Marazm duchowy

Masz pytanie? Zapytaj tutaj. Tematy niepasujące do innych działów.
Ufna
Posty: 73
Rejestracja: 07 mar 2016, 13:02
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: Ufna » 19 cze 2016, 14:20

Zastanawiałam się, czy to napisać, czy nie. Ale napiszę. Jakiś czas temu brzmiałam tak, jakbym miała wątpliwości co do mojego zbawienia. Ale już teraz wiem z całą pewnością, że jestem nowonarodzona i piszę to jako pewne osobiste świadectwo. Miałam wczoraj próbę wiary: była to wymiana smsów z osobą, która jeszcze kilka lat temu była dla mnie kimś ważnym. Musiałam na nowo konfrontować się z pewnymi uczuciami, w związku z tym cały wieczór przepłakałam. Ale kiedy się obudziłam dziś rano, miałam pokój w sercu. Brzmi to może dziwnie, ale teraz, kiedy znów doświadczyłam, jak bardzo moje serce jest puste i złamane, tym bardziej widzę, że jestem w stanie je całkowicie oddać Jezusowi. Niczego więcej nie oczekuję od tego życia. To, co się wydarzy tu, na Ziemi, nie ma dla mnie znaczenia, liczy się to, aby kiedyś w przyszłym życiu spotkać się z Bogiem - a wiem, że się z Nim spotkam i to najważniejsze. Brzmi to moje wyznanie wiary trochę dekadencko, ale na lepsze mnie nie stać. No ale rozchmurzmy się. Trzy lata temu przechodziłam coś podobnego i otrzymałam od Boga obietnicę: ''smutek wasz w radość się zamieni'' (J 16, 20) oraz te zapewnienie, że mam Ducha Świętego jako Pocieszyciela (J 14, 26 i J 15, 26). Odezwę się jeszcze kiedyś. Ale na razie pozostańcie z Bogiem.


Awatar użytkownika
krecik
Posty: 433
Rejestracja: 28 lis 2009, 09:44
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Gdańsk
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: krecik » 20 cze 2016, 11:46

Ufna pisze:Dziękuję Wam za te wypowiedzi. Potrzebuję teraz dużo modlitw, gdyż poważnie zastanawiam się nad moim zbawieniem. Są rzeczy, których jeszcze nie oddałam Bogu, chociaż próbowałam je oddać. Teraz ważą się moje losy, cała moja przyszłość na tamtym świecie. Zmagam się ze sobą, chcę podjąć tą decyzję ostatecznie, ale wiem, że sama nie mam dość sił i tylko Bóg może zmienić mój grzeszny sposób myślenia. Nie chcę dłużej żyć w stanie zawieszenia. Bardzo proszę, czy moglibyście się pomodlić o mnie. Ja również będę się modlić i za jakiś czas dam Wam znać, czy coś się zmieniło.


Ufna, 29 maja 2016, o 18:21 piszesz tak jak powyżej. Czyli że nie wszystko oddałaś Bogu do kontroli. Natomiast kilka tygodni później już tak jak poniżej :

Zastanawiałam się, czy to napisać, czy nie. Ale napiszę. Jakiś czas temu brzmiałam tak, jakbym miała wątpliwości co do mojego zbawienia. Ale już teraz wiem z całą pewnością, że jestem nowonarodzona i piszę to jako pewne osobiste świadectwo. Miałam wczoraj próbę wiary: była to wymiana smsów z osobą, która jeszcze kilka lat temu była dla mnie kimś ważnym. Musiałam na nowo konfrontować się z pewnymi uczuciami, w związku z tym cały wieczór przepłakałam. Ale kiedy się obudziłam dziś rano, miałam pokój w sercu. Brzmi to może dziwnie, ale teraz, kiedy znów doświadczyłam, jak bardzo moje serce jest puste i złamane, tym bardziej widzę, że jestem w stanie je całkowicie oddać Jezusowi. Niczego więcej nie oczekuję od tego życia. To, co się wydarzy tu, na Ziemi, nie ma dla mnie znaczenia, liczy się to, aby kiedyś w przyszłym życiu spotkać się z Bogiem - a wiem, że się z Nim spotkam i to najważniejsze. Brzmi to moje wyznanie wiary trochę dekadencko, ale na lepsze mnie nie stać. No ale rozchmurzmy się. Trzy lata temu przechodziłam coś podobnego i otrzymałam od Boga obietnicę: ''smutek wasz w radość się zamieni'' (J 16, 20) oraz te zapewnienie, że mam Ducha Świętego jako Pocieszyciela (J 14, 26 i J 15, 26). Odezwę się jeszcze kiedyś. Ale na razie pozostańcie z Bogiem.


Reasumując, myślę że zbytnio nie wiesz na czym polega nowe myślenie, nowe priorytety. Chyba raczej zwycięstwo w jednej sprawie nie powinno być absolutnym dowodem na otrzymanie nowego serca. Na upewnienie się w tym powinnaś chybam moim zdaniem poczekać na jakąś draźliwą sytuację w jakiejś innej sprawie niż sercowa...
Przykładowo, jak reagujesz gdy ktoś z domowników naciśnie Ci na oddcisk ?


Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, [ II Tym. 3:16]
Ufna
Posty: 73
Rejestracja: 07 mar 2016, 13:02
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: Ufna » 21 cze 2016, 16:16

krecik pisze:myślę że zbytnio nie wiesz na czym polega nowe myślenie, nowe priorytety. Chyba raczej zwycięstwo w jednej sprawie nie powinno być absolutnym dowodem na otrzymanie nowego serca. Na upewnienie się w tym powinnaś chyba moim zdaniem poczekać na jakąś draźliwą sytuację w jakiejś innej sprawie niż sercowa...
Przykładowo, jak reagujesz gdy ktoś z domowników naciśnie Ci na oddcisk ?
Nigdy nie byłam kłótliwą osobą, więc nie mam z tym większych problemów. Nie mówię, że nie denerwuję się, gdy moja niewierząca siostra drwi sobie z mojej wiary. Zdarzały nam się spięcia w tym temacie. Ale nic na to nie poradzę. Zdarzyło mi się wyciągać do niej rękę nawet wtedy, kiedy w zasadzie nie powiedziałam nic złego, tylko uświadomiłam jej grzech, którego ona nie chciała uznać. Ale że powiedziała mi, że łatwo mi tego nie wybaczy, a ja nie chciałam, żeby moje relacje rodzinne tak wyglądały, musiałam przeprosić.

Nie chcę dyskutować na temat, czy jestem zbawiona, czy nie, bo widzę, że każdy tutaj mi powie coś innego. Oczywiście wiem, Krecik, że piszesz to dla mojego dobra, ale równie dobrze mogłabym zapytać Ciebie o to samo. Każdy z nas upada. Ja zbawienie traktuję jak oddanie serca Jezusowi i trwałą relację z Nim. Jednak to jest powolny proces, dlatego nie wszystko zmieniło się od razu, kiedy poprosiłam. Te trzy lata były dla mnie czasem ogromnej walki. Nieraz miałam żal do Boga, żal do innych chrześcijan, żal do samej siebie. Nieraz myślałam, żeby porzucić drogę wiary i wrócić do świata. Ale Bóg mnie nadal trzymał w swojej ręce, a ja powoli nabierałam do Niego coraz większego zaufania. Zmiany w moim sercu są postępujące, nawet jeśli powolne. Czekam aż Bóg uwolni mnie całkowicie z różnych grzechów, nawet jeśli na niektóre z tych rzeczy będę musiała poczekać trochę dłużej. Ale cieszę się, że mam coraz większe rozpoznanie grzechu, że coraz bardziej polegam na Bogu i Jego łasce, że coraz więcej zastanawiam się nad Jego wolą. Jeśli po tym, co napisałam, nadal uważasz, że jestem niezbawiona, to powiedz, co według Ciebie powinnam zrobić, aby to zbawienie otrzymać, bo jak na razie nikt mi tego jeszcze nie objawił.

I jeszcze jedna sprawa. Załóżmy, że w niedzielę wygrałam w jednej sprawie (chociaż bardziej widzę to w ten sposób, że to Bóg pozwolił mi wygrać albo raczej zabrał ode mnie coś, co ciążyło mi na sercu i utrudniało relację z Nim), a Ty mi mówisz, że to wcale nie świadczy o tym, że jestem nowonarodzona. Po tygodniu piszę, że osiągnęłam sukces w innej sprawie - czy to już byłby dla Ciebie dowód, czy potrzebowałbyś kolejnych i kolejnych? Czy to znaczy, że zbawienie następuje dopiero wtedy, kiedy już w ogóle przestanę grzeszyć? Chyba nie... Wybacz mój ton wypowiedzi, chciałabym po prostu zrozumieć Twój sposób myślenia, bo spotkałam się już z tyloma różnymi opiniami, że w zasadzie nic mnie już nie zdziwi.


Awatar użytkownika
mikakos
Posty: 49
Rejestracja: 05 cze 2016, 14:19
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Finlandia
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: mikakos » 21 cze 2016, 19:45

Ufna pisze:Dziękuję Wam za te wypowiedzi. Potrzebuję teraz dużo modlitw, gdyż poważnie zastanawiam się nad moim zbawieniem. Są rzeczy, których jeszcze nie oddałam Bogu, chociaż próbowałam je oddać. Teraz ważą się moje losy, cała moja przyszłość na tamtym świecie. Zmagam się ze sobą, chcę podjąć tą decyzję ostatecznie, ale wiem, że sama nie mam dość sił i tylko Bóg może zmienić mój grzeszny sposób myślenia. Nie chcę dłużej żyć w stanie zawieszenia. Bardzo proszę, czy moglibyście się pomodlić o mnie. Ja również będę się modlić i za jakiś czas dam Wam znać, czy coś się zmieniło.


Ufna, ja uważam, że kryzysy przechodzą prawdziwi chrześcijanie. Głowa do góry. A wiesz, rozumiem Cię. Mi często trudno jest modlić się i prosić o wybaczenie i nawet wstydzę się tego co chcę Bogu powiedzieć, pomimo, że Go nie widzę;) Jeśli ze wszystkim będziesz do Niego chodzić, wybaczy. U mnie to z wybaczaniem jest kiepsko, pamiętliwa jestem. A jeśli ja nie wybaczę to Bóg też mi nie wybaczy i tak w kółko. Czytaj dużo Słowa i czekaj aż Ci Pan coś powie, pokaże.


Biblijnie wierząca chrześcijanka.Szczęśliwa żona. Biblia jako odpowiedź na wszystkie pytania.


http://www.mikakosblog.com
Awatar użytkownika
Samolub
Posty: 4751
Rejestracja: 12 wrz 2015, 22:28
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Loch Ness
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: Samolub » 21 cze 2016, 23:50

Ufna, na pocieszenie :buzki:


Obrazek HAPPYSAD- Jałowiec
Od połowy stycznia'17 nie udzielam się na forum bojkotując działania części moderacjii (Efendi oraz Kaan'a) jeśli obie te osoby ustąpią ze swoich funkcjii na forum rozważę powrót. Spotkasz mnie na moim >blogu< zapraszam
Ufna
Posty: 73
Rejestracja: 07 mar 2016, 13:02
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Marazm duchowy

Postautor: Ufna » 22 cze 2016, 09:33

Mikakos, Samolub - dziękuję Wam! :serce: :friends: :hug:



Wróć do „Wszelka inna pomoc”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości