magda pisze:jak to dobrze Kitka ze byłas tam w wielu takich miejscach i ze ci sie nic nie stało, To Bóg cię ochronił, chwała Bogu że tak to przeszło obok ciebie.
Wierzę w Bożą ochronę nade mną. Nawet mam jedno świadectwo, gdy Bóg przyszedł mi z pomocą podczas jednej z takich dziwnych modlitw - to był wyjazd mój zborowy, już w tej wspólnocie, w której jestem do dziś.
Miałam rozeznanie odnośnie tego wywoływania ducha z brzucha i wiedziałam, że to jest w jakiś sposób złe i nie mogę tego przyjąć. Ale było nas mało na tym wyjeździe. Jakieś dwadzieścia osób. Usługującą była, no oczywiście, kobieta z USA (misjonarka). Siedzieliśmy sobie na dworze, chyba przy miejscu na grilla i ona chciała udzielac tego ducha dookoła wszystkim. Modliłam się żarliwie, żeby to mnie ominęło. No ale jak, kiedy ona szła tak i podchodziła do każdego. Najpierw zapłakało moje małe dziecko, więc odeszłam na chwilę do budynku. Myślałam, że to odpowiedź na moje prośby. Ale jak wróciłam, modlitwy trwały dalej. Nikt nie protestował. Jakoś kolejka przypadała powoli na mnie. Więc ja upadłam na kolana i jeszcze bardziej zaczęłam się w duchu modlić - jeśli to Boże nie jest od Ciebie, nie pozwól jej pomodlić się nade mną. I tak się stało. Ta kobieta przeszła obok, jakby mnie nie było. Odniosłam wtedy wrażenie, że Bóg uczynił mnie niewidoczną dla prowadzącej. To było niezwykłe doznanie, bo czułam tą Bożą ochronę.
Jak się skończyła historia misjonarzy (małżeństwo z dziećmi)? - wyjechali z powrotem do USA i choć planowali na dłużej wrócić do Polski, nie mogli; nie znam do końca ich sytuacji, ale wiem, że ucierpiały ich dzieci na tle emocjonalno-psychologicznym (może właśnie duchowym)
magda pisze:Dlaczego uważasz ze to padanie w odnowie w Dichu Świetym to może byc prawdziwy Duch Bozy przecież w Biblii nigdzie nie ma takich praktyk. Czy ci udzie sie modlili do Boga czy np do Marii czy świetych???? przecież to katolicy więc bywa ze sie tak modlą.
Masz duże uprzedzenie do katolików. Ale Bóg nie ma i wśród nich też działa, i chce porwać za sobą ludzi, więc jakoś do nich dociera
Tamto "padanie w Duchu" było inne. Poza tym, że człowiek się wywrócił, nic się nie działo. Myślę, że Bóg może się tak objawić, że odejmie ci z wrażenia i mowę, i równowagę.
A modliliśmy się do Boga. Cała nasz oaza była oddana Bogu. Nic o Marii i świętych. Niezwykłe Boże działanie w moim życiu, poznanie prawd Bożych, kościoła jako wspólnoty. Był z nami nawet ksiądz. Za swoje zbyt duchowe prowadzenie został później zesłany na jakąś małą parafię. A wspólnota odeszła od KRK.
magda pisze: Mnie troche przeraza to bełkotaie u Zielonych.
Trzeba rozsądzać w duchu z czym mamy do czynienia. To blablanie wynika często ze złej nauki odnośnie języków, z chęci naśladownictwa, by nie odstawać od innych. Ja jestem u zielonych. Ale u nas ogólnego gwaru językami nie ma. Są osoby, które blablają (uważam, że potrzebują rozmów na ten temat), ale są i takie, które pięknie modlą się innymi językami i to słychać, że mamy do czynienia z jakąś mową. Ale takich głośniej mówiących jest mało. Jeśli są spontaniczne modlitwy całego zboru, to po polsku.