SirCosmo pisze:Polecam obejżeć:
http://www.youtube.com/watch?v=FjkYHagtVjw
Jejku, co za żenada...
Nie minęło jeszcze sto dni rządów Baracka Obamy, który miał przywrócić świetność Ameryce, a krajem wstrząsają już liczne afery. Sam prezydent nie udowodnił jeszcze nawet, że miał prawo objąć najwyższy urząd w USA.
Po ośmiu tygodniach od inauguracji nad prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Husseinem Obamą zbierają się ciemne chmury. Gwiazda kojarzonego z nadzieją i zmianą na lepsze prezydenta z Partii Demokratycznej zaczyna gasnąć.
Kandydat był przedstawiany w wyborach jako odnowiciel, który doprowadzi Amerykę do dawnej świetności. A co najważniejsze wyprowadzi ją z kryzysu gospodarczego. Nic takiego się nie stało. Przeciwnie. Program reform Obamy okazał się listą wydatków, które jak wyliczył "Wall Street Journal" zadłużą USA bardziej niż wszystkie dotychczasowe administracje od jej powstania.
Rządy "Mesjasza" Obamy miały położyć kres, jak mówiono, nieudolności George'a W. Busha. Ale Obama nie potrafi nic powiedzieć bez telepromptera, z którym pojechał nawet do programu rozrywkowego Jaya Leno. Ameryką wstrząsają skandale, a jemu samemu może grozić impeachment. Bowiem jak dotąd nie udowodnił, że jest obywatelem Stanów Zjednoczonych.
- Jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni Obama nie rozwieje wątpliwości co do świadectwa urodzenia, to może narazić się na impeachment - uważa były sędzia Sądu Najwyższego Clarence Thomas.
Coraz więcej Amerykanów ma wątpliwości, czy Barack Obama miał prawo zostać prezydentem. Hitem jest film "Październikowa niespodzianka", w którym przedstawione są dowody sfałszowania świadectwa urodzenia prezydenta USA.
- Obama powinien być aresztowany, skazany i deportowany - uważa licencjonowany przez Sąd Najwyższy prawnik, były zastępca prokuratora generalnego z Pensylwanii Philip Berg. Jest od 30 lat członkiem Partii Demokratycznej i przewodniczącym okręgu w Montgomery County. Z ramienia tej partii kandydował w wyborach na gubernatora Pensylwanii i do amerykańskiego Senatu.
I to właśnie Berg pozwał 21 sierpnia 2008 r. Obamę, zarzucając mu, że nie ma prawa być prezydentem ponieważ nie urodził się na terenie USA. Obama mógłby przed sądem temu zaprzeczyć, jedynie gdyby pokazał ważne świadectwo urodzenia. Jednak tego nie zrobił.
- Zająłem się tą sprawą z tylko jednego powodu: chcę, żeby nie była łamana nasza najważniejsza ustawa - Konstytucja Stanów Zjednoczonych. Barack Obama chce to prawo zniszczyć - tłumaczył.
Sędzia Sądu Najwyższego David Souter nie zgodził z Bergiem, że brak świadectwa urodzenia Obamy uniemożliwia kontynuowanie wyborów. Jednak zobowiązał prezydenta elekta do przedstawienia ważnego dokumentu do 1 grudnia. Przeciętnemu Amerykaninowi uzyskanie takowego nie zajęłoby więcej niż pół dnia.
Obama nie chciał go pokazać. A przeciwnicy polityczni prezydenta są przekonani, że Obama takiego dokumentu nie ma. Bowiem 1 grudnia przed sądem wystąpiła Jane McKinnon, biegła ds. dokumentów z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Nie pokazała żadnego nowego dokumentu, a jedynie oświadczyła: "Jestem przekonana, że senator Obama jest... amerykańskim obywatelem". Te słowa wystarczyły sędziom Sądu Najwyższego, ale nie Philipowi Bergowi i trzem pozostałym prawnikom. Tym bardziej że, jak się później okazało, McKinnon jest zarejestrowanym członkiem Partii Demokratycznej i zwolenniczką Baracka Obamy. Działa też w lewicowych organizacjach. - Dokument Obamy nie jest autentyczny - twierdzi Berg.
Prezydent przedstawił sądowi ten sam dokument, który został opublikowany na jego stronie internetowej w okresie kampanii. Jednak niezależni biegli znaleźli 84 oznaki fałszerstwa tego dokumentu. Wśród nich jest niezależny biegły, który w obawie o swoje bezpieczeństwo przedstawia nazwisko tylko sądowi.
Biegły należy do Stowarzyszenia Ekspertów ds. Fałszywych Dokumentów, Amerykańskiego College'u Analizy Kryminalistycznej, Międzynarodowego Towarzystwa Analityków
Kryminalistycznych i Międzynarodowego Stowarzyszenia Analityków Kryminalistycznych. Ma też świadectwa umożliwiające mu występowanie w roli biegłego w sądzie. Przez 30 lat pracował w wydziale kryminalistyki FBI. Biegły wśród oznak sfałszowania wymienia zatarte imię oryginalnego posiadacza dokumentu.
Jest nim przyrodnia siostra Obamy, która przed naturalizacją posługiwała się nazwiskiem Maya Kassandra Soetoro. Dziś legitymuje się prawem jazdy na nazwisko Maya Obama. Na dokumencie nie ma pieczęci potwierdzającej jego ważność (ani urzędnika stanu Hawaje, ani nawet biura rejestrowego). Sztab Obamy twierdzi, że przedstawiony przez prezydenta dokument został wydany w 2007 r. Jednak papier dokumentu udostępnionego na stronie Obamy znacząco różni się m.in. tłem i zabezpieczającym obramowaniem.
- To nie są szczegóły. Świadczy to raczej o tym, że dokument wykonał doświadczony fałszerz - mówi biegły, który złożył analizę dokumentu Sądowi Najwyższemu i ujawni nazwisko dopiero w czasie procesu.
Współpracownicy prezydenta twierdzą, że dokument jest autentyczny, a sam Obama urodził się w Stanach Zjednoczonych. Nie przedstawili jednak żadnego przekonywającego dowodu. Nie potrafią także dowieść, że myli się babcia Obamy, która w wywiadzie dla BBC powiedziała, iż była przy porodzie Obamy w Kenii. Byli tam też obecni jego przyrodni brat i przyrodnia siostra.
Współpracownicy przytaczają jedynie wypowiedź siostry Obamy Mai, która tłumaczy, że jej brat urodził się w szpitalu na Hawajach.
Prócz pozwu Berga przeciwko Obamie w sądach stanowych leży kilkanaście innych. W New Jersey prawnik Mario Apuzzo zarzucił Kongresowi zaniechanie właściwego wyjaśnienia, czy Obama ma prawo pełnić najwyższy urząd Stanów Zjednoczonych. W tym samym okręgu prawnik Leo Donofrio zarzucił Obamie, że posiada podwójne obywatelstwo, co uniemożliwia mu pełnienie funkcji prezydenta.
Jak dotąd Sąd Najwyższy nie rozpatrzył tej sprawy. Adwokat Andy Martin domaga się od gubernatora Hawajów Lindy Ligle opublikowania świadectwa urodzenia Obamy.
Prawnicy, którzy pozwali Obamę twierdzą, że z dostępnych obecnie dokumentów wynika, iż prezydent Stanów Zjednoczonych urodził się w Kenii, potem wyjechał do Indonezji, a stamtąd jako dziecko został zabrany na Hawaje. I był tam nielegalnie naturalizowany.
Skąd takie wnioski? Jedynym ważnym dokumentem dotyczącym pochodzenia Obamy jest świadectwo uczęszczania do szkoły katolickiej w Indonezji. Zostało wystawione dla muzułmanina Barry'ego Soetoro. Ze względu na zakaz prozelityzmu dziecko musiało być uczone religii jego rodziców. Dostępne są też zdjęcia Obamy z Indonezji. Według prawa podwójne obywatelstwo w tym kraju jest zabronione. A w dokumentach dotyczących Barry'ego Soetoro nie ma informacji o tym, że zrzekł się obywatelstwa indonezyjskiego.
- Te spekulacje może uciąć jedynie sam Obama - podkreśla Clarence Thomas. Jednak tego nie robi. A jego przeciwników przybywa. Pod wnioskiem o zobowiązanie sądowne prezydenta do opublikowania świadectwa urodzenia podpisało się już 350 tys. osób. Powstały też organizacje, które domagają się nawet jego impeachmentu.
Zarzuty są poważne. Jeśli się potwierdzą, władzę w USA przejmie wiceprezydent Joe Biden. Ten sam, który niedawno szydził sobie z Obamy. (Biden mówił, że świadectwo urodzenia prezydenta zostawił mu w szufladzie jego poprzednik Dick Cheney).
Obama ma więcej powodów do obaw. Kilka dni temu wyszło na jaw, że ustawa o rewitalizacji gospodarki (stimulus package) de facto w żaden sposób nie może pomóc USA wyjść z kryzysu.
Ustawa liczy ponad tysiąc stron. I jak się okazało, nikt z kongresmenów nie przeczytał jej w całości.
Jednak pracowali nad nim kluczowi Demokraci, najbliżsi współpracownicy prezydenta, przewodnicząca większości w Kongresie Nancy Pelosi, Chris Dodd z Komisji Finansów i sekretarz skarbu Timothy Geithner. Demokraci najpierw dali prawo menedżerom firm wykupowanych ze środków budżetowych do wypłacenia sobie wysokich nagród. Dotyczy to także firmy AIG, która zbulwersowała Amerykanów. Demokraci zgodnie twierdzili, że ustawa nie pozwala AIG na wypłacanie nagród, dopóki na kłamstwie nie został złapany Chris Dodd. Potem twierdzili, że nie przeczytali końcowej wersji przygotowanej przez pracowników ich biur.
Jednak lokalny dziennik w okręgu wyborczym Dodda ujawnił, że on i Obama otrzymali 585 tys. dol. na swoje kampanie wyborcze. Okazało się też, że na stanowisku menedżerskim w AIG pracuje żona Dodda.
W poważnych tarapatach znalazł się sekretarz Geithner, który poinformował kongresmenów, że nic nie wie na temat nagród dla AIG. Jednak jak udowodniły media, to z jego biura wyszły propozycje poprawek, by zezwolić menedżerom na wykorzystanie pieniędzy z dofinansowania budżetowego na nagrody dla nich.
Skandale wstrząsają Demokratami jak pioruny źle zbudowanym domem.
Organizacja prawników Judicial Watch ujawniła, że przewodnicząca większości w izbie niższej Kongresu zażądała od armii amerykańskiej wyczarterowania pięciu samolotów Gulfstream 5 dla siebie i swoich współpracowników. Pelosi w styczniu domagała się 42-miejscowej maszyny, którą chciała przewieźć swoich współpracowników z Waszyngtonu do San Francisco. W ubiegłym roku domagała się, by w podróż do Iraku poleciał także jej mąż w ramach delegacji Kongresu USA. A przed pogrzebem emerytowanego członka Kongresu chciała, by Armia w ramach operacji "Hołd" (sama ten kryptonim wymyśliła) udostępniła jej trzy wojskowe samoloty.
Obama też ma problemy. Wyszło na jaw, że by uniknąć oskarżenia o nieetyczne zachowanie (i zapłacić mniejszy podatek), jeszcze przed inauguracją Obama podpisał z wydawnictwem Crown Books kontrakt na wspomnienia, które napisze po odejściu z Białego Domu. W tym roku zostanie opublikowana przez to samo wydawnictwo książka "Dreams from my Father" ("Odziedziczone marzenia") w wersji dla szkół średnich.
Za tę książkę Obama otrzymał już pół miliona dolarów.
Już dziś prezydent Obama zaczął korzystać z metod uników, które stosował Clinton, kiedy znalazł się w tarapatach.
- Bill Clinton nie radził sobie z problemami dopiero pod koniec swojej drugiej kadencji. I wyjeżdżał z Waszyngtonu, uciekając przed mediami - zauważa jego doradca Dick Morris. Barack Obama nie rządził jeszcze nawet stu dni, a już ucieka do Hollywood, południowych Stanów, a w tym tygodniu do Europy. A w USA spada jego autorytet.
Cieszyć się mogą z tego tylko przeciwnicy Ameryki, którzy zawsze chcieli, by jej rola w świecie została zmarginalizowana.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości