pozytywista pisze:Jestem pedałem, i jak to się mówi - i **uj.
Mężczyźni mnie podniecają dlatego patrzę na nich na ulicy i w autobusie.
Szukałem w Bogu sensu życia zanim nawet jeszcze ukształtowała się moja seksualność, ale w ostatecznym rozrachunku nie jestem w stanie Go znaleźć.
Nie jestem w stanie sobie pomóc, w zborze dowiedziałem się że jestem taki bo nie chodze po ludziach i nie rozgłaszam ewangelii, i bo Rzymian 1 jest o mnie.
Pewnie jak kiedyś umrę to pójdę do piekła, i bede sie smażył całe wieki i jęczał jak zrujnowałem swoje życie, ale co ja mogę zrobić?
Już mam dość.
Biblia stała się dla mnie trochę zbiorem baj. Jest dla mnie jak równanie sprzeczne.
O jakże bym chciał aby Bóg sie zmiłował nade mną.
Jak żyć? Czuje sie beznadziejnie, jestem samotny, nie mam w nikim wsparcia.
Rzadko sie już nawet myję, nie mam siły na to. Ktoś mi w pracy powiedział, że czuć ode mnie.
Narka.
Przepraszam - przeczytałem tylko to
Jeżeli przez cały ten wątek przestałeś być gejem
to potraktuj to jako wypociny
Przede wszystkim to przestań marudzić.
Chrześcijanie mają różne wady, bo jesteśmy tylko ludźmi.
Znam brata, do którego jak ulał pasuje ten werset:
"(22) Posłuszni prawdzie oczyściliście swoje dusze, aby osiągnąć szczerą miłość braterską." [1 P 1:22]
Nawet nie wiesz, jak miłość miażdży wszelki grzech.
Co bym zrobił na Twoim miejscu?
Szczera rozmowa z bratem. Najlepiej starszym, który ma odpowiednie duchowe kwalifikacje. A może znajdzie się jakiś Twój chrześcijański przyjaciel, który mógłby Cię wesprzeć? Przecież Pismo poucza, żebyśmy wyznawali nawzajem swoje grzechy.
Zastanów się - czy Twój zbór jest lojalny, skoro mówi Ci takie rzeczy?
Nie mówię, że to w zboru wina - ale bracia powinni być przy tobie, utulić, pouczyć, dać cycusia, tak, aby miłość zasłoniła wiele grzechów.
Zbliż się do Boga w modlitwie.
Czy byłeś kiedyś owcą? Wiesz jaką obietnice Bóg dał Ezechielowi?
"Będę szukał zaginionej [owcy]." [Ezechiela 34:16]
Czy nie jest tak, że to Ty uciekasz przed Jezusem?
"Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry." [Ps 34:9]
Wystarczy byś przestał się nad sobą użalać, żeś 'pedał'. Zaakceptuj to i przyjmij ofiarę Jezusa.
Zobaczysz - jak poczujesz ogrom przebaczenia, to aż głupio Ci się będzie patrzeć na facetów.
Twój grzech stanowi problem dla Ciebie. Tylko dla Ciebie.
Dla Boga nie ma problemu już od dwóch tysięcy lat.
Warto przeczytać z otwartym sercem opowieść o synu marnotrawnym.
Dla kogo powrót stanowił problem?
Dla Ojca?
Bynajmniej!