Niektóre kwestię i dojaśnię na wszelki wypadek.
Skoro w "Komentarzu do Psalmów" Luter pisze, że
"Bóg nie będzie Bogiem, zanim nie stanie się szatanem", tedy implikuje to, że Bóg jest tu heglowsko rozumiany (zdarzyło się jutro?
), tzn. Bóg jest procesem, a więc uwiklany jest w czas. Skoro Bóg jest stworzeniem i to złym, to :
1. Bóg jest ontycznie zły,
2. Bóg jest światem, a świat Bogiem.
Luter wprowadził tu zło w samego Boga, stąd też Bóg luterański jest sprzecznością (patrz: Hegel). Bóg jest w tym systemie Szatanem, a Szatan jest... Bogiem.
Nawet faryzeusze i saduceusze i Piłat nie postawili takiej tezy, że Bóg jest diabłem. Nawet poganie greccy doszli do wniosku, że Bóg jest czystym dobrem, że jest najdoskonalszą istotą nie znającą żadnego braku.
Reformacja jest więc dla mnie drugim, największym dramatem od czasu upadku Szatana.
Jak to skutkuje u Lutra, a idąc dalej, w protestantyckim pojmowaniu Kościoła papieskiego, jako zła?
Luter stwierdza więc:
"Nie chcę , by moja nauka była przez kogokolwiek sądzono, nawet przez samych aniołów. Ponieważ ja jestem jej pewien, i dlatego chcę, by przez nią być waszym sędzią i aniołów. Kto nie przyjmie mojej nauki, niech nie będzie błogosławionym. Ponieważ jest ona nauką boską, a nie moją, dlatego mój sąd jest boskim, a nie moim."ŻADEN Z APOSTOŁÓW NIE WYPOWIEDZIAŁ TAKICH SŁÓW. Na mocy wcześniejszego postu widać
Lutra utożsamianie się z Bogiem.
Luter przypisał tutaj sobie Chrystusowy Urząd, bo Sędzią Świata jest Chrystus, który w Ewangelii powiedział, że Bóg Ojciec przekazał Mu sąd nad światem i będzie sądził wszystkich sprawiedliwie.
Tu więc załamuje się całe nauczanie o Bogu wiecznie świętym i doskonałym.
To właśnie wynika z uprzednio wspomnianej uwagi o tym, że Luter wprowadza Boga, który się samodoskonali z pomocą świata, łącznie z bytami upadłymi (absurd, prawda?).
Tutaj następuje więc uwypuklenie centrum herezji luterańskiej, gdzie
Luter redukuje Boga do świata, a świat z kolei przebóstwia.
Załamuje się więc i na Lutrze cała prawda o odkupieniu stworzenia, o czym wspomniałem wyżej, to jest na mocy wyrugowania prawdy o Bogu transcendentnym, Bogu kreatorze.
Według Lutra odkupienie polega nie na tym, jak w KK, że odkupiane jest upadłe stworzenie, ale na tym, iż za pomocą upadłego stworzenia Objawień Bóg sam się wybawia od własnych win.
Dlatego też następną teza Lutra jest to, że nie człowiek jest winny, lecz jedynie grzeszny Bóg. Jezus z Nazaretu jest dla Lutra zarówno sprawiedliwy, jak i jedynym grzesznikiem. Luter dlatego też swawolnie operuje sobie Biblią, za pomocą której wskazuję, że Jezus nie jest dla Martina L. Bogiem Objawionym, który przyjął na siebie grzechy świata, lecz
dla Lutra jest On właśnie Objawieniem jedynego grzesznika, jakim jest Bóg Luter pisze w "Komentarzu do Listu św. Pawła do Efezjan" :
"Zanim Syn Boży został ukrzyżowany na Golgocie, musiał już umierać na Krzyżu przed stworzeniem świata." Według Lutra ta
śmierć krzyżowa Jezusa nie ma nic wspólnego z odkupieniem stworzenia, lecz
jest ona li tylko samousprawiedliwieniem się Boga grzesznego. Pierwszym w dziejach świata po Szatanie, który zdetronizował Jezusa, jako Odkupiciela stworzenia, jest więc Luter.
Nawet sam fakt odrzucenia Jezusa na Golgocie, jako Mesjasza, nie wyraża pod kątem ciężaru gatunkowego tego samego, co istota Reformacji, a mianowicie, że
Boga, jako Boga czyni się Szatanem, że sam Bóg jest racją zła.
Dlatego też absolutnie w żadnym wypadku nie jest możliwy dialog pomiędzy KK, a protestantyzmem. Lutra nie interesuje bynajmniej żadna sprawiedliwość, lecz usprawiedliwienie. W tej herezji w miejsce koniecznego usprawiedliwienia poprzez odkupienie świata przez Jezusa, Luter wprowadza herezję samousprawiedliwiania się Boga.
Tylko Bóg według niego jest jedynym podmiotem grzechu. Nigdy protestanci nie odwołali swej herezji w tej mierze, którą tu opisuję, a która została po imieniu w ten sposób nazwana na Soborze Trydenckim.
Według Lutra człowiek jest przedmiotowym bytem, a nie podmiotem, suwerenną osobą.Luter utożsamia nasza wolną wolę, pamięć i rozum z
prostytutką . Mówi o duszy, jako
natura corrupta. Jak wiadomo, prawda jest prawdą, a kłamstwo kłamstwem, natomiast
Luter powiedział i napisał, że "zanim Prawda stała się Prawdą, musiała być kłamstwem". Kłamstwo jest - jak wiemy, świadomym odrzuceniem prawdy.
KK staje się dla Lutra "wspólnotą", a konkretnie narzędziem, bo Bóg dla Lutra jest
"tyranem, nagim Bogiem ( Deus nudus)", który karze swojego syna. To wszystko Luter wprowadził ze świata do wewnętrznego życia Boga. My mamy więc tutaj tylko status części Boga, jak pisałem w poprzednim poście.
Tak więc tutaj powstaje wnioskowanie Lutra, że czy jesteśmy źli, czy dobrzy, to racja naszej orientacji moralnej i tak tkwi w Bogu, czyli poza nami.
Temu właśnie odpowiada owo protestanckie, niedorzeczne parcie na to, że wystarczy wierzyć i będzie się zbawionym. Ontycznie nie różnimy się więc w naukach Lutra od Boga, a naszym jedynym imieniem jest substancja grzechowa. Dlatego właśnie sakramenty i Kościół to dla niego fikcja. To tak jeszcze gwoli wbicia gwoździa do trumny korzeniem pseudo-teologii Lutra, leżącej u podstaw wszelakiego protestantyzmu.