Witaj, karolina159!
Wasze rozumowanie jest słuszne! Każdy ma po części rację! Musimy pamiętać, ze choć całe Pismo jest natchnione i pożyteczne do wychowania (gr. poprawy ku karceniu w sprawiedliwości) i wykrywania błędów, to jednak by wykryć te błedy rozumowania i dać się wychować ( Duchowi Świętemu) wtedy, gdy jesteśmy otwarci i spojrzymy szerzej na całość zagadnienia. Pierwsze opisy w starym testamencie zaślubin pokazują, że nie było Urzędu Stanu Cywilnego. Lecz by zrozumieć co wtedy miało miejsce, określmy chociaż co ma teraz. Urząd Stanu Cywilnego jest aparatem Państwa, a państwo stanowi Naród. Państwo nie istnieje bez narodu. To cały naród zgodził się, by stworzyć taki instrument zatwierdzający wolę dwojga by być razem jako małżeństwo. Dlatego potrzebni też są dwaj świadkowie. Urzędnik jest przedstawicielem całego narodu. Teraz łatwiej będzie zobaczyć czasy Izraelitów. W owych czasach we wioskach tudzież miasteczkach społecznośc miała silne więzy. Teraz nawet świat wyśmiewa wioski z tego, że wszyscy, wszystko o sobie wiedzą. Czy to dobre? a czy złe? Ja znam czasy, gdzie ogół społeczeństwa piętnował zycie na "kocią łapę" lub rozwody. Po prosty większość społeczeństwa była "oczami Boga". Była to swego rodzaju ochrona. Rzadko były rozwody, małżonkowie"musieli" się znosić, a rozwód był ostatnią rzeczą jaka im an myśl przychodziła w chwilach kryzysu.
Tak więc, prawda jest, ze małżonkami stawało się dwoje po wejściu do namiotu. Tyle tylko, że całe zgromadzenie o tym wiedziało, były zaslubiny i uczta weselna! Nie należy wiec wyrywać tego z kontekstu kulturowego. Rolę Urzędu pełnili Starsi Zgromadzenia i społeczność jako taka. Potem weszły papiery, listy etc. Z jednej strony więc prawdą jest, ze przed Bogiem wszystko sie dokonuje. Ale problem nie dotyczy Boga, tylko człowieka. To człowiek ze względu na swą słabość potrzebuje świadków i zalegalizowania związku. Mogę mnozyć przykłady rozwodów nawet wśród chrześcijan. Tym bardzie j wśród "wolnych" par. Dzisiaj słowo nie ma dla nas takiej mocy jak umowa (najmu, sprzedaży, etc.). Akt małżeństwa jest zabezpieczeniem dla was samych. Tak samo jak chrzest w wodzie jest wyznaniem przed ludźmi. Nie dyskutujmy co dla Boga jest ważne, bo jak czynienie z Niego kogos, komu mogło by cos umknąć. Problem tkwi w człowieku. Jeśli jest to dla was tak ważne, piękne i donosłe, to należałoby to wykrzykiwać!!! Kochaaam goooo! Ten mój (imię) jest móóóój! To cos pięknego! Wtedy własnie zawieramy małżeństwo. Jest to świadectwo dla świata, a zarazem zabezpieczenie przed wrogiem, w chwilach zwiątpienia... Nie jest to coś, co dzieje się w tajemnicy lub w ciemności. W moich oczach jako mężczyzny partnerka jest wciąż wolna. Dla mnie to jak brama możliwości otwarta szeroko dla pokus. Wielokrotnie w chwilach trudnych, pojawiała się "okazja" by odejść. Wtedy partner nie miał skrupułów.
Konkludując, zachęcam cie do zawarcia związku przed ludźmi. Szukanie "obejść" może świadczyć o nieznajomości pism, ale jeśli jestes wierzącą osobą, z łatwością przyjmiesz "naturalną" kolej rzeczy.
Chrześcijanin jest osoba wolną, ale nie od wszystkiego i do wszystkiego.
Jeśli to będzie cywilny to wystarczy.
To tak subiektywnie ode mnie.
Pozdrawiam- Brat Bratzky.