Maria-Magdalena pisze:
nie zapominaj proszę, że jestem jedynie prostą, ubogą kobietą. Nie znam się na teologii. Nigdy jej nie studiowałam.
Jednak Bóg w swej hojności dał mi kochające, wrażliwe serce, które nie ocenia tego co inni robią. Każdy z nas zostanie zbawiony i zmartwychwstanie indywidualnie, nie zbiorowo.
To miłe, że Bóg dał Ci kochające i wrażliwe serce. Jednak Pan Jezus powiedział faryzeuszom: "Błądzicie, ponieważ nie znacie Pism ani mocy Bożej".
A zatem, aby nie popaść w błąd, potrzebna jest moc Boża, a więc bliska więź z Bogiem i tutaj wrażliwe serce z pewnością będzie pomocne. Jest jednak i druga strona medalu, a mianowicie znajomość Pism.
Często słyszę, że ktoś twierdzi, że kocha Jezusa całym sercem. I to jest Ok. Ale zanim pokocha się Jezusa, trzeba zadać pytanie: kim On jest? Czy jest człowiekiem, Bogiem, aniołem, prorokiem? Pytań można by mnożyć.
Wrażliwe i kochające serce to nie serce, które stroni od teologii i uchyla się od oceny cudzych nauk oraz cudzego postępowania. Miłość bowiem nie wyraża się w obojętności. Twierdzisz, że Twoje kochające serce powoduje, że nie oceniasz tego, co robią inni. A co jeśli inni grzeszą? Czy miłość nie powinna polegać na tym, że ich skorygujesz i upomnisz?
Nie wolno nam mylić miłości z sentymentalizmem.