Piotrek. pisze:Rafi pisze:Dlaczego z boku? Na czym polega to "z boku"?
Na tym, że KER i KEA są coraz bliżej siebie, a KEM jako jedyny z tej trójki tak jakby stoi w miejscu.
Wydaje mi się, iż jest to spowodowane pewną
"egzotycznością" metodyzmu w naszym kraju. Reformowani i luteranie z reguły znają nawzajem swoje wyznania bardzo dobrze, niezależnie od wieku. Natomiast o metodystach wiedzą raczej bardzo niewiele. Dlatego szkoda, że KER i KEA nie wykazują jakiejś wyraźniejszej chęci nawiązania współpracy oraz poznania kolejnych braci ewangelików.
To prawda, w porównaniu z KER i KEA jesteśmy w Polsce "egzotyczni". Dochodzi do tego bagaż nieporozumienia co do intencji i różna ocena faktu objęcia opieka duszpasterską Mazurów (pruskich) po IIWŚ.
Piotrek. pisze:Rafi pisze:mamy własny śpiewnik (nie mamy wielowiekowej wspólnej historii jak KER z KEA)
Pewnie większość śpiewnych przez Was pieśni jest ponaddenominacyjna, więc być może następne wydanie Śpiewnika Ewangelickiego ukaże się już z Waszym udziałem.
Charles Wesley napisał 5,5 tys pieśni, sporo napisał także Jan Wesley. Wiele z tych hymnów śpiewanych jest do dziś. I chociaż nie jest to juz sposób na nauczenie o Bogu (dziś umiejętność czytania i swobodny dostęp do wiedzy wydaje się rzeczą oczywistą), to jest to jednak element tożsamości. Obecnie, razem ze śpiewami liturgicznymi mamy w śpiewniku 450 hymnów.
W nowszym śpiewniku, przygotowywanym od wielu już lat
, jest już znacznie mniej pieśni wywodzących się ściśle z metodyzmu. Bądźmy jednak szczerzy - jeżeli jesteśmy (jeszcze) w stanie udźwignąć wydanie własnego śpiewnika, to po co dodawać następna setkę, czy raczej trzy setki do śpiewnika ewangelickiego? Do tego dodaj pięć porządków nabożeństwa, dwa porządki Wieczerzy (i spowiedzi powszechnej), trzy dodatkowe wyznania wiary (w sumie mamy pięć ale dwa mamy te same chociaż nieco inną polszczyzna spisane i wystarczyłoby tylko przyzwyczaić się do nowego brzmienia).
KER o wiele łatwiej wydać wspólny śpiewnik z KEA, o wiele silniejsze sa tu także argumenty finansowe. KEM nie ma tak długich tradycji współpracy z ewangelikami, nie ma wspólnej wielowiekowej historii na ziemiach polskich, nie ma wspólnych korzeni kulturowych.
Zaznaczam, że nieporozumienia historyczne, odrębne korzenie kulturowe, czy odrębny słownik nie są żadną przeszkodą do jakiejkolwiek współpracy. Nawet nie są echami cieni i nie wiem czemu się na tym skupiamy