Strona 1 z 4

Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 10:43
autor: krzysiek_enoch
Zastanawiam się jak podejść do Historii Kościoła.
Wydaje się, że można mieć kilka postaw wobec niej:
1. Optymizm historiokościelny
2. Sceptycyzm historiokościelny
3. Pesymizm historiokościelny

ad 1
Optymizm to podejście akceptujące wszelkie decyzje kościoła głównego nurtu. Decyzje zbiorowe (np. soborów), indywidualne (czołowych hierarchów chrześcijaństwa) są wynikiem działania Ducha Świętego w Kościele.
Trydne w tym podejściu wydaje się podjęcie decyzji dotyczącej opowiedzenia sie po którejś stronie sporu gdy następuje podział dużych części kościoła - np.: rozdział wschodu i Zachodu w 1054.

ad 3
Pesymizm to podejście restoracjonistyczne. Hostoria Kościoła to historia totalnego upadku. Począwszy od wpływu na systematyzującą się naukę filozofii pogańskich Ojców Kościoła, poprzez sojusz z Konstantynem aż po scholastykę i coraz większe brnięcie w chrześcijaństwo trydenckie itd
Jedyną szansą dla kościoła dzisiaj jest calkowita jego odbudowa "od podstaw". Istotne jest aby dotrzeć do jak najwcześniejszego przekazu koscioła. Mozna go odnaleźć zasadniczo tylko w Biblii.

ad 2
Sceptycyzm, określiłbym jako pojęcie środka. Historia kościoła to historia podejmowania dobrych i złych decyzji.
Problem tylko które decyzje określić jako słuszne a które jako niesłuszne?
Można by tu wyodrębnić cały wachlarz postaw i wyborów. W zasadzie każdą decyzję należałoby analizować osobno.
Począwszy od starych soborów i decyzji chrystologicznych.

Każde z powyższych stanowisk można by rozdzielić dodatkowo na "radykalne" I "umiarkowane".
Co o tym sądzicie? Czy ma to sens? Czy jest to w jakikolwiek sposób pomocne przy poszukiwaniu "prawdziwego" kościoła?

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 11:32
autor: kontousunięte1
O ile dobrze przedstawiłeś sprawę, to nie wiem, czy na tej podstawie można szukać miejsca dla siebie (bo chyba o to chodzi?) w współczesnych strukturach kościelnych.
Punkt ad.3 się dzieje, ale my sami raczej nic z tym nie zrobimy. W Biblii zapowiedziano upadek i aż do przyjścia Pana Jezusa nic się nie zmieni.
Pamiętac trzeba, że od tego, od przynależności do Kościoła, nie zalezy nasze zbawienie.
Dodatkowo, kiedy się słyszy jak upadłe są różne Kościoły, jacy ludzie nimi rządzą to mnie odechciewa się przynależności do jakiegokolwiek.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 13:53
autor: krzysiek_enoch
kontousunięte1 pisze:O ile dobrze przedstawiłeś sprawę, to nie wiem, czy na tej podstawie można szukać miejsca dla siebie (bo chyba o to chodzi?) w współczesnych strukturach kościelnych.
Punkt ad.3 się dzieje, ale my sami raczej nic z tym nie zrobimy. W Biblii zapowiedziano upadek i aż do przyjścia Pana Jezusa nic się nie zmieni.
Pamiętac trzeba, że od tego, od przynależności do Kościoła, nie zalezy nasze zbawienie.
Dodatkowo, kiedy się słyszy jak upadłe są różne Kościoły, jacy ludzie nimi rządzą to mnie odechciewa się przynależności do jakiegokolwiek.

miałbym do takiego stanowiska następujące uwagi:
a. nie do końca widzę w Biblii zapowiedź upadku Kościoła. Widze raczej słowa "bramy piekielne go nie przemogą" itd
b. nie szukam kościoła doskonałego (w znaczeniu - "doskonałego moralnie"). Zdaję sobie sprawę z tego, że takiego nie ma. Kościół składa się z grzesznych ludzi i jako taki zawsze będzie w nim mieszanka "ziarna i plew" / 'pszenicy i kąkolu" itd itp
c. nawet w tych niedoskonalych denominachjach jest cała masa ludzi, którzy zawstydzają swoją moralnością tych, którzy dystansuja sie od denominacji. Myslę, że to kwestia chęci i wysiłku dostrzeżenia tego. Zło jest krzykliwe a dobro jest ciche - tak zazwyczaj jest i dlatego łatwo jest przypiąc łatkę i skreślić innych.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 14:19
autor: Kamil M.
Krzysiek, chciałbym cię pochwalić za samo uczciwe postawienie tego problemu. Ta ogólna kwestia w zasadzie stała za moim ostatecznym powrotem do Kościoła katolickiego.

Każdy myślący chrześcijanin prędzej czy później musi się zmierzyć z odpowiedzią na pytanie o historię Kościoła. Każdy chrześcijanin i wspólnota chrześcijańska musi umieć sobie tę historię opowiedzieć, by zrozumieć kim jest. Nie wiem czy sam lokuję się, w którejś z twoich opcji. Mnie osobiście w pewnym momencie zaniepokoiło pytanie: czy historia Kościoła jest jedną wielką porażką Boga? Czy historia Kościoła Boga zaskoczyła? Moja głęboko zakorzeniona wiara w Bożą opatrzność nie pozwala na te pytania odpowiedzieć twierdząco. Zatem "pesymizm" historiokościelny odpada. Optymizm też, bo jednak coś to pytanie o problem historii Kościoła powoduje, coś wywołuje wątpliwości. Ale sceptycyzm również nie do końca mi tu pasuje. Wierzę bowiem w Boga, wierzę, że wie co robi. Historia Go nie zaskakuje, ale wszystkie trudności w swej niezmierzonej mądrości przewidział. Wierzę, że Bóg nie tylko przewidział próby i rozterki Kościoła na przestrzeni wieków, nie tylko zaplanował wyjście z nich, ale jeszcze wszystko tak przygotował, byśmy mogli drogę pośród tych spraw jasno rozpoznać. Bóg nie bawi się z nami w ciuciubabkę. Bóg nie pozwoliłby, by misja Jego Syna zawiodła. Osobiście właśnie w Kościele katolickim rozpoznaję realizację całej tej opatrzności Boga, w jego historii i instytucjach widzę Jego wierność i litość dla naszego historycznego nieładu i zagubienia.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 14:22
autor: kontousunięte1
krzysiek_enoch pisze:
kontousunięte1 pisze:O ile dobrze przedstawiłeś sprawę, to nie wiem, czy na tej podstawie można szukać miejsca dla siebie (bo chyba o to chodzi?) w współczesnych strukturach kościelnych.
Punkt ad.3 się dzieje, ale my sami raczej nic z tym nie zrobimy. W Biblii zapowiedziano upadek i aż do przyjścia Pana Jezusa nic się nie zmieni.
Pamiętac trzeba, że od tego, od przynależności do Kościoła, nie zalezy nasze zbawienie.
Dodatkowo, kiedy się słyszy jak upadłe są różne Kościoły, jacy ludzie nimi rządzą to mnie odechciewa się przynależności do jakiegokolwiek.

miałbym do takiego stanowiska następujące uwagi:
a. nie do końca widzę w Biblii zapowiedź upadku Kościoła. Widze raczej słowa "bramy piekielne go nie przemogą" itd
b. nie szukam kościoła doskonałego (w znaczeniu - "doskonałego moralnie"). Zdaję sobie sprawę z tego, że takiego nie ma. Kościół składa się z grzesznych ludzi i jako taki zawsze będzie w nim mieszanka "ziarna i plew" / 'pszenicy i kąkolu" itd itp
c. nawet w tych niedoskonalych denominachjach jest cała masa ludzi, którzy zawstydzają swoją moralnością tych, którzy dystansuja sie od denominacji. Myslę, że to kwestia chęci i wysiłku dostrzeżenia tego. Zło jest krzykliwe a dobro jest ciche - tak zazwyczaj jest i dlatego łatwo jest przypiąc łatkę i skreślić innych.

Od końca odpowiem:
c: W pełni zgadzam się i absolutnie nie jest moim zamiarem przypinanie łat czy nawet krytyka poszczególnych ludzi.
b: To prawda, że nie ma doskonałych kościołów, ale jak już do któregoś przystąpisz to najważniejszym kryterium jest to, co się głosi w danej społeczności. Straszne jest (dla mnie) to, że często deklaruje się właściwą wiarę, a potem okazuje się, że praktykuje się całkiem inaczej.
a: Owszem, tego Kościoła "niewidzialnego", tego zrzeszającego zbawionych z całego świata, z każdej "denominacji". Tak to rozumiem. Jednak co do widzialnych kościołów/denominacji mamy zapowiedź zwiedzeń (już od czasów apostolskich). W takim sensie widzę upadek.

Poza tym, tak całkiem poza wpisem dodam, że skoro już przyznasz się (publicznie, choćby na forum) do jakiego Kościoła wstąpiłeś to licz się z tym, że zawsze znajdzie się ktoś, kto cię zgnoi z tego powodu. Choćby za to, że gdzieś na drugim końcu świata ktoś z tej denominacji ma odloty, ktoś "wyświęca" biskupki, ktoś jest homo-niewiadomo, czy uwikłany w związki grzeszne itd.itp. Grubej skóry życzę. ;-)

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 20:06
autor: ZbiMacz
krzysiek_enoch pisze:Zastanawiam się jak podejść do Historii Kościoła.
Wydaje się, że można mieć kilka postaw wobec niej:
1. Optymizm historiokościelny
2. Sceptycyzm historiokościelny
3. Pesymizm historiokościelny

Co o tym sądzicie? Czy ma to sens? Czy jest to w jakikolwiek sposób pomocne przy poszukiwaniu "prawdziwego" kościoła?

W poszukiwaniu "prawdziwego" Kościoła, jako ciała Chrystusa ja się odciąłem się od tego wszystkiego, nie mnie to oceniać. Pobudzony Duchem Świętym sięgnąłem do Pisma Świętego i postanowiłem cofnąć się do czasów apostolskich oraz tak jak pierwsi chrześcijanie zaufać Chrystusowi i wielbić Boga całym swoim sercem, całą swoją dusza i całym swoim umysłem. Bóg postawił na mojej drodze wspólnotę chrześcijan ewangelicznych (KECh), którzy trwają wiernie przy Słowie Bożym dzięki czemu wzrastam w wierze i w procesie uświęcania.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 02 kwie 2018, 21:51
autor: krzysiek_enoch
Kamil M. pisze:Mnie osobiście w pewnym momencie zaniepokoiło pytanie: czy historia Kościoła jest jedną wielką porażką Boga? Czy historia Kościoła Boga zaskoczyła? Moja głęboko zakorzeniona wiara w Bożą opatrzność nie pozwala na te pytania odpowiedzieć twierdząco. Zatem "pesymizm" historiokościelny odpada. Optymizm też, bo jednak coś to pytanie o problem historii Kościoła powoduje, coś wywołuje wątpliwości. Ale sceptycyzm również nie do końca mi tu pasuje. Wierzę bowiem w Boga, wierzę, że wie co robi. Historia Go nie zaskakuje, ale wszystkie trudności w swej niezmierzonej mądrości przewidział. Wierzę, że Bóg nie tylko przewidział próby i rozterki Kościoła na przestrzeni wieków, nie tylko zaplanował wyjście z nich, ale jeszcze wszystko tak przygotował, byśmy mogli drogę pośród tych spraw jasno rozpoznać. Bóg nie bawi się z nami w ciuciubabkę. Bóg nie pozwoliłby, by misja Jego Syna zawiodła.
Dzięki za szczerą odpowiedź.
Przyznam, że poszukiwanie swojego miejsca w chrześcijaństwie, w Kościele, spędza mi sen z powiek od ... ponad dwudziestu lat. Czasmi mocniej czasami słabiej. Równolegle do rozwoju mojej osobistej relacji z Bogiem, trwa moja podróż przez denominacje. I jest to nawet ciekawa podróż :) choć męcząca dość
A przyznam, że wolałbym aby moja energia była ukierunkowana nie na "poszukiwania", "odkrycia", "archeologię" i "walkę z wiatrakami" ale na służbę. Służbę dla Boga i ludzi. Własny rozwój i budowanie czegoś trwałego. Tak aby po moim odejściu cos dobrego pozostało. Abym też dobrze wychował dziecko i do końca był wsparciem dla żony.

Wracając do historii ;)
Tak, jak Ty wierzę w Bożą Opatrzność. Nie sądzę aby historia była porażką Boga. I to żadna historia - ani historia ludzkości ani historia kościoła.
Człowiek upadł w skażenie - to prawda. Ale jest przecież krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa. Jest Nowe Stworzenie. Odnowienie wszystkiego.
To że dziś cierpimy, z powodu chorób, wojen, podziałów - również kościelnych - nie jest pełnym obrazem sytuacji. We wszystkich tych aspektach jesteśmy jeszcze w drodze. Mamy bilet ale nie osiągnęlismy jeszcze celu podróży.
W tym sensie jestem optymistą historiokościelnym. :)

Ale nie umiem namacalnie, w prosty i jasny sposób "rozpoznać drogi pośród tych spraw" - jak o ująłeś.
Może to slabość mojego ciala i umysłu. Może mój intelekt nie umie dostrzec spójności i zasadności twierdzeń głoszonych przez dostepne i znane mi kościoły. W niektórych miejscach zgadzam się z nimi. Ale jest spory obszar, w którym mój umysł mówi NIE na ich nauki.

Najbliżej mi chyba do sceptycyzmu historiokościelnego. A może powienienem go nazwać "realizmem"?
Historia pokazuje mi, że może nieco wbrew autorom doktryn, mogę "brać z niej" poszczególne elementy, tak jak je rozumiem i tak, jak je czuję.
Nie wszystko co obce mojej perspektywnie, co rzymskokatolickie, prawosławne, judeochrześcijańskie czy zielonoświątkowe itd. jest w moim odczuciu złe. ;)

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 03 kwie 2018, 16:40
autor: Kamil M.
krzysiek_enoch pisze:Dzięki za szczerą odpowiedź.
Przyznam, że poszukiwanie swojego miejsca w chrześcijaństwie, w Kościele, spędza mi sen z powiek od ... ponad dwudziestu lat. Czasmi mocniej czasami słabiej. Równolegle do rozwoju mojej osobistej relacji z Bogiem, trwa moja podróż przez denominacje. I jest to nawet ciekawa podróż :) choć męcząca dość
A przyznam, że wolałbym aby moja energia była ukierunkowana nie na "poszukiwania", "odkrycia", "archeologię" i "walkę z wiatrakami" ale na służbę. Służbę dla Boga i ludzi. Własny rozwój i budowanie czegoś trwałego. Tak aby po moim odejściu cos dobrego pozostało. Abym też dobrze wychował dziecko i do końca był wsparciem dla żony.

Moja droga trwała "tylko" 10 lat, ale cieszę się też, że się już skończyła. Doskonale rozumiem twoje uczucia, bo choć może inaczej bym to ujął, to i moim były udziałem. Mówiąc bardziej filozoficznie, człowiek nie jest stworzony do wiecznego poszukiwania tego zasadniczego punktu oparcia dla swego życia - człowiek jest stworzony jest do życia, do realizowania swojego powołania. Tak samo jak nonsensem jest spędzić całe życie na poszukiwaniu domu albo na poszukiwaniu powołania, na poszukiwaniu raz na zawsze ustalonego zestawu odniesień dla swego życia, w kontekście którego mógłby wreszcie żyć i działać, tak nonsensem jest spędzić całe życie na ustalaniu prawdy religijnej w jej zasadniczym kształcie. Póki w tym zasadniczym sensie się błądzi, nasze życie jest zasadniczo bezpłodne, jakkolwiek to przykra prawda.

Dlatego też, wierząc mocno w Bożą Opatrzność, uznaję, że Bóg również tego naszego położenia jest świadomy i założył Kościół tak, byśmy przyjąwszy ten Kościół in toto mogli otrzymać gotowy kontekst, w którym moglibyśmy działać i realizować swoje powołanie. Ewangelia nie mówi nam: znajdź prawdę, znajdź właściwy Kościół. Ewangelia mówi: oto prawda, oto prawdziwy Kościół, a teraz idź i działaj. Upraszczam, ale wielu ludzi trawi swoje życie na poszukiwaniach, które nigdy nie były intencją ani Jezusa, ani Apostołów.

Wracając do historii ;)
Tak, jak Ty wierzę w Bożą Opatrzność. Nie sądzę aby historia była porażką Boga. I to żadna historia - ani historia ludzkości ani historia kościoła.
Człowiek upadł w skażenie - to prawda. Ale jest przecież krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa. Jest Nowe Stworzenie. Odnowienie wszystkiego.
To że dziś cierpimy, z powodu chorób, wojen, podziałów - również kościelnych - nie jest pełnym obrazem sytuacji. We wszystkich tych aspektach jesteśmy jeszcze w drodze. Mamy bilet ale nie osiągnęlismy jeszcze celu podróży.
W tym sensie jestem optymistą historiokościelnym. :)

W tym sensie - któż nie jest ;)

Ale nie umiem namacalnie, w prosty i jasny sposób "rozpoznać drogi pośród tych spraw" - jak o ująłeś.
Może to slabość mojego ciala i umysłu. Może mój intelekt nie umie dostrzec spójności i zasadności twierdzeń głoszonych przez dostepne i znane mi kościoły. W niektórych miejscach zgadzam się z nimi. Ale jest spory obszar, w którym mój umysł mówi NIE na ich nauki.

No niestety takie jest położenie wielu ludzi w wyniku powstania idei indywidualnego rozstrzygania tych spraw. Chrystus założył Kościół. Nie założył Kamila M., albo krzyśka_enocha. Założenie jest takie, by to do Kościoła, jako bytu przekraczającego jednostki, bytu przekraczającego historię i zakotwiczonego w samym Bogu, uciekali się wierni w sytuacji intelektualnego zamętu. Jeśli Kościół staje się niewiadomą, to faktycznie trudno odnaleźć drogę z powrotem. Gdy sam te kwestie rozważałem, przede wszystkim wyszedłem z założenia, że odpowiedź leży w tym, jak Bóg rzeczywiście kierował historią. Że Kościół jest rzeczywiście bytem równie historycznym co Jezus z Nazaretu, tzn. że jego - Kościoła - "biografię" da się historycznie śledzić. Że Kościół nie jest jakimś doketyckim albo gnostyckim zjawiskiem, które wydarza się ponad lub pod historią, ale w historii właśnie. Ta historia może mi się nie podobać, chciałbym, żeby była inna, może mi się wydawać, że rozstrzygnięcia historyczne nie były właściwe, ale zważywszy na to, że los całego Kościoła jest niesłychanie ważniejszy dla dróg boskiej opatrzności, niż mój los, muszę założyć, że to zawsze Boża opatrzność w historii Kościoła ma rację, a nie ja. Kościół popełnia błędy w historii, ale nigdy zasadnicze, a jeśli dochodzi do rozłamu z powodu nauki, to zasadnicza racja (choć inne racje mogą być rozłożone inaczej) zawsze musi być po jednej ze stron i to ta strona niesie dalej pełnię Kościoła.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 19:01
autor: artur403
A Kamil już nie jest prawosławnym?
A do jakiego Kościoła się teraz zalicza? Katolickiego?

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 19:03
autor: kontousunięte1
Tak, do katolickiego.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 19:13
autor: artur403
I znowu brakuje prawosławnych na forum.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 19:17
autor: kontousunięte1
Nie jest tak źle. Riddick jest godnym reprezentantem. Nie martw się tak bardzo Artur. Może wesprzesz kolegę i zasilisz szeregi?

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 22:21
autor: Damianos
Myślę, że w tym temacie pomoże ten link
https://www.youtube.com/watch?v=kkd9kGDuS6w

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 23:13
autor: Nowe Imię
Nie przyznaję się do katolicyzmy, prawosławia i protestantyzmu, każdy nurt mordował w imię wiary. Źle pojmowanej wiary. Takie haniebne świadectwo jest dla mnie wystarczające (nie wspominając o innych, jak pedofilia, mamona, gierki polityczne...). Jestem chrześcijaninem (realnym, a nie nominalnym), mam braci bez konkretnej wspólnoty, cieszymy się obecnością Jezusa w naszym życiu.

Re: Czy historia chrześćijaństwa może mi pomóc znaleźć swój kościół?

: 16 kwie 2018, 23:21
autor: Suzuja
Tak sie skalda że katolicyzm mało kogo mordował. A już nikogo w imię wiary

pytania pomoc Chrześcijańska Randka Ewangelia w Centrum