Dragonar pisze:W takim razie - mógłbyś rozwinąć, o co Ci chodziło?
Szczerze powiedziawszy nie myślałem nawet o jakimś otwartym ataku na chrześcijaństwo. Generalnie porządni naukowcy nie podejmują takich działań, nie mają tego rodzaju misji, bo nie na tym polega nauka (co nie znaczy, że się nie zdarzają tacy). Miałem na myśli coś innego - w ramach religioznawstwa (ja powiedzmy miałem okazję zapoznać się tylko z jego wycinkiem) człowiek zapoznaje się z naprawdę sporym materiałem na temat bardzo różnych form religijnych, z historią religijności, z mnóstwem teorii socjologicznych, antropologicznych i innych. W ten sposób siłą rzeczy rozszerzają się jego horyzonty, zaczyna widzieć swoją własną wiarę w szerszym kontekście. I oczywiście można powiedzieć, że mamy tutaj czasami do czynienia z teoriami wątpliwymi, naciąganymi czy wprost głupimi, co wynika czasem z ich historycznego już znaczenia (tj. zostały już sfalsyfikowane), czasem z innych przyczyn. Ale nie da się studiując religioznawstwo powiedzieć, że wszystkie są do niczego, bo to będzie zwyczajnie śmieszne Lepiej już nie studiować, bo i tak będzie to w takim układzie bez żadnej korzyści. W takim razie gros teorii religioznawczych pozostaje jednak w mocy i trzeba je brać pod uwagę. Największym wrogiem Twojej dotychczasowej wiary staniesz się Ty sam myślący według kategorii, które poznasz i uznasz za słuszne. I nie twierdzę, że to źle. To nie musi oznaczać ani zostania ateistą, ani kulturowym chrześcijaninem, ale mało prawdopodobne by wszystko zostało bez zmian. Dla Twojego wyznania największym religioznawczym wyzwaniem jest chyba umieszczenie go w historycznym kontekście, w generalnej antropologii i teorii socjologicznej, czyli de facto pozbawienie otoczki wyjątkowości, jak również ćwiczenie z rozdzielania faktów od interpretacji (wraz z odnotowaniem względności tych ostatnich). Ja jakiegoś kryzysu wiary w związku z tym nigdy nie przeżyłem, ale zdecydowanie zmieniło się moje rozumienie wyjątkowości chrześcijaństwa, tj rozumiem ją teraz inaczej. No i mam dystans do wszelkiej maści fundamentalizmów Podsumowując - wrogiem (fałszywej?) religijności jest rozum człowieka religijnego