch udziela darów, ale od nas zależy, co z tym wszystkim zrobimy.
Yoko pisze:Rozumiem dlaczego niektórzy nie chcą związać się z konkretnym lokalnym kościołem (podejrzewam zranienia, brak wiary, że dana społeczność jest biblijna, chcemy sami kierować swoim życiem, nie być posłusznym zasadom czy prawom ustanowionym w społeczności, niechęć do poddania się dyscyplinie) ale przynależność do konkretnej społeczności jest Biblijna i pozwala na zakorzenienie się w Bożej lokalnej społeczności, Biblia nazywa to również ochroną przed wilkami (nie mogę nie zacytować Hebr. 13:17 "Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę") Dyscyplina duchowa może odbywać się wyłącznie w lokalnym kościele, gdzie poddajemy nasze życie, możemy być rozliczani z naszych decyzji by wzrastać w Chrystusie. Wspieranie lokalnego kościoła poprzez nasze ofiary.
Większość wspaniałych Bożych obietnic przychodzi do naszego życia poprzez lokalny kościół. Odrzucając jego potrzebę w naszym życiu świadomie się ich pozbawiamy.
Cieszę się Yoko, że tak chwalisz lokalny kościół, bo prawdopodobnie wyrażasz w ten sposób uznanie wobec własnego. Ale tak jak biblijna jest przynależność do społeczności lokalnej, tak biblijny jest brak tej przynależności. Eunuch z Etiopii
(Dz. Ap. 8:26-39), którego ochrzcił Filip, tego samego dnia wyruszył w drogę powrotną do ojczyzny, gdzie prawdopodobnie nie było ani jednego wyznawcy Jezusa. Czy założył kościół? Nie wiemy. Józef, syn Jakuba wyznawał wiarę Abrahama, Izaaka i Jakuba, ale czy miał w Egipcie współwyznawców, nim po latach nie przybyli tam bracia z rodzinami? W Dz. Ap. 16:9-11 Łukasz przytacza opis pobytu Pawła w Koryncie. Pan w nocnym widzeniu poinformował Pawła, że ma w okolicy wielu ludzi i chce, aby pozostał i zwiastował im ewangelię. To wskazuje, że nikt poza Bogiem nie wiedział pod jakim adresem i ilu Jego wyznawców żyło w mieście. Jest wyraźnie powiedziane, że byli to ludzie Pana, choć ewangelia nie była jeszcze zwiastowana.
Pismo mówi - nie ci, którzy chodzą do kościoła
(Mal. 1:10), wołają Panie, Panie
(Mat. 7:21-23), wejdą do Królestwa, ale ci, którzy się go boją i postępują sprawiedliwie
(Dz. Ap. 10:25).
Biorąc pod uwagę to wszystko wydaje mi się, że wezwanie z Hebr. 13:17 skierowane zostało nie tyle do zwykłych członków zgromadzenia, którzy mieli prawo, jeśli było to uzasadnione, upominać, a nawet odwoływać przywódców, ale anarchizujących, konfliktowych z natury. Starsi, przewodnicy, nie są określani jako głowa wspólnoty, co byłoby dobrą podstawą do bardziej zdecydowanego posłuszeństwa. Głową wspólnoty jest Pan i każdy, bez względu na funkcję powinien się orientować na Niego. Warto też pamiętać, że przewodnicy są tylko ludźmi. Od dojrzałości i asertywności wspólnoty zależy, czy przy ewentualnym kryzysie przywództwa potrafi ona stanąć w prawdzie, czy pójdzie jego śladem.
Na koniec droga Yoko coś, co wydaje mi się może cię zainteresować. Natknąłem się kiedyś na bardzo ciekawą postać w kościele angielskim. Jest nim Andrew Pearkes. Jego wykłady można znaleźć w internecie przetłumaczone na j. polski. Od czasu do czasu odwiedza też nasz kraj. Prowadzi służbę uzdrowienia.
Pozdrawiam serdecznie