Życie po habicie

Bieżące aspekty życia w kościołach nieprotestanckich
Awatar użytkownika
Hardi
Posty: 7821
Rejestracja: 23 sty 2010, 12:17
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Norwegia
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Życie po habicie

Postautor: Hardi » 15 kwie 2012, 10:43

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/z ... page1.html pisze:Walczę. Jestem po maturze, muszę znaleźć pracę, mieszkanie, muszę sama się utrzymać. Życie zaczynam od zera. Nie mam dosłownie nic i jestem zdana na siebie. To wszystko mnie przeraża. Mam lęki i obawy, ale wiem, że to jest moja droga. Mam dwadzieścia pięć lat, sześć lat byłam w klasztorze – pisze w przejmującym liście była zakonnica.

Z listu od S.:

Wcześniejsza decyzja była dla mnie o wiele łatwiejsza. Jak się jest na fali uczuć i zachwytu, to się zrobi wszystko żeby pójść, pokona się każdą trudność. Ale co jeśli, człowiek jest zrezygnowany i ma już tego wszystkiego dość? Tak, jak ja dzisiaj. Walczę. Jestem po maturze, muszę znaleźć pracę, mieszkanie, muszę sama się utrzymać. Życie zaczynam od zera. To wszystko mnie przeraża. Mam lęki i obawy, ale wiem, że to jest moja droga. Mam dwadzieścia pięć lat, sześć lat byłam w klasztorze.

I dalej:

Dlaczego to piszę? Bo wydaje mi się, że to temat przemilczany. Sporo sióstr rezygnuje z życia zakonnego, jedne przed ślubami, inne w czasie junioratu, a jeszcze inne po ślubach wieczystych. W moim roczniku zaczynało nas dwanaście, po sześciu latach zostają cztery, ile dotrwa do końca, to wie tylko Pan... Różne są to odejścia. Ja czuję się normalną dziewczyną, nie uciekam z klasztoru z facetem, a już dziś wiem, że dużo ludzi spojrzy na mnie i będzie miało w głowie swoją wersję zdarzeń. Chcę kontynuować studia, ale będę musiała wytłumaczyć wszystkim na uczelni dlaczego na salę wykładową wchodzę "po świecku". Nie w habicie.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

S. nie zgadza się na to, żebym podał jej imię, ani nawet na to, żebym napisał z jakiego miasta pochodzi. Nie chce ujawnić nazwy zgromadzenia zakonnego, do którego należała, a właściwie wciąż należy, bo S., nadal czeka na zwolnienie ze ślubów. Nie chce też, żeby tekst był wymierzony w Kościół, w jego nauki, a tym bardziej w Boga. "Nie chcę rezygnować z relacji z Bogiem. Nie rozstaję się z Nim, opuszczam tylko zgromadzenie. Wiele się tam nauczyłam, ale widzę, że mój czas się wypełnił. Wiem, dla sióstr nie będę istniała, ale w Jego sercu pozostanę na zawsze!" – pisze S.

Powołanie

Miała szesnaście lat i modliła się podczas kolejnej już pielgrzymki na Jasną Górę, kiedy pierwszy raz pomyślała o powołaniu. Przelotna myśl, że habit to droga właśnie dla niej, choć zaraz zagłuszyć próbowała ją inna myśl – przecież ja się nie nadaje. Ziarno jednak już zostało zasiane. Myśl o wstąpieniu do zakonu nie dawała już jej spokoju.

Najpierw była rozmowa z księdzem, z jedną zakonnicą, potem z kolejną. Powołanie to łaska, trzeba ją dobrze rozeznać – słyszała nastolatka. O tym, że ma "iść tą drogą" usłyszała dopiero podczas wakacyjnych rekolekcji, na które zaprosiły ją siostry zakonne.

- Miałam wielkie nadzieje na życie dla Boga, a z Nim, dla innych. Bardzo się zaangażowałam. Co jakiś czas jechałam na skupienie do sióstr, było fajnie i miło. Przez cały okres liceum właściwie nie brałam pod uwagę innej drogi, niż wstąpienie do klasztoru. Teraz widzę to tak, jakbym już wtedy zamknęła się na inne możliwości. Maturę zdałam dobrze, na studia jednak nie poszłam. Moje serce mówiło: idź do klasztoru już teraz – pisze w swoim liście S.

Dopięła swego. Wstąpiła do klasztoru, na rok wyjechała na wieś. Ona, wtedy dziewiętnastolatka z dużego miasta, pracowała w ogrodzie i na polu. Było bardziej zabawnie, niż uciążliwie. Po roku – nowicjat. Dwa lata w odosobnieniu, pod ochroną mistrzyni, właściwie z utrudnionym kontaktem z innymi siostrami, tymi już po ślubach. Nowicjuszki miały czerpać tylko z jednego źródła. Po trzech latach w klasztorze – pierwsze śluby.

S: - Gdy dzisiaj wspominam ten dzień, to nawet nie umiem powiedzieć, czy był to dzień radości. Chyba bardziej cieszyłam się, że skończy się zamknięcie i w końcu wyjdę do ludzi, czego prawdziwie mi brakowało i za czym tęskniłam.

Posłuszeństwo

Pracowała w kuchni, jeździła do chorych w szpitalach. Z księdzem z parafii organizowała spotkania dla młodzieży. Stale było jednak coś nie tak. Z kuchni przełożona przeniosła ją do furty, z furty do biura, z biura do przedszkola, z przedszkola wyznaczyła do opieki nad starszymi, potem przeniosła do jadalni. I tak w kółko. Przez dwa lata. Pretensje nie milkły – przełożona wciąż była niezadowolona. S. a to za długo była w parafii, za późno wracała do klasztoru, za dużo brała na siebie. Siostra sugerowała nawet, że ma romans z księdzem. W końcu przeniosła ją do innego miasta, bo taka była "boża wola".

- W klasztorze wszystko może stać się wolą Boga. Często miałam i nadal mam wrażenie, że przełożone zasłaniają się tym wyrażeniem jak tarczą i stale go nadużywają, by "przepchnąć" swoje racje i pomysły, czasem nieracjonalne. Ale na tę wolę Boga zgadzać musiałam się nie jeden raz. Przecież ślubowałam posłuszeństwo – pisze S.

Magdalena (imię zmienione), której opowiadam o liście S., kiedy siedzimy nad kubkiem gorącej kawy kiwa tylko głową. Kobiety nie znają się, są w różnym wieku, w innym momencie swojego życia, ale to właśnie Magdalena, jak nikt inny może zrozumieć, to o czym pisze S. W zakonie spędziła ponad trzy lata. Chciała być bliżej Boga, oddychać Nim każdego dnia. Odeszła z nadszarpniętą wiarą, którą długo musiała odbudowywać.

- Jeszcze w klasztorze zastanawiałam się, jak może Bogu podobać się taka hipokryzja. Takie wysługiwanie się Jego wolą, Jego imieniem. Właściwie wszystko co mówiła mistrzyni, było wolą Boga. Mistrzyni doskonale wiedziała, czego chce Pan. Kiedy mam uprać bieliznę, kiedy umyć głowę, w jaki sposób jeść jabłko, czy jak siedzieć na krześle. To co nie podobało się mistrzyni, było złamaniem bożej woli – wspomina Magdalena.

Magdalena: - Dawałam sobie czas, żeby się przełamać, wmawiałam sobie, że potem będzie normalnie, ale im dłużej byłam w zakonie tym było trudniej.

Właściwie już w szkole średniej myślała o klasztorze, ale chciała dać sobie czas. Poszła na studia, ale zanim zdobyła dyplom była już przekonana, że wstąpi do zakonu. Wybór padł na klaryski. Na forum internetowym dla byłych duchownych, którzy zrzucili sutanny lub habity Magdalena napisała, że kilkuletni pobyt w zakonie kontemplacyjnym to prawdziwa szkoła życia. Napisała też, że "nigdzie tak szybko, jak w klauzurze, nie można stracić wiary".

- Dużo w pani żalu – pytam, a raczej mówię od siebie, kiedy rozmawiamy w cztery oczy. Magdalena szybko wyprowadza mnie z błędu.

