Kamil M. pisze:jwd pisze:Kościół Pana Jezusa to Kościół pod rozkazami Boga, a nie zbiorowisko ludzi, którzy uzurpują sobie prawo do zwierzchności nad wierzącymi, którzy ogłaszają się następcami apostołów, wiernymi nosicielami ich tradycji i sędziami ludzkich herezji.
Kamil M. pisze:Wiem, że w KK przyjęło się mówić "Kościół" na duchowieństwo, ale w prawosławiu tak nie jest. Kościół to wszyscy ochrzczeni w imię Pana Jezusa i pomazani Duchem Świętym, to kapłański Lud Boży, oni wszyscy są nosicielami Tradycji. Prawosławie nie podziela klerykalizmu charakterystycznego dla Zachodu, strażnikami wiary są wszyscy wierni, nie tylko duchowieństwo.
Żle to napisałem, mam świadomość, że Kościół to nie duchowieństwo. Powinienem napisać:
Kościół Pana Jezusa to Kościół pod rozkazami Boga, a nie zbiorowisko ludzi, POD PRZYWÓDZTWEM TYCH którzy uzurpują sobie prawo do zwierzchności nad wierzącymi, którzy ogłaszają się następcami apostołów, wiernymi nosicielami ich tradycji i sędziami ludzkich herezjiKamil przecież dobrze wiesz, że to co napisałeś to tylko teoria, a praktyka jest zupełnie inna. Masz świadomość tego, że system następstwa apostolskiego wykształcił się bardzo wcześnie i ci „następcy Apostołów” zaczęli odgrywać główną rolę wśród Ludu Bożego. Prezbiterzy nakładali ręce wybierając prezbiterów i tylko tacy mieli prawo do interpretowanie i obrony zinterpretowanej tradycji.
Wiec, o jakich nosicielach tradycji Ty mówisz: o babuszce, która chodzi do cerkwi, bije pokłony i pali świeczki, czy o kolegium biskupów i prezbiterów, którym przekazano w co mają wierzyć, jak czcić Boga i jak nauczać wierzących ?
Przypuśćmy, że zrodzi się w Twoim sercu myśl zostania ojczulkiem prawosławnym, czy weźmiesz na siebie ciężar odpowiedzialności za innych i po prostu zaufasz Duchowi Świętemu, że On pomoże Ci zgromadzić Twoja wspólnotę i ją nauczać, czy też pójdziesz do odpowiedniego urzędnika cerkwi, który poprowadzi Cię tradycyjną droga do wyświęcenia? Będziesz wtedy słuchał Boga, czy poszukasz ludzkiego pośrednictwa?
Kamil M. pisze: Wiem, że samowola uzależnia jak narkotyk i po wielu latach bardzo trudno z tego otrzeźwieć; nie byłem ewangelicznym długo, ale i tak odczułem moc tego uzależnienia, kiedy przyszło się z nim zmierzyć. Też się będę modlił, by Pan raczył wyrwać cię z więzów, które na siebie nałożyłeś i dał ci otrzeźwienie.
Tutaj ciekawe i ważne rzeczy napisałeś.
Proszę zdefiniuj:
Czy Paweł, gdy stanął przed zgromadzeniem, był samowolny, egoistyczny, czy też „przemówił do niego jakiś duch, lub anioł”( jak niektórzy zauważyli). Czy istnieje prawo pójścia za głosem Bożym wbrew woli przywódców Ludu, czy trzeba bardziej słuchać ludzi niż Boga?
Czy pojęciem: samowolny, określasz siebie, czy też innych, którzy ograniczali Twój rozwój?
Rozumiem, ze bardziej to drugie, bo o ile dobrze znam młodych narodzonych w Chrystusie to oni po nowym narodzeniu są w trakcie osobistych poszukiwań, co jest bardzo pozytywne. Moim zdaniem trudno poszukiwania niedoświadczonego życiowo człowieka nazwać samowolą, raczej jest to stopniowy wzrost pod kierunkiem Ducha Świętego.
A jeżeli chodzi o modlitwę to dziękuje bardzo, chrześcijanin jest w stanie permanentnego nawracania się aż do śmierci, więc trzymam Cię za słowo, ale czy słowo młodego człowieka może być stałe i czy niż zapomni za chwilę o swojej obietnicy
Pozdrawiam