Mam przed sobą Biblię przetłumaczoną przez Jakuba Wujka. W przedmowie do trzeciego wydania znajdują się takie słowa:Cytat:
"Przekład Biblii Wujka ukazał się dwa lata po jego śmierci tj. w 1599 r. i był przedrukowywany przez następne trzy wieki baz żadnych prawie zmian. Jednakże w XX w. Niektóre wyrażenia wujkowe stały się niezrozumiałe, a zawiła niekiedy i trudna budowa zdań sprawiała czytelnikom pewne trudności. Odczuwano potrzebę wprowadzenia do tekstu pewnych drobnych zmian, które by ułatwiły jego czytanie. (...) Dopiero w r. 1900 ks. arcbp Antoni Szlagowski, wydając Nowy Testament, zmienił w nim przestarzałe wyrażenia (archaizmy, wprowadził nową pisownię i dodał trafne objaśnienia."
Wyobraź sobie minę XXXV wiecznego badacza, który w Biblii Jakuba Wujka znalazł XX wieczne słownictwo i i taki sam sposób budowania zdań.
Język hebrajski zmieniał się z czasem jak wszystkie żywe języki, być może też zaistniałe potrzeba takiej korekty.
Świadomość i możliwości ludzi w tamtych czasach były inne niż w czasach nowożytnych.
Zresztą sam sobie zadaj pytanie jak to sobie wyobrażasz w praktyce - ktoś w 3 wieku stwierdza - mamy oryginał tekstu Salomona ale jego język jest archaiczny więc należy go uwspółcześnić, potem robi to i wszyscy przyjmują ten nowy uwspółcześniony tekst a ten stary wyrzucają i zapominają o nim?
To o czym piszesz mogłoby się pojawić ale jedynie w przypadku przekazywania mądrości Salomona poprzez ustną tradycję.Gdyby istniał tekst pisany to po prostu mechanicznie by go przepisywano dodając ewentualnie glossy.
Zresztą , jak by nie patrzeć to dla mnie nie są to rzeczy decydujące w kwestii natchnienia tej księgi