- To nie jest żal, to nie są pretensję, czy utyskiwanie na formacje zakonne. Znam piękne i dobre wspólnoty, gdzie przede wszystkim liczy się człowiek. To co mówię, to raczej rozczarowanie. Nie byłam zauroczoną nastolatką, która wstąpiła do zakonu pod wpływem impulsu, tylko dwudziestokilkuletnią kobietą, po studiach i z jakimś tam życiowym bagażem. Myślałam, że będę bliżej Boga, że wejdę w środowisko, z którego wartościami będę się utożsamiać, że po ludzku będę szczęśliwa, że spełnię się jako kobieta, jako człowiek. Tym bardziej byłam rozczarowana, kiedy okazało się, że nic z tych rzeczy – tłumaczy Magdalena.

Pokusy i pokuty

To rozczarowanie swoim wyborem, bo właściwie nie było nikogo, kto powiedział - super Magda, świetna decyzja. Bliscy raczej odradzali, ale ona tego nie słuchała. To też rozczarowanie tym, że tak długo wahała się ze zrzuceniem habitu. Pierwsze wątpliwości pojawiły się szybko, po miesiącu, góra dwóch od przekroczenia progów klasztoru. Mistrzyni jednak tłumaczyła, że to pokusy, podszepty szatana, żeby zostawiła formację, odeszła. Mówiła, że Magda musi je zwalczyć, żarliwiej się modlić, ciężej pracować, że dopiero w obliczu śmierci będzie mogła powiedzieć, że zwyciężyła pokusy.

Magdalena: - Dawałam sobie czas, żeby się przełamać, wmawiałam sobie, że potem będzie normalnie, ale im dłużej byłam w zakonie tym było trudniej. Ponad trzy lata czekałam na ten moment, kiedy się przełamię. Myślałam, że będą to obłóczyny. Ale nawet w ich czasie czułam, że oszukuje siebie i Pana Boga.

To jednak przede wszystkim rozczarowanie klasztorną codziennością, relacjami panującymi zza murami zakonu, gdzie właściwie wszystko zależało od humoru mistrzyni. To strach przed rekreacją, czyli czasem gdy siostry mogły rozmawiać na forum, nigdy po kątach. Która nic nie mówiła, trafiała na dywanik, bo skoro nie odzywa się, to musi coś ukrywać, musi mieć nieczyste sumienie.

To rozczarowanie główną zasadą wpajaną każdego dnia – nie ufaj nikomu, bądź podejrzliwa. Tropienie, śledzenie, podsłuchiwanie, przeglądanie celi, szafki, sprawdzanie, czy pod habitem siostra nosi ciepłe majtki.

To pokuty, za wszystko albo za nic, za pomoc innej siostrze, bo przyjaźnie też były zakazane. Najgorsza ta na osła, na środku refektarza. Upokarzająca.

Magdalena opowiada, jak wyglądała taka pokuta: - Siostra, bez welonu na głowie, je obiad klęcząc na podłodze, a na szyi ma zawieszony sznur i tym sznurem przywiązana jest do nogi stołowej. Gra rolę osła. Z tego, co wiem, w niewielu klasztorach pozostał zwyczaj tych pokut, w moim - był. I wiedziałam o tym wstępując, tylko nie byłam świadoma, za co pokuty są nakładane. Dziś wiem, że ani w ten sposób nie pozbędziesz się pychy, ani nie dowiesz się prawdy o sobie.

Odeszła po ponad trzech latach, wypuszczona przed świtem, bez słowa pożegnania, bocznymi drzwiami, którymi wyrzuca się śmieci, albo wyprowadza zwłoki zmarłych sióstr. Poczuła ulgę i znów strach. Tym razem przed życiem na zewnątrz, przed światem, którego tak naprawdę musiała nauczyć się na nowo. Bankomaty, telefony komórkowe, internet – wszystko było nowe. Do tego ciekawskie spojrzenia sąsiadów, ukrywany wstyd rodziny, plotki i zaniżone poczucie własnej wartości.

- Długo nie chodziłam na msze do swojej parafii. Bałam się wścibskich spojrzeń, szeptów. Długo, naprawdę długo wracałam do siebie. Kilka miesięcy minęło zanim bez strachu wyszłam na ulicę, kilka lat minęło, zanim moje emocje wróciły do równowagi. I dziś rozumiem, naprawdę rozumiem każdego, kto odchodzi. Czy to z kapłaństwa, czy z zakonu. Rozumiem rozterki, wątpliwości, strach. Rozumiem lęk przed szukaniem pracy, przed pisaniem CV i pytaniami, co pani robiła po studiach – mówi Magdalena, dziś szczęśliwa żona i matka dwójki dzieci.

- Czy się boję – pyta S. w swoim liście. - Decyzja o odejściu była dla mnie o wiele trudniejsza niż ta o pójściu do klasztoru. Ale w końcu przyszedł ten dzień. Odważyłam się przed sobą uznać, że to nie dla mnie. Kosztowało mnie to wiele nieprzespanych nocy, wiele łez, trudnych rozmów. Pojechałam na rozmowę do wyższej przełożonej. Jedno co było dla mnie przykre, to fakt, że zostałam potraktowana jak tania siła robocza. "Musi siostra zostać do końca roku, bo praca…" - usłyszałam. Nikt nie zapytał, czy nie potrzebuję jakiejś duchowej pomocy, czegokolwiek.

Nie mam dosłownie nic i jestem zdana na siebie. Mam lęki i obawy, ale wiem, że to jest moja droga. Życie przede mną.


Albertus
Posty: 9427
Rejestracja: 02 kwie 2008, 20:28
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Albertus » 15 kwie 2012, 11:40

I co w związku z tym?


Awatar użytkownika
Riddick
Posty: 3037
Rejestracja: 16 sty 2008, 15:16
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Poznań
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Riddick » 15 kwie 2012, 12:33

Bardzo prawdziwe i bardzo smutne czy nawet przytłaczające. Organizacje, które podają się za Boże tak naprawdę wyniszczają człowieka i jego wiarę. A najgorsze jest to, że najczęściej odchodzący z takich organizacji nie szukają Chrystusa... :/


Sympatyk protestantyzmu
Ja, światłość, przyszedłem na świat, aby każdy, kto wierzy we mnie, nie pozostał w ciemności. Ew. Jana 12:46
Jezus jest Panem, życiem moim i zmartwychwstaniem
Albertus
Posty: 9427
Rejestracja: 02 kwie 2008, 20:28
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Albertus » 15 kwie 2012, 13:34

Riddick:

A najgorsze jest to, że najczęściej odchodzący z takich organizacji nie szukają Chrystusa...


I znajdą Go w Kościele Polskokatolickim?


Awatar użytkownika
Hardi
Posty: 7821
Rejestracja: 23 sty 2010, 12:17
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Norwegia
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Hardi » 15 kwie 2012, 16:09

Albertus pisze:I co w związku z tym?

a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...


Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 15 kwie 2012, 16:17

Hardi pisze:
Albertus pisze:I co w związku z tym?

a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...

Żartujesz. Nikt nie wyciąga wniosków na temat dziesiątków tysięcy wspólnot zakonnych na podstawie "zeznań" dwóch osób.


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.
Awatar użytkownika
nesto
Posty: 3634
Rejestracja: 05 wrz 2011, 12:51
Ostrzeżenia: 1
wyznanie: Brak_denominacji
Lokalizacja: Wyzwolony z KRzK
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: nesto » 08 paź 2012, 11:30

Rembov pisze:
Hardi pisze:
Albertus pisze:I co w związku z tym?

a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...

Żartujesz. Nikt nie wyciąga wniosków na temat dziesiątków tysięcy wspólnot zakonnych na podstawie "zeznań" dwóch osób.


Bo inni milczą?


Krowy będą się źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili, chłop z chłopem spać będzie, baba z babą, wilki latać będą, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie!
Awatar użytkownika
Rafał
Posty: 1226
Rejestracja: 13 gru 2011, 20:56
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Rafał » 08 paź 2012, 13:55

Hardi pisze:a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...


Pokazujesz niski poziom intelektu. Na podstawie jednego przypadku stwierdzasz, że zakony, to czyste zło. Masz bardzo spolaryzowane(wszystko albo nic) myślenie. Musisz sobie uświadomić, że rzeczywistość jest bardzo bogata i nie da się jej komentować zero jedynkowo.


Zasada Sola Scriptura nie jest biblijna http://www.analizy.biz/marek1962/solascriptura.htm
Awatar użytkownika
inquisitio
Posty: 4898
Rejestracja: 15 maja 2012, 11:41
wyznanie: Rzymsko Katolickie
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: inquisitio » 08 paź 2012, 15:37

Hardi pisze:
Albertus pisze:I co w związku z tym?

a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...


Jak zwykle u ''zielonych'.Wszyscy i wszystko jest złe.Czarno biały świat.Przerost formy nad trescia.


Awatar użytkownika
koleżanka
Posty: 2213
Rejestracja: 04 cze 2009, 12:06
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Kujawsko Pomorskie
O mnie: Jezus mym Panem!
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: koleżanka » 08 paź 2012, 15:56

Powołanie jest piękne. I każdy może zbłądzić. Wiele dobrych świadectw jest po odejściu ze zgromadzenia czy zakonu. I dziewczęta nic na tym nie tracą, ale zyskują. Czasem bywa, że odchodzą a jednego i przechodzą do innego. Tu nic nie normalnego nie jest. A powołanie zakonne nie jest lekkie, trzeba wyrzec się samego siebie, i pracować nad swoją pokorą. :)


5 Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus,1 Tym 2.5
„Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.” (Księga Jeremiasza 29;11)
Małgorzata
Posty: 14953
Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
wyznanie: Inne Charyzmatyczne
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: Małgorzata » 08 paź 2012, 18:41

Tylko, że Pan tego nie oczekuje. Nic z człowieka, wszystko z Niego.


Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
Awatar użytkownika
koleżanka
Posty: 2213
Rejestracja: 04 cze 2009, 12:06
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Kujawsko Pomorskie
O mnie: Jezus mym Panem!
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: koleżanka » 08 paź 2012, 18:45

Małgorzata pisze:Tylko, że Pan tego nie oczekuje. Nic z człowieka, wszystko z Niego.


Czyżbyś miała objawienia, skoro wiesz lepiej?


5 Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus,1 Tym 2.5
„Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.” (Księga Jeremiasza 29;11)
Małgorzata
Posty: 14953
Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
wyznanie: Inne Charyzmatyczne
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: Małgorzata » 08 paź 2012, 19:04

koleżanka pisze:
Małgorzata pisze:Tylko, że Pan tego nie oczekuje. Nic z człowieka, wszystko z Niego.


Czyżbyś miała objawienia, skoro wiesz lepiej?


Nie dziwię Ci się, boś katolik, a to jest z Biblii. :D O objawieniach to wy ciągle piszecie.


Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
Awatar użytkownika
koleżanka
Posty: 2213
Rejestracja: 04 cze 2009, 12:06
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Kujawsko Pomorskie
O mnie: Jezus mym Panem!
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: koleżanka » 08 paź 2012, 19:07

Małgorzata pisze:
koleżanka pisze:
Małgorzata pisze:Tylko, że Pan tego nie oczekuje. Nic z człowieka, wszystko z Niego.


Czyżbyś miała objawienia, skoro wiesz lepiej?


Nie dziwię Ci się, boś katolik, a to jest z Biblii. :D O objawieniach to wy ciągle piszecie.


Kto się orientuje to wie... Gorzej z tymi, którym brak informacji na temat. Nawet o powołaniu.


5 Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus,1 Tym 2.5
„Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.” (Księga Jeremiasza 29;11)
Awatar użytkownika
Rembov
Posty: 20012
Rejestracja: 21 sty 2009, 14:10
wyznanie: Kościół Katolicki
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Rembov » 08 paź 2012, 19:09

nesto pisze:
Rembov pisze:
Hardi pisze:
Albertus pisze:I co w związku z tym?

a to, że pokazuje obłudę i zakłamanie w zakonach, które są tak naprawdę guzik warte i stratą czasu/zdrowia/rozumu/życia(w tym wiecznego) dla ludzi...

Żartujesz. Nikt nie wyciąga wniosków na temat dziesiątków tysięcy wspólnot zakonnych na podstawie "zeznań" dwóch osób.


Bo inni milczą?

Bo to nie jest reprezentatywna grupa.


Siła argumentów jest bezsilna wobec argumentu siły.

Wróć do „Życie kościelne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości