Dziwne tendencje

Forum do rozmów wszelakich. Surowy zakaz dyskysji religijnych!
Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Dziwne tendencje

Postautor: Surfer » 07 kwie 2012, 14:22

Chciałbym zapoczątkować ostatnio drażliwy i intrygujący temat dla mnie, mianowicie
różne tendencje u wierzących

Pierwszą sprawę jaką chcę poruszyć, to często spotykany brak zainteresowania domownikami wiary myślę o społecznościach i kościołach, do których przyprowadza się ludzi, którzy dopiero co się nawrócili, następnie zostawia sie ich samych, podczas gdy nawrócenie, to dopiero początek drogi.. taki pierwszy krok.. niemowlakami trzeba się przecież opiekować, a nie uganiać za następnymi, robiąc ze społeczności żłobek bez opieki.. może u was jest inaczej jeśli tak, to jak wygląda to u was ?
Pozdrawiam


Alkhilion
Posty: 7293
Rejestracja: 23 gru 2010, 20:26
wyznanie: Agnostyk
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Alkhilion » 07 kwie 2012, 18:11

Surfer, ja na przykład w ogóle nie zostałem przyprowadzony i nikt się mną specjalnie nie zajmował w zborze, nikt mnie nie niańczył. Mimo to wspominam pierwsze miesiące bardzo dobrze :)


Awatar użytkownika
św.tomek
Posty: 3658
Rejestracja: 14 mar 2008, 12:00
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dziwne tendencje

Postautor: św.tomek » 07 kwie 2012, 18:15

Surfer pisze:Chciałbym zapoczątkować ostatnio drażliwy i intrygujący temat dla mnie, mianowicie
różne tendencje u wierzących

Pierwszą sprawę jaką chcę poruszyć, to często spotykany brak zainteresowania domownikami wiary myślę o społecznościach i kościołach, do których przyprowadza się ludzi, którzy dopiero co się nawrócili, następnie zostawia sie ich samych


jak to samych?
nie rozumiem

to dojrzali chrześcijanie do tych kościołów wogóle nie przychodzą?


to co czytasz powyżej, to MOJE ZDANIE - chyba że wyraźnie zaznaczę, że to cytat :)
Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Surfer » 07 kwie 2012, 18:36

Alkhilion:
Surfer, ja na przykład w ogóle nie zostałem przyprowadzony i nikt się mną specjalnie nie zajmował w zborze, nikt mnie nie niańczył. Mimo to wspominam pierwsze miesiące bardzo dobrze


chcesz powiedzieć że nie jesteś w żadnej społeczności?

św.tomek:
to dojrzali chrześcijanie do tych kościołów wogóle nie przychodzą?

kto dla ciebie jest dojrzały, co przez to rozumiesz ?

samych sobie czyli tylko każe się chodzić np. na na spotkania i tyle.
w dużych zborach ludzie są dla siebie często obcy i samotni.


Alkhilion
Posty: 7293
Rejestracja: 23 gru 2010, 20:26
wyznanie: Agnostyk
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Alkhilion » 07 kwie 2012, 18:44

Surfer pisze:chcesz powiedzieć że nie jesteś w żadnej społeczności?


To znaczy? Jestem w zborze.


Awatar użytkownika
Hardi
Posty: 7821
Rejestracja: 23 sty 2010, 12:17
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Norwegia
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Dziwne tendencje

Postautor: Hardi » 08 kwie 2012, 01:07

Surfer pisze:Chciałbym zapoczątkować ostatnio drażliwy i intrygujący temat dla mnie, mianowicie
różne tendencje u wierzących

Pierwszą sprawę jaką chcę poruszyć, to często spotykany brak zainteresowania domownikami wiary myślę o społecznościach i kościołach, do których przyprowadza się ludzi, którzy dopiero co się nawrócili, następnie zostawia sie ich samych, podczas gdy nawrócenie, to dopiero początek drogi.. taki pierwszy krok.. niemowlakami trzeba się przecież opiekować, a nie uganiać za następnymi, robiąc ze społeczności żłobek bez opieki.. może u was jest inaczej jeśli tak, to jak wygląda to u was ?
Pozdrawiam

w Norwegii jest dramat pod tym względem, zero zainteresowania, można w każdej chwili przestać chodzić do zboru, a nikt ze starszych, diakonów itd. nie zainteresuje się, jedynie ewentualnie osoby "zaprzyjaźnione" i to też raczej na zasadzie "czy żyjesz", jeśli żyjesz albo nóg ci nie urwało to ok, twoja sprawa i nikt nie wnika w to dlaczego już nie chodzisz, z resztą miłość w zborach to raczej fikcja, iluzja, wspólne ciacho po nabo to jeszcze nie miłość, a tutaj wielu myśli, że o to chodzi w miłości braterskiej, zjeść razem ciacho i napić się kawy w kaplicy... gdy ja próbowałem się interesować tymi, którzy odchodzą to wielu zborowników patrzyło się na mnie jak na wariata, a pastor nawet mnie upomniał, bo niby wszyscy jesteśmy wolni i każdy sam decyduje za siebie i jeśli ktoś chce odejść to należy mu pozwolić bez wnikania w przyczynę

ale nie ma co się dziwić, że tak się dzieje, w końcu to kolejne spełnione proroctwo czasów końca: "miłość wielu oziębnie" Mat. 24.12


Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Surfer » 08 kwie 2012, 07:40

Hardi
w Norwegii jest dramat pod tym względem, zero zainteresowania, można w każdej chwili przestać chodzić do zboru, a nikt ze starszych, diakonów itd. nie zainteresuje się,


rozumiem co czujesz , jestem starszym i spotykam się z tym samym problemem w Polsce wydaje się, że nie rozumie tego młodzież tu na forum, ale jak się posuną w latach, to będą wiedzieć o czym teraz mowa..lata temu byłem w zborze, potem kościele domowym, i widzę różnicę, miedzy chrześcijaństwem denominacyjnym, a wolnym od szyldów, gdzie ludzie bardziej chcą być ze sobą i przebywać razem, teraz prowadzę z moimi kochanymi braćmi od 8 lat społeczność i jesteśmy zżyci poprzez to, że każdy przeżył różnego rodzaju zranienia i doświadczył to o czym piszesz.. oziębłej miłości, która jak wiemy nawet koło prawdziwej miłości nie stała..
Pozdrawiam Serdecznie

Ps. Jest wielu Pastorów, ale coraz mniej Pasterzy


ojkot
Posty: 560
Rejestracja: 17 kwie 2010, 17:13
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: ojkot » 08 kwie 2012, 09:12

Hardi
w Polsce bywa identycznie mało kto się interesuje ludzmi ,którzy przychodzą do zborów a nie są z rodzin stałych członków
istnieje bowiem zjawisko chrześcijan "pierwszej i drugiej kategorji"
Sam tego doswiadczyłem
popadłem w konflikt z pastorem na tle niepowodzenia finansowego fundacji zborowej ,której byłem prezesem
Wyszedłem ze zboru pisząc listy do zboru i do pastora - że nie mogę być dalej w zborze bo miłość wzajemna w tym zborze to tylko slogan.
Na pisma nie otrzymałem żadnej odpowiedzi nikt tez mnie nie odwiedził choć uczetniczyłem jako prezes fundacji w Radzie Zboru
Po pół roku przyszedł jeden brat a potem następni z grupy w której byłem w zborze liderem - zanim ze zboru nie odszedłem.
Przyszli bo na nabozeństwie usłyszeli od pastora ,ze zostałem wykluczony za herezję Branhama
Przyszli zapytać co to takiego - bo ja Branhama wtedy nie tylko nie głosiłem ale nawet nie czytałem niczego o nim.
Tych braci tak dotknęła ta niesprawiedliwośc ,ze są ze mną i tworzymy niezależna grupę już od 1993
Za nimi też nikt nie wyszedł nikt ich nie zatrzymywał
bo byli nawróconymi z alkocholizmu - a opieka nad takimi to raczej problem i praca
a nie sama przyjemność
Więc i w Polsce są czasem zimne i formalne zbory ,które tylko imię mają że żyją
pozdrawiam


apostolic pentacostal
Awatar użytkownika
agnieszkas
Posty: 3602
Rejestracja: 04 kwie 2010, 15:55
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: In Christ Alone
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: agnieszkas » 08 kwie 2012, 09:34

Surfer pisze:teraz prowadzę z moimi kochanymi braćmi od 8 lat społeczność i jesteśmy zżyci poprzez to, że każdy przeżył różnego rodzaju zranienia i doświadczył to o czym piszesz.. oziębłej miłości, która jak wiemy nawet koło prawdziwej miłości nie stała..
:)

a ja zbor , ktory uwazalam za oziebly widze teraz jako cieply rowniez przez zranienia, ktore doznalam poszukujac "cieplego" zboru. :)

Zreszta tam sie zmienia na lepsze dzieki Bogu i podziwiam wytrwalosc tych, ktorzy sa tam caly czas. Sa dla mnie swiadectwem stalosci i wytrwalosci oraz nie szukania swego.


Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.
(Gal.2,20)
Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Surfer » 08 kwie 2012, 11:03

agnieszkas
Zreszta tam sie zmienia na lepsze dzieki Bogu i podziwiam wytrwalosc tych, ktorzy sa tam caly czas. Sa dla mnie swiadectwem stalosci i wytrwalosci oraz nie szukania swego.

Chwała Jezusowi to słyszeć !
a powiedz coś więcej, bo mówisz ze idzie ku lepszemu, w którym miejscu widzisz zmiany i co zbliżyło was jako społeczność do siebie ?
np.wspólne świadectwo życia z Jezusem ?
powrót do słowa, nauczanie, przyjaźń?


Awatar użytkownika
agnieszkas
Posty: 3602
Rejestracja: 04 kwie 2010, 15:55
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: In Christ Alone
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: agnieszkas » 08 kwie 2012, 12:36

Nie znam tego zboru dobrze, bo odwiedzalam go wczesniej tylko przez 2 lata i dobrze nie poznalam.
Nie wiem dokladnie co sie w tym zborze stalo, byly rozne turbulencje, ale ja gdy po prawie dwoch latach pierwszy raz ok 5 tygodni temu, poszlam znowu do tego zboru to czulam taka niesamowita radosc, choc rano nie mialam zamiaru nigdzie isc, ale chcialam okazac posluszenstwo Bogu pomimo mojego zniechecenia. Potem jedna siostra powiedziala mi, ze zbor rzeczywiscie wzrasta w milosci wzajemnej. Ona tez moim zdaniem zmienila sie na lepsze i nie tylko ona, inni tez.
Ja rowniez przestalam oczekiwac czegos od innych, to chyba w tym wszystkim najwazniejsze :) i Chwala Bogu za to.

Bardziej blogoslawione jest dawanie niz branie. :)


Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.

(Gal.2,20)
ojkot
Posty: 560
Rejestracja: 17 kwie 2010, 17:13
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: ojkot » 08 kwie 2012, 12:55

Bardzo mnie cieszy ,ze są zbory ze zdrowymi relacjami
Ciesze się ,ze znasz taki.
Ten w ktrym obecnie jestem Mount Zijon Apostolic Pentacostal Church w Bedford też jest ok
pozdrawiam


apostolic pentacostal
Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Surfer » 08 kwie 2012, 12:55

Witajcie Drodzy w Panu
Każdy z nas ma różną Drogę ale
Już dostrzegam wspólna rzecz, która nas łączy, to są wspólne zranienia i przejścia, które nas zmieniają i też przybliżają Jezusa

Dziękuje za szczerą wypowiedź :Hardiemu, Agnieszkas i Ojkot

Pozdrawiam i zachęcam do zgłębiania tematu bo i wszyscy coś z tego możemy wziąć


Awatar użytkownika
Surfer
Posty: 95
Rejestracja: 26 mar 2012, 12:59
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Surfer » 10 kwie 2012, 10:01

Co myślicie o samotności w kościele czy zranienia i różne doświadczenia w zborach, społecznościach oddalają ludzi i zrażają do siebie ?
to jest następny problem, który przeważnie dotyczy ludzi w dużych społecznościach...brak społeczności w społeczności


Sara
Posty: 1753
Rejestracja: 09 gru 2009, 10:10
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Sara » 10 kwie 2012, 12:27

W dużych społecznościach jest się po prostu anonimowym. Przebywanie w tłumie podczas nabożeństwa i zdawkowe, uprzejme powitania i pożegnania nie zaspokoją potrzeby relacji interpersonalnej. Najgorzej mają osoby przychodzące z zewnątrz. Ci, którzy od wielu lat formowali daną społeczność już przynależą do nieformalnych grup i podgrupek, tworząc zamknięte "koła towarzyskie", na ogół niechętnie witające nowo przybyłych.
Duże zbory na ogół są bardzo niegościnne, choć widywałam też małe zbory- a równie niegościnne. Przy czym w małych zborach nakarmili, napoili, byli mili- ale nie było żadnego zainteresowania tobą jako człowiekiem, chęci podjęcia rozmowy, poznania się po prostu. Ludzie tworzą bariery "ochronne". Nie chcą bliskości, przekraczania pewnych granic. Powody są różne: strach, egoizm, brak czasu.
Generalnie uważam( choć to moja opinia), że wzajemna obojętność i niechęć do poznawania się wynika z braku miłości.
Jeśli natomiast zaczynają się bliskie więzi, przyjaźnie- dochodzi do konfliktów. To naturalne, problem w tym, że właśnie z powodu BRAKU MIŁOŚCI( nieumiejętności przebaczania chociażby) źle się to konflikty (nie po Bożemu) rozwiązuje. Zamiast szczerej rozmowy- plotka, zamiast wybaczenia -zawiść, zamiast pokory-walka o stołki i pozycje. Czyli najzwyczajniej w świecie wyłazi ludzka cielesność, nieumartwione, nieukrzyżowane JA. Następnie z błahych powodów dochodzi do podziałów i pielęgnowania wieloletnich, wzajemnych niechęci. Nikt nie dąży do pojednania.


Podsumowując- powodem, dla którego w Kościele jest tyle zranień; samotności, kłótni jest BRAK MIŁOŚCI( egoizm, nieumiejętność wybaczania, niechęć do dążenia do jedności i pokoju, stawianie własnych spraw zawsze wyżej od spraw drugiego człowieka, a w przypadku liderów i pastorów- strach przed "utratą autorytetu"- stąd bezkompromisowe pozbywanie się niektórych członków w trybie natychmiastowych i bynajmniej nie wg zaleceń z Biblii, walka o wpływy, o stanowisko)./



Wróć do „Stop Teologii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości