Przy czym jestem pewien, że w oficjalnych dokumentach kościelnych nic o tych pierwszych piątkach i sobotach nie ma.
Jest katolicyzm "ludowy" i jest "katechizmowy". Ten pierwszy to nieraz "baśnie z mchu i paproci", ten drugi choć jest w wielu punktach niebiblijny, to jednak może przynajmniej być poważnym partnerem do dyskusji i polemiki.
Teoretycznie żaden katolik nie ma obowiązku wierzyć w objawienia prywatne. W praktyce różaniec czy Boże Ciało wywodzą się właśnie z objawień prywatnych.
Myślę, że Kościół tak daleko zabrnął nauczając przez lata o tych dziewięciu pierwszych piątkach, że teraz trudno byłoby się z tego wycofać. Łatwiej było zmienić wiele rzeczy w oficjalnym nauczaniu kościelnym po Vaticanum II niż wyplenić z umysłów ludu taką "zbawienną" praktykę pobożnościową. Zresztą zetknąłem się z tym, że księża to racjonalizują i rozmiękczają, np. że jak komuś te piątki uda się zebrać, to na pewno taki pobożny i uduchowiony, że nie będzie miał problemów ze zbawieniem