"Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu." Ks wyj 20,16
Niestety przedstawiciele nierządnicy watykańskiej czują że są ponad prawem dekalogu i że mogą go łamać do woli.
Jak tu posyłać dzieci na przymusowe lekcje nauki fałszywych watykańskich doktryn?
"Tragedia!
Ministrant zabił się przez księdza. A ten chodzi wolny!
10.12.2014 16:44 aktualizacja: 10.12.2014 16:46
Dziś Bartek Obłój miałby 20 lat. Może studiowałby albo już pracował. Na pewno cieszyłby się młodością i życiem tak jak wielu jego rówieśników. Jednak siedem lat temu rozegrał się potworny dramat. Świat wrażliwego i pełnego dobroci chłopca runął jak domek z kart. Ministrant nie mógł dłużej znieść, że proboszcz posądza go o kradzieże. Zdesperowany nastolatek powiesił się obok domu. Ksiądz, którego prokuratura oskarżyła o przyczynienie się do tej tragedii, wciąż nie poniósł żadnej kary.
Bartek mieszkał w skromnym domu w Hłudnie na Podkarpaciu. – Wspaniały, grzeczny i uczynny chłopak. Miał czas na kopanie piłki z kolegami i na to, aby służyć do mszy. Od lat był gorliwym ministrantem – wspominają mieszkańcy wsi.
Ówczesny proboszcz parafii – ks. Stanisław K. (66 l.) – zamiast cieszyć się, że ma takiego pomocnika przy ołtarzu, zaczął chłopca gnębić. Pomawiał go, że podebrał pieniądze z tacy, ukradł wazon, a nawet smycz. 13-latek nie potrafił się bronić. Mimo że zaprzeczał, to ksiądz nawet przy innych nazywał go złodziejem. Bartek załamał się, a przed rodzicami udawał, że wszystko jest w porządku. Nie chciał ich zamartwiać swoimi problemami. 14 grudnia 2007 r. wymknął się z domu i powiesił się na drzewie w pobliskim sadzie. Rodzice odnaleźli ciało syna i zaczął się ich koszmar, który przeżywają do dziś. Może tajemnica śmierci ich syna nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie list pożegnalny. Chłopiec napisał go podczas lekcji w szkole.
„Nienawidzę tego łysego (tak uczniowie nazywali proboszcza – przyp. red.). Musiałem to zrobić, ponieważ mówi, że ja go okradłem. Ale ja przysięgam na Boga, że tego nie zrobiłem” – napisał. Na koniec poprosił też, aby jego rzeczy rozdać potrzebującym.
Rodzice byli zdruzgotani. Ich ból był tym większy, że ten sam proboszcz, odprawiał mszę pogrzebową. Za rodziną murem stanęli mieszkańcy, którzy przerwali zmowę milczenia. Okazało się, że jest więcej dzieci, które przeżywały przykrości ze strony księdza. Duchowny miał się nad nimi znęcać. Lekcje religii były koszmarem. Pojawiły się zeznania świadków mówiące o tym, że ksiądz stosował niesłychane kary podczas lekcji, np. kazał jednemu z uczniów wąchać swój but.
Stanisław K. po protestach mieszkańców w końcu został usunięty ze swojej parafii. Teraz przebywa w domu seniora dla księży emerytów. Choć duchowny stanął przed sądem, został skazany tylko za znęcanie się nad Bartkiem i trzema uczennicami. Sąd nie dopatrzył się winy księdza w samobójstwie 13-latka. Ten wyrok, z powodu licznych błędów, został uchylony, a sprawa wróciła znów do prokuratury. Śledczy kilka dni temu skierowali do sądu w Brzozowie nowy akt oskarżenia. Proces księdza będzie się toczył od początku.
– Zarzuty są te same. Oskarżamy byłego proboszcza o znęcanie się nad dziećmi oraz przyczynienie się do samobójczej śmierci ministranta, co zostało poparte nową opinią psychologiczną. Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia – mówi Janusz Ohar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
źródło