artur403 pisze:Jest tez napisane, że człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, a żonaty o to, by się przypodobać żonie. Jaki biskup będzie zatem lepszy?
Ten, który dobrowolnie decyduje się na bezżeństwo.
Dragonar pisze:Przykro mi, ale kompletnie nie rozumiem katolickiej logiki w tej kwestii. W Piśmie Świętym wyraźnie jest napisane, że biskup nie musi mieć żony, ale może mieć żonę, jeżeli tylko chce, a skoro Apostoł Paweł prezentuje biskupa jako żonatego i dzieciatego, to nie ma sensu tworzyć dla biskupów specjalnej przysięgi, aby musieli zobowiązywać się do bezżeństwa. Tymczasem w Kościele Katolickim zostanie biskupem jest nieobowiązkowe, lecz przysięga bezżenności jest obowiązkowa, jeżeli tyko duchowny chce zostać biskupem. Nie można tego nazwać wolnością i z pewnością jest to nakładanie ciężaru, o którym nie ma mowy w Nowym Testamencie.
artur403 pisze:No i tacy są dzisiejsi biskupi. Zdecydowali się dobrowolnie na bezżeństwo. Później zostali diakonami, prezbiterami, a później biskupami.
Kamil M. pisze:Pytanie czy jest to ciężar, czy też mądrość. Ciężar można rozumieć zupełnie przeciwnie - za ciężar można uznawać właśnie posiadanie rodziny, co m.in. prezentuje św. Paweł w Liście do Koryntian, ale również Jezus w Ewangelii. Zaiste lepiej postawić na straży Kościoła kogoś, kogo życiem jest Ciało Chrystusa, niż kogoś, kto jest rozpraszany przez rodzinę. Ale to chyba zależy w dużej mierze od tego na ile poważnie traktuje się posługę biskupa (i innych duchownych).
Dragonar pisze:Chodzi tu o kwestię przymusu - Biblia nie zmusza ewentualnego duchownego do bezżeństwa, a tymczasem Kościół Katolicki to czyni.
Dragonar pisze:Moim zdaniem to kiepski argument, gdyż problemem jest właśnie fakt, że bezżeństwo jest przymusowe, jeżeli tylko decydujemy się na stan duchowny - nie można być zarówno księdzem katolickim, jak i mężem jednej żony. Bezżeństwo należy przyjąć w nierozerwalnym pakiecie ze święceniami.
Kamil M. pisze:Protestanci zwykli postrzegać te wskazania tak, jakby kierunek przebiegał w ten sposób: biskup nie powinien być bezżenny, tylko powinien posiadać żonę. Tymczasem rozumienie we wczesnym Kościele wyraźnie było takie: biskup powinien mieć najwyżej jedną żonę, więc może i nie mieć żadnej.
Kamil M. pisze:Ja niezmiennie nie rozumiem w czym problem, co tu jest takiego bulwersującego.
Kamil M. pisze:Czemu to jest bulwersujące, a już to, że można mieć tylko jedną żonę przyjmując święcenia, nie jest najwyraźniej tak bulwersujące?
Kamil M. pisze:Myślę, że w gruncie rzeczy wynika to z odwrócenia sensu Ewangelii. W protestanckim rozumieniu wygląda na to, że naczelną wartością w Kościele jest robić to, na co ma się ochotę i nigdy nie mieć ograniczonych opcji. Tak rozumie się wolność i dzięki tej logice niektóre Kościoły protestanckie stwierdzają, że nie można odmawiać święceń inwalidom, kobietom, rozwodnikom, gejom itd. W tej logice prędzej czy później każdy musi mieć prawo do tego, co mu się zapragnie. W klasycznym chrześcijaństwie jest odwrotnie: nie pragnienia jednostki się liczą, ale służba Kościołowi, i wolność znajduje się nie w robieniu tego, co się by chciało, ale w zdolności do samoograniczenia i poświęcenia. Święcenia to nie jest prawo chrześcijanina, tylko przywilej dla tych, którzy składają swoje życie w ofierze za owce. Nie powinno być wśród duchownych miejsca dla tych, którzy mają roszczeniowa postawę.
Rembov pisze:katoliccy księża z WŁASNEJ woli zostają prezbiterami i składają PRZYSIĘGĘ bezżenności
artur403 pisze:katolicyźmie nikt nie wpadł na pomysł wyświęcania ufoludka, czy kobiety.
fauxpas pisze:Rembov, owszem. Tekst Pisma mówi: Biskup więc powinien być dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? A Ty mówisz: Biskup wychowany w normalnej rodzinie pewnie to potrafi.
To nie ma sensu nawet bez kontekstu biblijnego. Pewnie potrafi? Serio...?
To tak, jakby powierzać operację (jednej) osobie, która nigdy nie trzymała w ręku skalpela, ale za to w młodości po szkole przychodziła na salę operacyjną i patrzyła, jak doświadczeni lekarze to robią.
Dragonar pisze:Przykro mi, ale kompletnie nie rozumiem katolickiej logiki w tej kwestii. W Piśmie Świętym wyraźnie jest napisane, że biskup nie musi mieć żony, ale może mieć żonę, jeżeli tylko chce, a skoro Apostoł Paweł prezentuje biskupa jako żonatego i dzieciatego, to nie ma sensu tworzyć dla biskupów specjalnej przysięgi, aby musieli zobowiązywać się do bezżeństwa.
Tymczasem w Kościele Katolickim zostanie biskupem jest nieobowiązkowe, lecz przysięga bezżenności jest obowiązkowa, jeżeli tyko duchowny chce zostać biskupem.
Nie można tego nazwać wolnością i z pewnością jest to nakładanie ciężaru, o którym nie ma mowy w Nowym Testamencie.
malak1978 pisze:Zonaty bedzie lepszy.
malzenstwo uczy odpowiedzialnosci i dialogu. Ktos taki bedzie umialnzarzadzac i kosciplem.
Taki narzucony celibat jest funta klakow warty.... kazda wymuszona ofiara nie cieszy nikogo...
Zbyszekg4 pisze:Rembov pisze:katoliccy księża z WŁASNEJ woli zostają prezbiterami i składają PRZYSIĘGĘ bezżenności
A codzienność bywa, że pokazuje iż powołanie do kapłaństwa ktoś ma (takie założenie bo tego nie sposób sprawdzić na pewno), ale do celibatu to już powołania brak!
Jak godzisz rzeczywistość: ktoś ma powołanie do "księżowania" i "zakonnikowania" ale jak by nie patrzeć, to do abstynencji seksualnej (celibatu) powołania brak!?
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości