związki nawróconych z nienawróconymi

Miejsce w którym możemy postawić nasze pytanie, dotyczące życia, wiary, moralności, chrześcijańskich postaw, itd.

Czy związałbyś/związałabyś się z osobą nienawróconą?

TAK
16
22%
NIE
53
72%
nie mam zdania
5
7%
 
Liczba głosów: 74
Awatar użytkownika
Katarzynka
Posty: 67
Rejestracja: 19 sty 2008, 20:29
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Katarzynka » 03 lut 2008, 12:44

Kapitan Nemo pisze:Ja zaznaczyłem "nie" dlatego, że w takim związku nie ma żadnej gwarancji,ze ta druga osoba się nawróci.Jeśli chodzi o planowanie wspólnej przyszłości,to dla mnie wskazówką jest tu II Kor.6,14-16:
"Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? (15) Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? (16) Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim."(BW)


Zgadzam się z Tobą, Kapitanie. Ja również zaznaczyłam "nie". Nigdy nie związałabym się z osobą niewierzącą. Wiem, jak takie małżeństwo wygląda. Mam brata, chrześcijanina, który ożenił się (to było trzy lata przed jego nawróceniem) z kobietą niewierzącą. Małżeństwo, to trwa 20 lat, nie będę się rozpisywać, ale jest to jedna wielka gehenna. Szczególnie, jeśli chodzi o Kościół/rozważanie Słowa Bożego. Jedno jest z tego małżeństwa dobre, ich córka. W październku 2007, wyznała, że Jezus jest jej Panem, powiedziała Jezusowi "tak" i przystąpiła do chrztu w KADS w zborze w Mannheim. Oczywiście nie obyło się bez awantur, kłótni. Winny temu, był oczywiście mój brat, który córkę przyprowadzał do zboru na nabożeństwa od trzeciego roku jej życia.

Kończąc, chciałam tylko zaapelować do wszystkich, którzy planują wstąpić w związek małżeński. Nie łączcie się z osobami niewierzącymi. Nie twórzcie tzw. związków "mieszanych". To jest wielkie ryzyko, osoba niewierząca może się nie nawrócić, tak jak w przypadku mojej bratowej. Nie lokujcie swoich uczuć w osobach np. z KRK. Jako małżeństwo nie będziecie mogli się nawet wspólnie pomodlić, bo do kogo? Do Marii, tzw. "świętych"? Bóg ostrzega nas przed takimi decyzjami w swoim Słowie.


Kto mówi, że jest w światłości, a brata swojego nienawidzi, w ciemności jest nadal. 1 List Jana 2,9
agar
Posty: 12
Rejestracja: 02 lut 2008, 17:11
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: agar » 03 lut 2008, 13:40

Witam!
Przeglądnęlam troche temat i chce zapytać co rozumiecie przez osobe nienawróconą?
Nie nawróconą na naszą organizację kościelną..?nie nawróconą do Jezusa..?nie rozumiem troche tego pytania.Czy nowonarodzoną..?.Czy możecie powiedzieć ,że katolik jest niewierzący...?ja znam wielu hmm protestantów co do których mogłabym powiedzieć ,nawrócony na kościół ale nie do Jezusa.I jak ten przypadek ująć...


Shalom!
Hallers
Posty: 667
Rejestracja: 01 lut 2008, 21:10
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Hallers » 03 lut 2008, 17:23

Zapewne chodzi o osoby nienarodzone na nowo ... nie wykluczając z tego grona tych którzy mienią się protestantami.


Awatar użytkownika
Piotrek Bdg
Posty: 19
Rejestracja: 31 mar 2008, 22:18
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Bydgoszcz
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Piotrek Bdg » 10 kwie 2008, 23:19

Co tu dużo pisać.....

Pismo dokładnie i dobitni mówi:
2 Kor. 6:14
14. Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?
(BW)

To nie jest propozycja obrania takiej drogi, ale NAKAZ dla każdego, który mieni się wierzącym w Jezusa Chrystusa jako jedynego Pana i zbawiciela.

Właśnie obserwuję, jak mojak siostra w Chrystusie, koleżanka z akademika odchodzi od Pana małymi kroczkami właśnie ze względu na związek z "zagorzałym" katolikiem, który w spaniały sposóm oddziela ją od braci i sióstr w Chrystusie, która nie chodzi na nabożeństwa, grupy młodzieżowe i modlitewne.

To jest koleżanka, która pokazała mi drogę do Jezusa.
I jaki daje mi przykład po roku czasu?
Będzie cierpieć i sama się w to cierpienie pakuje.

Nidgy, powtarzam nigdy z własnej nieprzymuszonej woli nie pozwolę na takie jarzmo
Najpierw Jezus, później, jeśli oczywiście nastąpi akceptacja i nawrócenie, można pomyśleć o dalszych krokach....

Każdą sprawę należy traktować indywidualnie, prosić Ducha Świętego o pomoc, utwierdzać się w Słowie i dopiero działać. Niestety uczucie może zagłuszyć te procedury i wychodzi na jaw, jak ważny w naszym życiu jest Jezus

Panie, dziękuję Ci za to, że w Tobie mam siłę!
Amen!


Awatar użytkownika
fantomik
Posty: 15800
Rejestracja: 20 sty 2008, 15:54
wyznanie: Inne ewangeliczne
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: fantomik » 11 kwie 2008, 08:00

Piotrek Bdg pisze:[...]Będzie cierpieć i sama się w to cierpienie pakuje.

Jednak przekonany, że Bóg i w tym cierpieniu będzie Jej toważyszył, a tym czasem myślę, że zbór powinien się o Nią modlić.

Pozdrawiam,
f. (moje dwa grosze)


Agata
Posty: 112
Rejestracja: 04 kwie 2008, 19:08
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Agata » 11 kwie 2008, 14:21

Myślę, że kiedy już się z kimś wiążemy, to bierzemy tą osobę taką jaką jest z pełnymi tego konsekwencjami - tzn. jeśli osoba niewierząca wiąże się z wierzącą, to musi przyjąć, że żona/mąż nie będzie patrzeć na niego, tylko na Jezusa. I albo patrzymy oboje w tym samym kierunku, albo niewiele z tego będzie. Jestem stanu wolnego, moja odpowiedź na pytanie : czy związałabym się z osobą niewierzącą, brzmi - nie wiem. Bo miłość to nie jest sprawa kilku tygodni, tylko przynajmniej kilkunastu miesięcy. Ja mam czas by przedstawić drugiej osobie swoje stanowisko, druga osoba ma czas żeby wraz ze mną kroczyć ścieżką Pana, ja mam czas by modlić się i oczekiwać odpowiedzi, druga osoba ma czas na podjęcie działań...

A co do chodzenia za chłopakiem - :lol: wciąż wiele osób z mojego bliskiego otoczenia uważa, że do kościoła chodzę z powodu pewnego młodego mężczyzny. Faktem jest, że Bóg wybrał sobie właśnie jego, by przyprowadzić mnie do siebie, ale nie upadłabym tak nisko, by obracać swoje poglądy o 180 stopni, tylko dlatego, że ktoś mi się podoba ;-). Przeszło im w końcu, kiedy zauważyli, że moja wiara jest rzeczywista i ugruntowana w Chrystusie, a nie człowieku. Czy można udawać nawrócenie? Pewnie można, ale myślę, że to też jest jakiś krok w kierunku Boga, nawet jeśli sam delikwent jeszcze o tym nie wie. Bo Bogu trzeba dać szansę...


Awatar użytkownika
Piotrek Bdg
Posty: 19
Rejestracja: 31 mar 2008, 22:18
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Bydgoszcz
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Piotrek Bdg » 11 kwie 2008, 14:47

Moi rodzice myśleli, że zakochałem się, w tej koleżance, o której pisałem, i że ona "przekabaciła" mnie na swoją wiarę. Myśleli, że wszystko wróci do normy, jak zmienię otoczenie przyjeżdżając na wakacje do domu. Jednak ich plan się nie zrealizował.

Teraz z kolei myślą że moja wiara jest tak mocna i silna, że jedyną metodą, która zwróciłaby mnie na "właściwe" dla nich tory jest zakochanie się w katoliczce, która zmieni moje myślenie....

Dziwni są ci moi rodzice.... Ja z kolei będę się modlił o moją koleżankę, aby nie dała złego świadectwa, na które czekają moi rodzice...


Agata
Posty: 112
Rejestracja: 04 kwie 2008, 19:08
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Agata » 11 kwie 2008, 14:59

Piotrek Bdg pisze:Moi rodzice myśleli, że zakochałem się, w tej koleżance, o której pisałem, i że ona "przekabaciła" mnie na swoją wiarę. Myśleli, że wszystko wróci do normy, jak zmienię otoczenie przyjeżdżając na wakacje do domu. Jednak ich plan się nie zrealizował.

Teraz z kolei myślą że moja wiara jest tak mocna i silna, że jedyną metodą, która zwróciłaby mnie na "właściwe" dla nich tory jest zakochanie się w katoliczce, która zmieni moje myślenie....

Dziwni są ci moi rodzice.... Ja z kolei będę się modlił o moją koleżankę, aby nie dała złego świadectwa, na które czekają moi rodzice...


Myślę, że otoczenie, zwłaszcza to najbliższe, często zmiany w pojmowaniu życia, ideologii, zrzuca na hormonki i inne dziwne substancje, które popychają nas do płci przeciwnej. Bo może trudno zrozumieć, że to dzieje się między człowiekiem, a Bogiem, a nie dwiema osobami.

Moim zdaniem Bóg - jako, że ma wybitne poczucie humoru - korzysta z tego, że mężczyźni i kobiety inaczej widzą świat i na świadectwo kobietom daje mężczyzn i odwrotnie. Bo o Bogu można dogadać się niezależnie od płci, i rozmowa nie zejdzie na samochody/sport, seriale/ciuchy ;-). A później takiemu "początkującemu" jest łatwiej. Za to rodzinie, jeśli nie akceptuje, trudniej...


Awatar użytkownika
aska
Posty: 1618
Rejestracja: 01 kwie 2008, 22:02
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: aska » 11 kwie 2008, 21:24

Szokuję już od dzieciństwa.. :-P Ja się związałam z osobę niewierzącą.Od 3 pokoleń moja rodzina z jednej strony--mamy jest wierząca.Jako dziecko byłam świadkiem wielu przykrych spraw,bo wierząci też grzeszą. Wtedy jednak wiedziałam jedno:nigdy w moim życiu hipokryzji,nawet za cenę małżeństwa.Trudno to opisać,że wolałam szczerego nienawróconego męża, niż chłopaka pełnego frazesów.Bałam się po prostu,że taki ktoś będzie mnie poniżał--bo mu pismo pozwala itd.,że nie będę miała nigdy własnego zdania.Za dużo się napatrzyłam na chrześcijańskie nieszczęścia.Z drugiej strony miałam przykład babci,która była przed wojną swatana z osobą nieznaną,a potem była miłość chrześcijaństwo ...ona była wdową ponad 50 lat...A ja podjęłam to ryzyko,byłam zakochana.Nie żałuję, mój mąż się nawrócił,mieliśmy chrzest w tym samym czasie.Może nie jest super-chrześcijaninem, ale brak mu jednego--nie jest obłudny.Kiedy po nawróceniu palił, nie krył się z tym,nie był hipokrytą.Po prostu pewnego dnia przestał.Ma wady,jak każdy z nas.Wiem jedno nie nawrócił się dla mnie. W wielu sprawach się nie zgadzamy,wiele jest w nas do zmiany,ale oboje wiemy komu zaufaliśmy. Nasze życie pełne jest gorzkości i słodyczy,bo wiemy gdzie idziemy.Na koniec--nie namawiam do małżeństwa z niewierzącym.Ja miałam dużo błogosławieństwa,rozumiem jednak umotywowane osoby i nie potępiam,mogę tylko pomóc w miarę możliwości... :-)


JaMaska
Posty: 14
Rejestracja: 31 maja 2008, 00:24
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: JaMaska » 31 maja 2008, 15:16

Zaznaczyłam "tak" ponieważ właśnie zyję w takim związku i co? może nie jest to 300% szczęscia ale dobrze mi w tym związku. Niestety nie moge w tej chwili więcej napisać - na spokojnie spróbuje wieczorem.


Puritan
Posty: 4628
Rejestracja: 19 maja 2008, 16:04
wyznanie: Kościół Ewangelicznych Chrześcijan
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Puritan » 31 maja 2008, 20:28

Życie w związku małżeńskim z niewierzącym to jedna sprawa, a zawieranie małżeństwa to druga. Biblia zabrania małżeństw z niechrześcijaninem (jest to bardzo poważny grzech), ale jeśli już ktoś się ożenił to musi trwać do końca życia przy swoim partnerze, chyba, że małżonek popełni cudzołóstwo. Wtedy można się z takim małżonkiem rozwieść.


Awatar użytkownika
fantomik
Posty: 15800
Rejestracja: 20 sty 2008, 15:54
wyznanie: Inne ewangeliczne
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: fantomik » 31 maja 2008, 22:28

Choć ożeniłem się będąc poganinem to powiem szczerze, że ilość "zbiegów okolicznośći", które doporowadziły do mojego małżeństwa sprawia, że mam pewność iż moja Żona była dla mnie wybrana przez mojego Pana. Zbyt wiele to do dyskusji nie wnosi zapewne ale pragnąłem się wypowiedzieć :-)

Pozdrawiam,
f. (moje dwa grosze)


Awatar użytkownika
Lash
Moderator
Posty: 30975
Rejestracja: 04 sty 2008, 16:28
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: England
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Lash » 31 maja 2008, 22:41

Jestem przeciwny takim zwiazkom :)


(15) Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, (16) lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem. Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni, że was spotwarzali. (1 List Piotra 3:15-16, Biblia Warszawska)
i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (Ew. Mateusza 6:1-34, Biblia Tysiąclecia)
Krytykant jest jak samochód osobowy - im gorszy tym głośniejszy i mocniej warczy

"Run, Lash, run / The law commands / But gives me neither feet nor hands / Tis better news the Gospel brings / It bids me fly It gives me wings" J.B.
JaMaska
Posty: 14
Rejestracja: 31 maja 2008, 00:24
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: JaMaska » 31 maja 2008, 22:58

wiecie, po nawróceniu nie sądziłam, że będe z osobą nienawróconą - ale jestem i trwam, fakt nie jest łatwo, ale kocham, mam cudowna córeczkę - nie mamy problemów z wychowaniem, nie jest łatwo ponieważ - brakuje mi zwyczajnie czasem kogos do modlitwy, kogoś w wierze, tymbardziej, że nie mam wokół siebie chrześcijan, ja zajmuje sie chrześcijaństwem naszego dziecka - nie umiem w sumie powiedzieć o wszystkich bolączkach bo nauczyłam sie z nimi żyć i nie rozczulac sie na tym - w końcu zdecydowałam się na to i jestem.
Fakt gdybym miała komuś doradzać :-P powiedziałabym "nie rób tego" albo "zastanów się" bo nie jest łatwo, żeby nie powiedzieć , że jest trudno.


Awatar użytkownika
fantomik
Posty: 15800
Rejestracja: 20 sty 2008, 15:54
wyznanie: Inne ewangeliczne
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: fantomik » 31 maja 2008, 23:09

Dobrze, że On jest większy od naszych problemów :-) Co oczywiście nie oznacza, że namawiam do dobrowolnego się w nie pakowanie ;-)

Pozdrawiam,
f. (moje dwa grosze)


"Cóż zatem Ateny mają wspólnego z Jerozolimą? Cóż Akademia z Kościołem? Cóż heretycy z chrześcijanami?" — Tertulian
"...ilość nieprawdziwych informacji na temat teologii Kalwina jakie zostały podane jest wystarczająca aby wielokrotnie udowodnić jego doktrynę totalnej deprawacji!" — J.I. Packer
"Take a quiet moment to yourself today. Read a book. Sip a latte. Look out the window. (Then do the same thing, every single day, for the rest of your life.)" — Susan Cain
Nehemiah 8:10: I rzekł im Nehemiasz: Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie napoje słodkie - poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją.

Wróć do „Pytania o chrześcijańskie życie w Chrystusie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości