Zbyszekg4 pisze:fauxpas pisze:Czym w takim razie jest miłość? Z jednej strony przyznajesz, że jej jedynym źródłem i dostawcą jest Bóg, a z drugiej przypisujesz ją wszystkim stworzeniom "z natury" (zapominając chyba, skąd ta natura).
A to miłość nie może być jednocześnie i darem i częścią składową natury stworzonych istot?!?
Może i może, nie ma to znaczenia tak długo, jak przyznajesz, że jest również pochodzenia boskiego. Oznacza to, że miłość i tak mamy "narzuconą" - nie jest z nas, ale z Boga. I wcale nie krzyczysz, że ktoś Cię do niej zmusza. I nie krzyczysz, że jakaś kobieta Cię zniewala, gdy się w niej zakochasz
.
Może odpowiedzmy sobie na pytanie: co to znaczy, że - jak czytamy - Bóg stworzył człowieka (Adama i Ewę) na obraz i podobieństwo Swoje?
Temat-rzeka.
fauxpas pisze:Dla Ciebie - przede wszystkim z wolnością, a więc ryzyko kolejnego upadku i grzechu wciąż będzie wisieć w powietrzu
.
OK. Odbierzmy zbawionym wszelką dozę wolności i cieszmy się wizją zaprogramowanych ludzików-robocików...
Wolę bezpieczną ojcowską dłoń Boga, który ma kontrolę nad własnym wszechświatem
. W tym przypadku mam zwyczajnie nadzieję, że się mylisz, bo inaczej nasz los jest być może uzależniony od przyszłych wyborów podatnych na grzech ludzi.
A czy Adam i Ewa byli wolni?
Nie wiem.
fauxpas, już dawno miałem Cię o coś zapytać...
Jesteś młody i zapewne myślisz o ożenku... - co byś wolał?:
1. mieć żonę, która będzie Cię kochać bo z całego serca tego chce i nie wyobraża sobie by mogło być inaczej; spośród wielu, wybrała Ciebie i Tobie chce być wierna całe życie...
2. mieć żonę, która będzie Cię kochać bo nie będzie miała innego wyboru- po prostu wewnętrzny przymus ku Tobie ją popycha i musi być z Tobą...
Analogia nie przystaje - nie jesteśmy z Bogiem na tym samym "poziomie", tj. człowiek - człowiek, ale raczej Stwórca - stworzenie. My Mu nie wpadliśmy w oko, gdy akurat przechadzał się po kosmosie. On nas stworzył z premedytacją, wiedział dokładnie, co (kogo) lepi z tej gliny
.