Dziwne przeżycie dwóch osób
: 18 maja 2008, 03:05
Z góry przepraszam jeśli niewłaściwy dział i w takim wypadku proszę o przeniesienie.
Właściwie to nie wiem od czego zacząć.
To co opiszę zdarzyło się mi, i mojej przyjaciółce dzięki której się nawróciłem... W ogóle, czasami rozumiemy się tak, jakby jakaś telepatia pomiędzy nami istniała, na zasadzie że ona o czymś pomyśli, a ja nie wiedząc nic o tym po paru dniach to robię, i na odwrót.
Wczoraj wieczorem rozmawiając z Dorotą dowiedziałem się iż kiedyś podczas nabożeństwa miała wizję. Wizję w której widziała pewne charakterystyczne wydarzenie i zapowiedź że będzie miała wtedy męża i dziecko, z mężem wkrótce zginie w wypadku. Zastanawialiśmy się, czy mogło to pochodzić od Boga, doszliśmy do wniosku że nie, choć dziwne że miała ona miejsce podczas nabożeństwa...
A teraz ciąg dalszy, który nie wiem czy miał z tym związek, ale mógł mieć...
Kiedy wyszedłem od niej, była godzina 3, już na klatce schodowej ogarnął mnie dziwny, trudny do wytłumaczenia lęk, niepokój. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Utrzymywało mi się to cały czas, na szczęście do domu miałem tylko 15 minut piechotą... Zacząłem się w myślach modlić do Boga i słuchać kilku ulubionych worship'ów.
Niedaleko domu są tory kolejowe, przy nich krzaki. Ciepła noc była, ptaki ładnie śpiewały więc przy tych torach się na chwilę zatrzymałem, aby sobie to nagrać na telefon. Ledwo tam wytrwałem przez te 20 sekund... Miałem wrażenie że ktoś się na mnie patrzy i chce mi zrobić coś złego, miałem ochotę jak najszybciej stamtąd uciec. Co najlepsze, dzisiaj przechodząc tamtędy zauważyłem(wczoraj nie zwróciłem uwagi), że nie świeciły się w tamtym miejscu latarnie, a zawsze, w tym dzisiaj też, są zapalone.
Na szczęście niedługo dotarłem do domu i dla mnie się wszystko skończyło. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się coś takiego. Zwłaszcza że przecież w swoim mieście czuję się bezpiecznie.
Jak się okazało, Dorota której współlokatorka akurat pojechała do domu miała podobne, a może i gorsze przeżycia... Mówiła że ogarnął ją niepokój kiedy wyszedłem od niej. Że czuła w pokoju dziwną atmosferę czegoś złego, że leżąc w łóżku wydawało jej się że ktoś na nią patrzy. Też zaczęła się modlić. Ktoś na górze szurał taboretem, każdy trzask - wiadomo. Jeszcze szelest papierka po paluszkach który leżał obok a nie miał się prawa ruszać, choć to mogła być już wyobraźnia.
A teraz coś jeszcze. Kiedy wracałem do domu w pewnym momencie powiedziałem Panu Bogu, poprosiłem Go, aby mnie upewnił że tamta wizja o której mowa na początku była od Niego. I poczułem na sobie że mi odpowiedział, że nie, to nie od Niego. Wysłałem natychmiast do niej smsa z tym... Dzisiaj mi powiedziała, że dokładnie w momencie kiedy tego smsa dostała usłyszała dziwny "demoniczny" śmiech, tak jakby był puszczony z taśmy i słyszała go cały czas przez około minutę... Chciała Biblię czytać ale bała się ruszyć z miejsca... W końcu nad ranem udało jej się zasnąć...
--------
Czy komuś zdarzyła się taka lub podobna historia?
Bardzo mnie nurtuje, co to mogło być... A przede wszystkim bardzo bardzo nie chcę aby się powtórzyło Ufam Bogu, wiem że On nie pozwoli aby stała mi się krzywda... Ale nie chcę aby mi się kiedykolwiek powtórzyły tamte przeżycia
Właściwie to nie wiem od czego zacząć.
To co opiszę zdarzyło się mi, i mojej przyjaciółce dzięki której się nawróciłem... W ogóle, czasami rozumiemy się tak, jakby jakaś telepatia pomiędzy nami istniała, na zasadzie że ona o czymś pomyśli, a ja nie wiedząc nic o tym po paru dniach to robię, i na odwrót.
Wczoraj wieczorem rozmawiając z Dorotą dowiedziałem się iż kiedyś podczas nabożeństwa miała wizję. Wizję w której widziała pewne charakterystyczne wydarzenie i zapowiedź że będzie miała wtedy męża i dziecko, z mężem wkrótce zginie w wypadku. Zastanawialiśmy się, czy mogło to pochodzić od Boga, doszliśmy do wniosku że nie, choć dziwne że miała ona miejsce podczas nabożeństwa...
A teraz ciąg dalszy, który nie wiem czy miał z tym związek, ale mógł mieć...
Kiedy wyszedłem od niej, była godzina 3, już na klatce schodowej ogarnął mnie dziwny, trudny do wytłumaczenia lęk, niepokój. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Utrzymywało mi się to cały czas, na szczęście do domu miałem tylko 15 minut piechotą... Zacząłem się w myślach modlić do Boga i słuchać kilku ulubionych worship'ów.
Niedaleko domu są tory kolejowe, przy nich krzaki. Ciepła noc była, ptaki ładnie śpiewały więc przy tych torach się na chwilę zatrzymałem, aby sobie to nagrać na telefon. Ledwo tam wytrwałem przez te 20 sekund... Miałem wrażenie że ktoś się na mnie patrzy i chce mi zrobić coś złego, miałem ochotę jak najszybciej stamtąd uciec. Co najlepsze, dzisiaj przechodząc tamtędy zauważyłem(wczoraj nie zwróciłem uwagi), że nie świeciły się w tamtym miejscu latarnie, a zawsze, w tym dzisiaj też, są zapalone.
Na szczęście niedługo dotarłem do domu i dla mnie się wszystko skończyło. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się coś takiego. Zwłaszcza że przecież w swoim mieście czuję się bezpiecznie.
Jak się okazało, Dorota której współlokatorka akurat pojechała do domu miała podobne, a może i gorsze przeżycia... Mówiła że ogarnął ją niepokój kiedy wyszedłem od niej. Że czuła w pokoju dziwną atmosferę czegoś złego, że leżąc w łóżku wydawało jej się że ktoś na nią patrzy. Też zaczęła się modlić. Ktoś na górze szurał taboretem, każdy trzask - wiadomo. Jeszcze szelest papierka po paluszkach który leżał obok a nie miał się prawa ruszać, choć to mogła być już wyobraźnia.
A teraz coś jeszcze. Kiedy wracałem do domu w pewnym momencie powiedziałem Panu Bogu, poprosiłem Go, aby mnie upewnił że tamta wizja o której mowa na początku była od Niego. I poczułem na sobie że mi odpowiedział, że nie, to nie od Niego. Wysłałem natychmiast do niej smsa z tym... Dzisiaj mi powiedziała, że dokładnie w momencie kiedy tego smsa dostała usłyszała dziwny "demoniczny" śmiech, tak jakby był puszczony z taśmy i słyszała go cały czas przez około minutę... Chciała Biblię czytać ale bała się ruszyć z miejsca... W końcu nad ranem udało jej się zasnąć...
--------
Czy komuś zdarzyła się taka lub podobna historia?
Bardzo mnie nurtuje, co to mogło być... A przede wszystkim bardzo bardzo nie chcę aby się powtórzyło Ufam Bogu, wiem że On nie pozwoli aby stała mi się krzywda... Ale nie chcę aby mi się kiedykolwiek powtórzyły tamte przeżycia