Cosmo, ekspertem jesteś?
Lol, a co to za argument?
A ten pan jest ekspertem?
Podejrzewam że nie.
I podejrzewam bo i ten, zdaje się, mit, o skończonej ilości orgazmów do zużycia, słyszę nie pierwszy raz.
gdyz nieustanne doznania erotyczne u ofiar pornografii, wprowadzają ich nerwy w stan wysokiego napięcia, wskutek czego organizm wyczerpuje się szybko a gruntownie,
W skutek intensywnych czynności seksualnych zawsze się organizm męczy. Tylko co w związku z tym?
Poza tym nie ma czegoś takiego jak wprowadzenie nerwów w stan wysokiego napięcia.
Niektóre twoje nerwy przewodzą impulsy prawie bez przerwy. Tylko co z tego? Nic. Nie mając niedoborów nerw się nie "męczy".
Przede wszystkim zużywa się szpik pacierzowy, najbardziej zainteresowany w przeżyciach erotycznych, wiotczeją miesnie.
Co wiotczeje, to wiotczeje, co się kurczy, to się kurczy. Tylko co w związku z tym?
O czyms takim jak szpik pacierzowy nie dane mi było słyszeć.
Nerwy silnie podniecone, tępieją więc trzeba szukać dla nich nowych bodźców i to coraz silniejszych.
Nerwy nie mogą być "silnie podniecone", ani nic w tym rodzaju. One tylko ślą impulsy, zawsze takie same. Co może wpływać na poszukiwanie silniejszych bodźców to raczej wynika z wydzielania np. hormonów, np. endorfiny, a co z połączeniu z transmisją nerwową, która może być modulowana przez neuroprzekaźniki, czy nowe połączenia nerwowe, mogą hamować impulsy, a gruczoły wydzielające hormony reagują na to ile sygnałów do nich dociera, i w ogóle organizm powoli może mniej reagować na te same bodźce.
Nerwy nie są "silnie podniecione" ani nie tępieją.
Tylko pytam się, co to wszystko ma wspólnego z kwestią rzekomo ograniczonej ilości orgazmów do wykorzystania?