Celibat

Bieżące aspekty życia w kościołach nieprotestanckich
Awatar użytkownika
Dragonar
Posty: 4906
Rejestracja: 10 wrz 2011, 20:04
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Christendom
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Dragonar » 04 kwie 2015, 15:23

artur403 pisze:Jest tez napisane, że człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, a żonaty o to, by się przypodobać żonie. Jaki biskup będzie zatem lepszy?

Ten, który dobrowolnie decyduje się na bezżeństwo.


Scriptura locuta, Roma finita.

Zapraszam na mojego bloga: Herold Pański.
artur403
Posty: 4107
Rejestracja: 03 mar 2014, 21:49
Ostrzeżenia: -1
wyznanie: Rzymsko Katolickie
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: artur403 » 04 kwie 2015, 15:34

No i tacy są dzisiejsi biskupi. Zdecydowali się dobrowolnie na bezżeństwo. Później zostali diakonami, prezbiterami, a później biskupami.


Sobota, czy niedziela? Trójca, czy nie? Czy zbawienie jest utracalne? Czy charyzmaty przeminęły? Czy deprawacja człowieka jest zupełna? Czy chrzest niemowląt jest ważny? Czy zbawienie jest chwilą? Jak rozumieć Sola Scriptura? Czy Biblia jest doskonała? Jezus rządzi na ziemi, czy nie?
Awatar użytkownika
Kamil M.
Posty: 5330
Rejestracja: 11 sty 2008, 11:16
wyznanie: Kościół Katolicki
Lokalizacja: Kraków
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Kamil M. » 04 kwie 2015, 15:39

Dragonar pisze:Przykro mi, ale kompletnie nie rozumiem katolickiej logiki w tej kwestii. W Piśmie Świętym wyraźnie jest napisane, że biskup nie musi mieć żony, ale może mieć żonę, jeżeli tylko chce, a skoro Apostoł Paweł prezentuje biskupa jako żonatego i dzieciatego, to nie ma sensu tworzyć dla biskupów specjalnej przysięgi, aby musieli zobowiązywać się do bezżeństwa. Tymczasem w Kościele Katolickim zostanie biskupem jest nieobowiązkowe, lecz przysięga bezżenności jest obowiązkowa, jeżeli tyko duchowny chce zostać biskupem. Nie można tego nazwać wolnością i z pewnością jest to nakładanie ciężaru, o którym nie ma mowy w Nowym Testamencie.

Pytanie czy jest to ciężar, czy też mądrość. Ciężar można rozumieć zupełnie przeciwnie - za ciężar można uznawać właśnie posiadanie rodziny, co m.in. prezentuje św. Paweł w Liście do Koryntian, ale również Jezus w Ewangelii. Zaiste lepiej postawić na straży Kościoła kogoś, kogo życiem jest Ciało Chrystusa, niż kogoś, kto jest rozpraszany przez rodzinę. Ale to chyba zależy w dużej mierze od tego na ile poważnie traktuje się posługę biskupa (i innych duchownych).


Jestem raczej nieobecny na forum; jeśli chcesz się ze mną skontaktować, wyślij do mnie e-mail poprzez mój profil.
Awatar użytkownika
Dragonar
Posty: 4906
Rejestracja: 10 wrz 2011, 20:04
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Christendom
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Dragonar » 04 kwie 2015, 16:15

artur403 -
artur403 pisze:No i tacy są dzisiejsi biskupi. Zdecydowali się dobrowolnie na bezżeństwo. Później zostali diakonami, prezbiterami, a później biskupami.

Nie dobrowolne bezżeństwo, tylko dobrowolny stan duchowny oraz niedobrowolne bezżeństwo - w jednym pakiecie. Przecież jeżeli nie można być duchownym z żoną, to oczywiste jest, że bezżeństwo jest niedobrowolne.

Kamil M. -
Kamil M. pisze:Pytanie czy jest to ciężar, czy też mądrość. Ciężar można rozumieć zupełnie przeciwnie - za ciężar można uznawać właśnie posiadanie rodziny, co m.in. prezentuje św. Paweł w Liście do Koryntian, ale również Jezus w Ewangelii. Zaiste lepiej postawić na straży Kościoła kogoś, kogo życiem jest Ciało Chrystusa, niż kogoś, kto jest rozpraszany przez rodzinę. Ale to chyba zależy w dużej mierze od tego na ile poważnie traktuje się posługę biskupa (i innych duchownych).

Bezżeństwo jest zapewne korzystne dla duchownych, którzy mają na głowie wiele spraw, np. dla biskupów. Protestanci nie uważają wcale, że posiadanie żony góruje nad bezżeństwem i dlatego polemizujemy z celibatem duchownym. Chodzi tu o kwestię przymusu - Biblia nie zmusza ewentualnego duchownego do bezżeństwa, a tymczasem Kościół Katolicki to czyni. Oczywiście katolicy powiedzą: "Nikt mu nie każe zostawać duchownym, stąd bezżeństwo jest dobrowolne.". Moim zdaniem to kiepski argument, gdyż problemem jest właśnie fakt, że bezżeństwo jest przymusowe, jeżeli tylko decydujemy się na stan duchowny - nie można być zarówno księdzem katolickim, jak i mężem jednej żony. Bezżeństwo należy przyjąć w nierozerwalnym pakiecie ze święceniami. :/


Scriptura locuta, Roma finita.

Zapraszam na mojego bloga: Herold Pański.
Awatar użytkownika
kruszynka
Posty: 2844
Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Śląsk
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: kruszynka » 04 kwie 2015, 16:48



"I choćbym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał byłbym niczym"
Awatar użytkownika
Kamil M.
Posty: 5330
Rejestracja: 11 sty 2008, 11:16
wyznanie: Kościół Katolicki
Lokalizacja: Kraków
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Kamil M. » 04 kwie 2015, 16:51

Dragonar pisze:Chodzi tu o kwestię przymusu - Biblia nie zmusza ewentualnego duchownego do bezżeństwa, a tymczasem Kościół Katolicki to czyni.

To jest kwestia tego, jakiej natury są takie wskazania w Biblii. Po pierwsze, czy są to wskazania bezwzględne i niezmienne, czy też dyscyplinarne i w związku z tym podlegające zmianie. Po drugie, jaki jest duch tych wskazań. Protestanci zwykli postrzegać te wskazania tak, jakby kierunek przebiegał w ten sposób: biskup nie powinien być bezżenny, tylko powinien posiadać żonę. Tymczasem rozumienie we wczesnym Kościele wyraźnie było takie: biskup powinien mieć najwyżej jedną żonę, więc może i nie mieć żadnej. Dlatego szybko pojawiła się praktyka wyświęcania na biskupów np. wdowców, a także nie pozwalano biskupom (i duchownym w ogóle) na ponowne małżeństwo po śmierci żony (bo mieli mieć maksymalnie jedną żonę). To jest kwestia określonej logiki, natomiast kwestia tego, czy Kościół ma autorytet zmieniać takie dyscyplinarne podejścia, to jest coś zupełnie osobnego.
Dragonar pisze:Moim zdaniem to kiepski argument, gdyż problemem jest właśnie fakt, że bezżeństwo jest przymusowe, jeżeli tylko decydujemy się na stan duchowny - nie można być zarówno księdzem katolickim, jak i mężem jednej żony. Bezżeństwo należy przyjąć w nierozerwalnym pakiecie ze święceniami.

Ja niezmiennie nie rozumiem w czym problem, co tu jest takiego bulwersującego. Czemu to jest bulwersujące, a już to, że można mieć tylko jedną żonę przyjmując święcenia, nie jest najwyraźniej tak bulwersujące? Myślę, że w gruncie rzeczy wynika to z odwrócenia sensu Ewangelii. W protestanckim rozumieniu wygląda na to, że naczelną wartością w Kościele jest robić to, na co ma się ochotę i nigdy nie mieć ograniczonych opcji. Tak rozumie się wolność i dzięki tej logice niektóre Kościoły protestanckie stwierdzają, że nie można odmawiać święceń inwalidom, kobietom, rozwodnikom, gejom itd. W tej logice prędzej czy później każdy musi mieć prawo do tego, co mu się zapragnie. W klasycznym chrześcijaństwie jest odwrotnie: nie pragnienia jednostki się liczą, ale służba Kościołowi, i wolność znajduje się nie w robieniu tego, co się by chciało, ale w zdolności do samoograniczenia i poświęcenia. Święcenia to nie jest prawo chrześcijanina, tylko przywilej dla tych, którzy składają swoje życie w ofierze za owce. Nie powinno być wśród duchownych miejsca dla tych, którzy mają roszczeniowa postawę.


Jestem raczej nieobecny na forum; jeśli chcesz się ze mną skontaktować, wyślij do mnie e-mail poprzez mój profil.
Awatar użytkownika
Dragonar
Posty: 4906
Rejestracja: 10 wrz 2011, 20:04
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Christendom
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Dragonar » 04 kwie 2015, 17:35

Kamil M. pisze:Protestanci zwykli postrzegać te wskazania tak, jakby kierunek przebiegał w ten sposób: biskup nie powinien być bezżenny, tylko powinien posiadać żonę. Tymczasem rozumienie we wczesnym Kościele wyraźnie było takie: biskup powinien mieć najwyżej jedną żonę, więc może i nie mieć żadnej.

Drugie wskazane przez Ciebie rozumienie jest mi bliższe. Powinno się zachęcać duchownych do bezżeństwa, jeżeli są pewni, że nie będą czuć dyskomfortu i niespełnienia w sferze relacji między mężczyzną a kobietą. Z drugiej strony nie widzę potrzeby tworzenia jakichś dozgonnych przyrzeczeń, których nie wymaga od nikogo Bóg, a które narzuca Kościół Katolicki. Kto chce, niech się żeni, a kto nie chce, niech się nie żeni. Jeżeli Bóg jest dawcą powołań, to dlaczego zakłada się, że daje on człowiekowi powołanie albo do stanu duchownego, albo do małżeństwa? A co jeśli Bóg przydziela niekiedy jednej osobie oba powołania?

Kamil M. pisze:Ja niezmiennie nie rozumiem w czym problem, co tu jest takiego bulwersującego.

Można być powołanym zarówno do małżeństwa, jak i stanu duchownego. Gdy wprowadzimy obowiązkowy celibat, wtedy jedno z powołań nie może zostać zrealizowane, co prowadzi do frustracji, a w konsekwencji do grzechu, jakim jest cudzołóstwo. A później mamy dzieci bez ojców i płacenie alimentów... Jeżeli duchowny ma powołanie do małżeństwa, to niech nie cudzołoży, tylko niech weźmie ślub kościelny i będzie święty spokój. Tragedia by się nie stała. :)

Kamil M. pisze:Czemu to jest bulwersujące, a już to, że można mieć tylko jedną żonę przyjmując święcenia, nie jest najwyraźniej tak bulwersujące?

Poligamia? :P

Kamil M. pisze:Myślę, że w gruncie rzeczy wynika to z odwrócenia sensu Ewangelii. W protestanckim rozumieniu wygląda na to, że naczelną wartością w Kościele jest robić to, na co ma się ochotę i nigdy nie mieć ograniczonych opcji. Tak rozumie się wolność i dzięki tej logice niektóre Kościoły protestanckie stwierdzają, że nie można odmawiać święceń inwalidom, kobietom, rozwodnikom, gejom itd. W tej logice prędzej czy później każdy musi mieć prawo do tego, co mu się zapragnie. W klasycznym chrześcijaństwie jest odwrotnie: nie pragnienia jednostki się liczą, ale służba Kościołowi, i wolność znajduje się nie w robieniu tego, co się by chciało, ale w zdolności do samoograniczenia i poświęcenia. Święcenia to nie jest prawo chrześcijanina, tylko przywilej dla tych, którzy składają swoje życie w ofierze za owce. Nie powinno być wśród duchownych miejsca dla tych, którzy mają roszczeniowa postawę.

Według mnie to uproszenie i zredukowanie sprawy do czarno-białego obrazu. :)


Scriptura locuta, Roma finita.

Zapraszam na mojego bloga: Herold Pański.
Awatar użytkownika
Zbyszekg4
Posty: 13148
Rejestracja: 06 lut 2010, 15:00
wyznanie: Kościół Adwentystów Dnia Siódmego
Lokalizacja: Bielsko-Biała
O mnie: Ten świat nie jest domem mym... Lepszy będzie ten: sprawdź Filipian 3,20-21
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Zbyszekg4 » 04 kwie 2015, 20:21

Rembov pisze:katoliccy księża z WŁASNEJ woli zostają prezbiterami i składają PRZYSIĘGĘ bezżenności

A codzienność bywa, że pokazuje iż powołanie do kapłaństwa ktoś ma (takie założenie bo tego nie sposób sprawdzić na pewno), ale do celibatu to już powołania brak! I na nic przysięgi, gdy dzieci do księdza "tatusiu" wołają, albo inne cierpią z powodu seksualnych nadużyć na plebaniach bo jakoś dwa powołania nie zawsze idą w parze...

Jak godzisz rzeczywistość: ktoś ma powołanie do "księżowania" i "zakonnikowania" ale jak by nie patrzeć, to do abstynencji seksualnej (celibatu) powołania brak!? Pan Bóg nie dał??! Czy może ludzie narzucili coś!!?


Zapewniam was: Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie - powiedział Jezus [Mt 25,40]
Facebook
Obrazek
siepomaga.pl - DOŁĄCZ I POMAGAJ TV LEKCJE BIBLIJNEKURSY BIBLIJNE
Staram się zadowolić wszystkich we wszystkim, dbając nie o to, co mi służy, lecz co służy innym, bo zależy mi na ich zbawieniu - napisał Paweł [1Kor 10,33]
artur403
Posty: 4107
Rejestracja: 03 mar 2014, 21:49
Ostrzeżenia: -1
wyznanie: Rzymsko Katolickie
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: artur403 » 04 kwie 2015, 22:09

Powtarzam za Kamilem, że nie ma czegoś takiego, jak prawo do bycia księdzem.

Ksiądz (prezbiter) nie jest nim dlatego, że chciał, tylko dlatego, że biskup włożył na niego ręce, udzielając mu święceń. To przychodzi z góry (jest łaską), nie można zdobyć kwalifikacji i mówić: mam prawo.
Jak biskup zachce to wyświęca bezżennego, jak zachce to i żonatego, jak zachce, to i kobietę, albo obojniaka, albo ufoludka. Póki co, w katolicyźmie nikt nie wpadł na pomysł wyświęcania ufoludka, czy kobiety.


Sobota, czy niedziela? Trójca, czy nie? Czy zbawienie jest utracalne? Czy charyzmaty przeminęły? Czy deprawacja człowieka jest zupełna? Czy chrzest niemowląt jest ważny? Czy zbawienie jest chwilą? Jak rozumieć Sola Scriptura? Czy Biblia jest doskonała? Jezus rządzi na ziemi, czy nie?
Awatar użytkownika
magda
Posty: 12518
Rejestracja: 29 cze 2012, 23:27
wyznanie: Brak_denominacji
Lokalizacja: Warszawa
O mnie: Wierzę w 5 sola Jezus jest moim panem
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: magda » 04 kwie 2015, 22:30

artur403 pisze:katolicyźmie nikt nie wpadł na pomysł wyświęcania ufoludka, czy kobiety.


ale za ro pedałw i pedofilów wyświęcacie bez zastrzeżeń. Co do ufolódków to nie mów hop bo wasz papież franciszek to juz chciałby ich ochrzcic i może bu to zrobił ale jakoś ufolódlów brak na razie,


Hi 42:7 bw ".... Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job."
Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 06 kwie 2015, 18:15

fauxpas pisze:Rembov, owszem. Tekst Pisma mówi: Biskup więc powinien być dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? A Ty mówisz: Biskup wychowany w normalnej rodzinie pewnie to potrafi.

I gdzie tu sprzeczność? Po pierwsze, to święty Paweł pisał swoje zalecenia w określonej sytuacji, a ta była taka, że nie było w owym czasie ludzi, którzy przez długie lata przygotowywali się do sprawowania funkcji prezbitera i biskupa. A po drugie i bardzo istotne, Apostoł Pogan napisał "POWINIEN", a nie "ma być", co nie oznacza, że nie koniecznie kandydat, a potem biskup musi mieć własny dom i rodzinę, którymi zarządza. Było by to zresztą co najmniej dziwny wymóg w momencie, kiedy chociażby Jan Ewangelista pełnił urząd prezbitera, a żony i rodziny nie miał.

To nie ma sensu nawet bez kontekstu biblijnego. Pewnie potrafi? Serio...?

"Kontekst" biblijny to wyrwane z kontekstu okoliczności i oderwane od niego zalecenia Pawła. Natomiast faktem pozostaje, że jeżeli ktoś wychował się w normalnym domu, to zapewne potrafi zająć się własnym. W końcu przecież nie potrzeba specjalnych egzaminów aby zostać mężem czy ojcem.

To tak, jakby powierzać operację (jednej) osobie, która nigdy nie trzymała w ręku skalpela, ale za to w młodości po szkole przychodziła na salę operacyjną i patrzyła, jak doświadczeni lekarze to robią.

Wiesz, zanim kleryk zostanie prezbiterem, to ma za sobą sześć lat studiów. Zanim biskup powierzy mu obowiązki zarządzania parafią (probostwo), to przez kilkanaście lat (co najmniej) ksiądz pracuje na różnych parafiach jako wikary. A zanim papież wybierze prezbitera, którego wyświęci na biskupa, to taki prezbiter przez długi czas pracuje jako ksiądz i ma najczęściej ukończone dodatkowo studia doktoranckie.
Trafiłeś więc z przykładem jak kulą w płot, bo akurat prezbiterzy i biskupi w Kościele katolickim to nie są osoby, które jedynie "przyglądały się" jak to inni sprawują tę posługę, ale mają za sobą WIELE lat nauki i praktyki.


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.
Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 06 kwie 2015, 18:57

Dragonar pisze:Przykro mi, ale kompletnie nie rozumiem katolickiej logiki w tej kwestii. W Piśmie Świętym wyraźnie jest napisane, że biskup nie musi mieć żony, ale może mieć żonę, jeżeli tylko chce, a skoro Apostoł Paweł prezentuje biskupa jako żonatego i dzieciatego, to nie ma sensu tworzyć dla biskupów specjalnej przysięgi, aby musieli zobowiązywać się do bezżeństwa.

Biskupi nie składają specjalnej przysięgi. Przyrzeczenia celibatu, złożone podczas święceń diakonatu, obowiązują przez całe życie. :)

Tymczasem w Kościele Katolickim zostanie biskupem jest nieobowiązkowe, lecz przysięga bezżenności jest obowiązkowa, jeżeli tyko duchowny chce zostać biskupem.

Źle. Przyrzeczenia celibatu składają wszyscy duchowni w rycie łacińskim podczas święceń diakonatu. Gdyby nawet jednak ich nie składali, to święcenia są przeszkodą zrywającą ważność małżeństwa, więc nawet ich złożenie nie jest aż tak istotne - po święceniach ksiądz po prostu nie może ważnie zawrzeć małżeństwa. Dlatego w rycie greckokatolickim, gdzie jest pewien odstęp czasu pomiędzy ukończeniem studiów a święceniami i nie m takiego ślubowania, kandydat może się ożenić i zostać prezbiterem. Oczywiście biskupem już nie zostanie, bo kandydat do biskupstwa nie może być żonaty.

Nie można tego nazwać wolnością i z pewnością jest to nakładanie ciężaru, o którym nie ma mowy w Nowym Testamencie.

Potrafisz dostrzec fakt, że wstąpienie do seminarium odbywa się z WOLNEJ woli i PEŁNĄ świadomością wyrzeczeń, które trzeba spełnić, aby zostać prezbiterem, a potem ewentualnie biskupem?


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.
Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 06 kwie 2015, 19:01

malak1978 pisze:Zonaty bedzie lepszy.

Żonaty będzie rozdarty pomiędzy służbę Bogu i Kościołowi, a żonę.

malzenstwo uczy odpowiedzialnosci i dialogu. Ktos taki bedzie umialnzarzadzac i kosciplem.

Studiów i wieloletnia praktyka pod okiem proboszcza, który sprawuje posługę od kilkudziesięciu lat, przygotują do tego równie dobrze, a nawet lepiej.

Taki narzucony celibat jest funta klakow warty.... kazda wymuszona ofiara nie cieszy nikogo...

Znasz kogoś, kogo zmuszono do zostania prezbiterem?


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.
Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 06 kwie 2015, 19:04

Zbyszekg4 pisze:
Rembov pisze:katoliccy księża z WŁASNEJ woli zostają prezbiterami i składają PRZYSIĘGĘ bezżenności

A codzienność bywa, że pokazuje iż powołanie do kapłaństwa ktoś ma (takie założenie bo tego nie sposób sprawdzić na pewno), ale do celibatu to już powołania brak!

Jaka "codzienność"? Poproszę o konkretne dane na temat liczby księży, którzy zrzucili sutannę i złamali złożone śluby bezżenności.

Jak godzisz rzeczywistość: ktoś ma powołanie do "księżowania" i "zakonnikowania" ale jak by nie patrzeć, to do abstynencji seksualnej (celibatu) powołania brak!?

Do zachowywania Przykazań, a wśród nich VI, nie potrzeba powołania od Boga. Skąd ten pomysł?


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.

Wróć do „Życie kościelne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości