Zakładam temat, by się dowiedzieć, co myślicie o następującej sprawie:
Czy jak się otwiera Biblię z modlitwą o zrozumienie tekstu, od Ducha Bożego dane, to czy wtedy można/nie można; warto/nie warto otwierać biblijne komentarze, czytając zapisane tam treści?...
Podczas czatu na tym forum, który już jest niedostępny, zostałem skarcony, że to nie jest słuszne podejście, gdy się podczas lektury Pisma Świętego - czynionej z modlitwą o mądrość i zrozumienie treści daną od Ducha Świętego - korzysta z ludzkich komentarzy biblijnych!
Co o tym myślicie?...
Uważam, że można i warto to robić. Komentarze pozwalają dostrzec rzeczy, na które sami nigdy byśmy nie wpadli, albo zrobili to dopiero po wielu latach. Można byłoby długo wyliczać idące za tym korzyści, ale to prawda, że są i zagrożenia.
Ale co to za zarzut korzystania z "ludzkich" komentarzy? Chyba kryje się za tym jakieś przekonanie, że przy czytaniu Pisma Świętego można obyć się zupełnie bez "ludzkiego" wkładu i być w sytuacji "ja i Duch Święty". Problem w tym, że Biblia nie jest osobiście Bogiem jak chyba czasem się myśli i przecież spisana została przez ludzi, traktuje również o typowo ludzkich sprawach, jej treść w dużej części dotyczy człowieka, w ogóle jest napisana w kontekście ludzkim. Powiem więcej, Biblia m.in. właśnie dlatego jest żywą i nigdy nie starzejącą się księgą, ponieważ każde pokolenie i każdy z osobna czyta ją stawiając pytania o siebie, swoją tożsamość, potrzeby, swoje życie i otaczający nas świat, słowem - czyta ją jako człowiek tu i teraz, a Biblia zawsze ma coś aktualnego do powiedzenia. W związku z tym nie wiem jak można zarzucać komuś, że źle robi czytając "ludzkie komentarze". Chyba należałoby nie słuchać kazań, nie mówić o Biblii i zamknąć ją szczelnie w szufladzie, by wypełnić ten wymóg. Zresztą prawda jest taka, że nigdy od tego wkładu ludzkiego nie uciekniemy, nawet nie korzystając z komentarzy - przypominam, że tę Biblię ktoś musiał "po ludzku" przetłumaczyć, a żeby przetłumaczyć ktoś musiał "po ludzku" opracować tekst krytyczny itd.
Także sytuację czysto "ja i Duch Święty" odnosiłbym raczej do modlitwy, kiedy zamknę się sam w komorze, by z Bogiem przebywać. Uważam, że Biblia spisana jest pod natchnieniem Bożym i Bóg może do nas przez nią mówić, ale nie zastępuje ona Boga i nigdy nie miała tego robić.
Nie bardzo przekonują mnie też te wszystkie słowa, że "Duch Święty mi powiedział". Za długo byłem charyzmatykiem i już wystarczająco długo jestem w ogóle protestantem, by takie twierdzenie miało dla mnie choć trochę wartości. Niestety zbyt dużo ludzi tak twierdzi, a jednocześnie głosi sprzeczne z sobą rzeczy, albo też wygłasza po prostu myśli własnego serca i/lub nieprawdę. Bardziej spodziewałbym się, że to właśnie słowa tych, którzy o Biblii mówią swoimi słowami w pokorze powołując się na mądrzejszych od siebie, prędzej wydadzą owoc godny Ducha Świętego, który o nich zaświadczy.
Zresztą należałoby zapytać po pierwsze o jakiej mądrości pisze św. Jakub i jak Bóg nam jej udziela. Czy na pewno chodzi o to, że "jak zmówię krótką modlitwę przed czytaniem, to dobrze zrozumiem tekst"? Nie wydaje wam się, że jest to spłycenie tematu mądrości i taki, jak się to mówi, "fast food chrześcijański" nastawiony na szybki efekt niewielkim kosztem?