Na temat nawigacji i odległości na morzach południowych. Wzięte z tego forum:
http://forum.waisznawa.pl/viewtopic.php ... d3fc75857a“Kierując się zasadą (tak jak uczy nas Pismo i zwyczajna obserwacja), że ziemia nie jest planetą, ale składa się z ogromnych mas lądowych rozciągających się na płaskich taflach mórz, gdzie północ jest częścią centralną systemu, oczywistym jest że stopnie długość i geograficznej będą się stopniowo rozszerzać na całej rozciągłości, od centrum na północy po samą lodową granicę Wielkiego Obwodu Południowego. Konsekwencją tej różnicy pomiędzy rzeczywistym rozkładem południków a tym stanowionym przez Władze Morskie (którą np. na szerokości geograficznej Przylądka Dobrej Nadziei oszacowano na sporą ilość mil) jest utrata orientacji przez żeglarzy, i w istocie, wiele statków obróciło się we wraki. Kapitani statków, których kształcono w duchu teorii globowej, nie mają pojęcia jak wytłumaczyć ciągłe i wyraźne zbaczenie z kursu na południowych szerokościach, i winą obarczają prądy; na próżno jednak tłumaczyć to prądami, bo jakkolwiek mogą one istnieć, zazwyczaj nie biegną one w przeciwnych kierunkach, a statki toną często, nieważne czy obierają kurs na wschód czy na zachód.” -David Wardlaw Scott, “Terra Firma” (102)
https://www.youtube.com/watch?v=wqKTLzUKqDc film do obejrzenia
Podczas swoich wojaży dookoła obwodu antarktycznego, kapitan James Clark Ross często wspominał w swoim dzienniku z zaskoczeniem, że rozbieżności w rzeczywistej pozycji statku a ich obliczeniami były normą, twierdząc, że w zasadzie każdego dnia znajdowali się 12-16 mil od przewidywanej pozycji, a w niektóre dni rozbieżność dochodziła nawet do 29 mil. Porucznik Charles Wilkes dowodził ekspedycją badawczą Marynarki Wojennej USA na Antarktydę od 18 sierpnia 1838 do 10 czerwca 1842, i spędził niemal cztery lata na “badaniu i eksploracji oceanu południowego”. W swoich dziennikach porucznik Wilkes również wspominał o permanentnym zbaczaniu z kursu na wschód, czasami o ponad 20 mil w niecałe 18 godzin.
“ P r z e z s w o j e wykształcenie i wiarę w kulistość ziemi, dowódcy tych różnorakich wypraw nie byli oczywiście w stanie pojąć dlaczego ich pomiary z logu tak bardzo różniły się od wyników z chronometru, mogli jedynie obwiniać prądy. Ale jeden prosty fakt zadaje śmiertelny cios takie m u wytłumaczeniu: doświadcza się takich samych efektów niezależnie od tego, czy obiera się kurs na wschód, czy na zachód. Wody południowe nie mogą w tym samym czasie biec w tym samym kierunku; zatem, pomimo iż stwierdzono istnienie różnorakich lokalnych oraz zmiennych prądów, nie mogą one stanowić przyczyny wspominanych tu rozbieżności w położeniu, tak nagminnie zachodzących na szerokościach południowych. Wniosek nasuwa się więc z konieczności, na podstawie całokształtu dowodowego który zebraliśmy, mianowicie że pojedyncze stopnie długości geograficznej są w istocie większe na jakiejkolwiek południowej szerokości geograficznej niż te same stopnie na szerokościach bliższych centrum północnemu. Jest to więc kolejny dowód na bardziej niż wystarczająco wytłumaczony tu fakt, iż Ziemia jest płaszczyzną ze środkiem osadzonym na północy, względem którego równoleżniki ułożone są w koncentryczne, rosnące okręgi, zaś południki stanowią rozbieżne, wychodzące ze środka linie, między którymi odległość ciągle rośnie wraz ze zbliżaniem się do wielkiego lodowcowego południowego obwodu.” Dr Samuel Rowbotham, “Astronomia Dociekająca: Ziemia nie jest Globem!” (261)
“11 luty, r. 1822, południe; na szerokości 65.53. S. w trzy dni nasze chronometry dały odczyt 44 mile dalej na wschód niż nasz log. 22 kwietnia (1822), na szerokości 54.16.S., nasza długość geograficzna wynosiła wg chronometrów 46.49, zaś na podstawie zliczeń nawigacyjnych - 47.11; 2 maja (1822), w południe, na szerokości 53.46.S., chronometry wskazywały długość rzędu: 59° 27’, wg zliczeń zaś wynosiła ona 61° 6´. 14 października, na szerokości 58.6, chronometry wskazywały długość rzędu: 62° 46´,, wg zliczeń zaś wynosiła ona 65° 24´. Na szerokości 59.7.S, chronometry wskazywały 63° 28´, zliczenia zaś 66° 42´. Na szerokości 61.49. S., chronometry wskazywały 61° 53´ ´, zliczenia zaś 66° 38´.” Kapitan James Weddell, “Wyprawy w stronę Bieguna Południowego”
“ N a półkuli p o ł u d n i o w e j , żeglarze płynący do Indii często stykali się z sytuacją, że myśląc, że są na wschód od Przylądka, w rzeczywistości nadal byli położeni odeń na zachód, i lądowali w ten sposób przy wybrzeżu Afryki, które według ich obliczeń znajdować się miało już za nimi. Takie nieszczęście przytrafiło się wybitnej fregacie Challenger w roku 1845. Jakim cudem statek jej Królewskiej Mości “Conqueror” mógł się pogubić? Jak to się stało, że tak wiele innych dostojnych statków, w doskonałym stanie technicznym, ze świetną załogą i doskonałą nawigacją, skończyły jako wraki przy spokojnej pogodzie, nie tylko ciemną nocą, czy we mgle, ale właśnie w pełnym blasku słońca bezchmurnym dniu (w pierwszym wypadku rzeczony statek rozbił się o wybrzeże, w drugim - o zatopione skały)? Wszakże tragedie te wynikać miały z ‘błędów obliczeniowych’ w okolicznościach które do aż do teraz utrudniają jakiekolwiek zadowalające wyjaśnienie”.-WIelebny Thomas Milner, “Podróż przez Stworzenie”
Obwód równika w modelu kulistym Ziemi ma wynosić 24.900 mil zwykłych (czyli 21.600 mil morskich). Mila morska jest odległością (przy uwzględnieniu zakrzywienia ziemi) równą odległości jednej minuty w skali szerokości geograficznej. Mila zwykła to również odległość między dwoma równoleżnikami równa kątowi jednej minuty, ale bez uwzględniania domniemanej krzywizny ziemi.
Australijski podręcznik oraz almanach dla logistyków morskich i importerów stanowi, iż odległość między Sydney a Nelson wynosi 1400 mil morskich lub 1633 mil zwykłych. Licząc 83 mile (które wystarczą aż nadto) na okrążenie przylądka Farvel i dopłynięcie przez Zatokę Tasmana do Nelson, mamy zatem 1550 mil zwykłych odległości w linii prostej między południkiem Sydney a Południkiem Nelson. Różnica w długości geograficznej między nimi wynosi 22 stopnie, 2’14’’. Zatem jeżeli 22 stopnie 2’14’’, składające się na pełny kąt 360 wynoszą 1550 mil, cały kąt mierzyć musi 25.182 mil. Jest to więcej niż przyjmuje się dla obwodu ziemi na równiku, a ponadto wykracza o 4262 mile ponad przewidywany przez kulisty model obwód ziemi na wysokości Sydney! Dzieląc 25.182 mil na 360, otrzymujemy dystans 70 mil między każdym stopniem długości geograficznej na szerokości 34 stopni (południowej) - czyli na szerokości Sydney. Na globie, którego równik jest długi na 25000 mil, pojedynczy stopień długości geograficznej równałby się tylko 58 milom, co daje całe 12 mil na stopień mniej niż w rzeczywistości. To doskonale tłumaczy, dlaczego Ross i inni żeglarze na dalekim południu doświadczali ciągłych rozbieżności między wyliczeniami a faktycznym położeniem, pogłębiając rozbieżność im dalej na południe się zapuszczali.
“Od pobliskiego przylądka Horn (Chile), do Portu Philip w Melbourne odległość wynosi 9.000 mil. Te dwa miejsca oddalone są od siebie o 143 stopnie długości geograficznej. Zatem kwestia obwodu Ziemi sprowadza się do prostej arytmetyki - jeżeli 143 stopnie to 9000 mil , i le zatem wyniesie długość wszystkich 360 stopni na które podzielona jest powierzchnia? Odpowiedź brzmi:
22.657 mil; albo, innymi słowy, 8357 mil więcej niż teoria kulistości Ziemi przewiduje. Należy jednak mieć na uwadze, że powyższe odległości to pomiary żeglarskie (mile morskie), a
sprowadzone do mil zwykłych dają nam rzeczywisty dystans wokół okręgu południowego na danej szerokości geograficznej wynoszący 26.433 mile zwykłe; czyli niemal 1500 mil więcej niż jakikolwiek obwód Ziemii na równiku kiedykolwiek jej przypisany! Dr Samuel Rowbotham, “Ziemia nie jest Globem, wyd. 2” (52)
Podobne obliczenia dokonane na dystansie od Przylądku Dobrej Nadziei (RPA) do Melbourne (Australia) na średniej szerokości 35.5 stopni (południe) dają podobną wartość ponad 25000 mil, co ponownie okazuje się być wartością równą lub większą niż jakakolwiek domniemana długość równika. Obliczenia na dystansie Sydney (Australia) - Wellington (NZ) przy średniej szerokości geograficznej 37.5 (południe) dają przybliżony wynik rzędu 25.500 mil, czyli nawet więcej!
W myśl teorii globowej, obwód Ziemii na szerokości 37.5 (południe) powinien wynosić zaledwie 19.757 mil zwykłych, niemal 6000 mil mniej niż nasze wyliczenia wskazują w praktyce.
“Powyższe obliczenia są, jak już w s p o m n i a ł e m , przybliżeniem; ale jako że w obliczeniach naszych dajemy dużo bezpiecznej rezerwy na nieregularności na trasie itd., są to obliczenia wystarczająco dokładne ażeby udowodnić, że stopnie długości geograficznej, im bardziej posuwamy się na południe, nie zmniejszają się tak, jak czyniły by to na globie, lecz zwiększają i rozszerzają, tak jak dzieje się to na płaszczyznie; lub, innymi słowy, najdalszy punkt, czy też największy wartością południk na południu musi mieć największy obwód i stopnie długości geograficznej.” Dr Samuel Rowbotham, “Astronomia Dociekająca: Ziemia nie jest Globem!” (258)
Tylko równoleżniki, ze wszystkich wyobrażonych linii na powierzchni ziemii - są kręgami, które rosną progresywnie i począwszy od środka na północy do południowego obwodu. Kurs, który obiera żeglarz w którąkolwiek ze stron wzdłuż owych koncentrycznych kręgów jest jego długością geograficzną, której to stopnie ulegają poza równikiem takiemu rozszerzeniu (idąc na południe), że setki statków skończyło na dnie w wyniku fałszywej idei wyrosłej z fałszywości wykresów oraz teorii kulistości ziemii razem wziętych, sprawiającej, że żeglarze stale zbaczali z kursu. Z prawdziwą, właściwą mapą Ziemii wszelkie trudności znikają, a statki nawigować można całkowicie bezpiecznie wszędzie. To zatem, jest bardzo ważnym dowodem praktycznym na to, że Ziemia nie jest globem.”
William Carpenter, “100 dowodów na to, że Ziemia nie jest globem” (14)